Aneta Szostak ma trzy córki: 5-miesięczną, 21-miesięczną i 13-letnią oraz 9-letniego syna. Od 15 sierpnia błąka się z dziećmi, bo została wyrzucona z wynajmowanego mieszkania. 23 lipca zadźwięczał telefon. Przyszedł SMS od właściciela domu, który był jak wyrok eksmisyjny: „Cześć. Do 26 lipca 2009 r. macie opuścić mieszkanie. Początek następnego tygodnia siostrzenica przywozi meble”. Potem dał czas do 15 sierpnia. Tymczasem zgodnie z obowiązującym prawem, nie można wyrzucić na bruk rodziny z małoletnimi dziećmi.
- To draństwo – przyznaje mecenas Bogdan Statkiewicz, właściciel Kancelarii Adwokackiej w Malborku. - Absolutnie nie można nikogo wyrzucić z mieszkania bez prawomocnego wyroku sądu, który na pewno nakazał zabezpieczenie lokalu socjalnego dla tej rodziny z dziećmi.
Teraz mieszkają u znajomej w Nowym Stawie, która przygarnęła pięcioosobową rodzinę. Ale to miało być rozwiązanie na tydzień czy dwa. Trwa miesiąc. I nie widać, by problem został rozwiązany w najbliższym czasie.
- Przyjęłam ją, bo zadzwoniła do mnie, nie mogłam odmówić ze względu na dzieci. Ale teraz jestem załamana chyba bardziej niż ona – przyznaje szczerze Irena Majcher. - Najgorzej, że nikt nie dał tej rodzinie żadnej szansy, nie pomógł w znalezieniu żadnego mieszkania.
Bo Aneta Szostak nie chce pójść na łatwiznę. Do niedawna pracowała, radziła sobie. Nadal chce żyć normalnie. Jednak na razie nie ma gdzie się podziać ze swoimi dziećmi. A do ośrodka dla matek, które są w podobnej sytuacji, wcale jej nie spieszno.
- Byłam tam i nie jest to nic przyjemnego, naprawdę – mówi. - Co mam powiedzieć: „kochane dzieci idziemy pod most”?
Pani Majcher z córką objechały całą okolicę w poszukiwaniu mieszkania dla pięcioosobowej rodziny. Barierą dla ich właścicieli jest najczęściej liczba maleńkich dzieci. Ponieważ Aneta Szostak ostatnio była zameldowana w Sztumie, to tamtejsza opieka społeczna roztoczyła nad nią opiekuńczy parasol.
- Ta kobieta ma dochody, ma możliwości, może zapłacić za wynajęcie mieszkania, zresztą i my będziemy pomagać – zapewnia Małgorzata Kozłowska z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sztumie.
Jednak w nowostawskim ośrodku pomocy społecznej myślą trochę inaczej.
- Nikt nie wynajmie mieszkania takiej rodzinie. Dzieci są słodkie, ale... głośne – uważa Wioletta Pielak, kierownik kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Stawie.
Ale pani Aneta jest nadal dobrej myśli. Wierzy, że znają się ludzi, którzy jej nie zostawią na pastwę losu. Jeszcze czeka ją przeprawa z właścicielem mieszkania w Lipince. Chce wystąpić przeciwko niemu na drogę sądową.
- Oczywiście, że może domagać się zadośćuczynienia za krzywdę, jakim było pozbawienie jej dachu nad głową – uważa Bogdan Statkiewicz. - Może również walczyć o poniesione nakłady na remont mieszkania.
Najważniejsze jednak, by miała kąt dla siebie i dzieci. Wtedy zaciśnie zęby i pokaże, że da radę.
Pięcioosobowa rodzina na bruku
NOWY STAW. Rodzina miała mieszkać w podnowostawskiej Lipince jeszcze cztery lata. Tak przewidywała umowa z właścicielem, który wynajął pół domu. Ale pewnego dnia przyszedł SMS: musicie się wyprowadzić. Teraz matka z pięciorgiem dzieci mieszka kątem u znajomej.
- 01.10.2009 20:04 (aktualizacja 15.08.2023 09:09)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze