O tym, że może być trudno, świadczy reakcja władz miasta. Na biurko wójta gminy Malbork już trafiło pismo, w którym miejscy samorządowcy odwołują się od decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, który władze położonej po sąsiedzku gminy wydały potencjalnemu inwestorowi. Chodzi o ok. 3 ha gruntu przy drodze prowadzącej do Gronajn. To tam miałoby być realizowane przedsięwzięcie.
- Zgodnie z prawem, musieliśmy wydać taką decyzję administracyjną – tłumaczy Ryszard Witrwein, zastępca wójta gminy Malbork. – Miasto jest stroną tego postępowania, ponieważ działka, którą jest zainteresowana jedna z firm, graniczy z miejskimi terenami.
Magistrat tłumaczy, że sam biogazowni u siebie nie chciał, bo najpierw przedsiębiorcy chcieli zaadaptować na jej potrzeby nieruchomość przy al. Wojska Polskiego, a to teren, w pobliżu którego znajdą się domki jednorodzinne.
- Doszliśmy do wniosku, że obszar miasta zdecydowanie nie nadaje się na prowadzenie działalności, w ramach której do zakładu transportuje się i przetwarza w nim padlinę i odpadki roślinne – mówi Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka.
W Malborku już zbierane są podpisy przeciwko inwestycji. Zdaniem inicjatorów tych protestów, mieszkańcy na pewno poczują biogazownię we własnych nosach. Ale, jak wynika z pierwszych dokumentów dotyczących oddziaływania na środowisko, uciążliwości wcale nie muszą być aż tak dotkliwe dla otoczenia. Jak się dowiedzieliśmy w gminie, inwestor wybrał technologię, w której głównym surowcem do produkcji biogazu ma być masa roślinna, głównie kukurydza.
- Tylko w bardzo niewielkim stopniu zakłada korzystanie z odpadów poubojowych – twierdzi Ryszard Wirtwein. – A i te mają być dostarczane schłodzone, szczelnymi samochodami. Na pewno nie będzie to padlina. Przeładunek surowca, i roślinnego, i zwierzęcego, ma odbywać się w halach. Natomiast cały proces wytwarzania biogazu odbywa się w hermetycznie zamykanych zbiornikach, bo to fermentacja beztlenowa.
Znawcy tematu twierdzą, że również odpady pofermentacyjne są bezwonne. Dlatego w gminie nie mówią tego wprost, ale czuć, że mają żal do sąsiadów z miasta, że na starcie próbują rzucać kłody pod nogi inwestorów. Tymczasem zielone światło dla agroenergii dał niedawno producentom biogazu polski rząd. Ministerstwo Gospodarki przyjęło program „Innowacyjna energetyka – rolnictwo energetyczne”, który zakłada utworzenie do 2020 r. średnio jednej biogazowni w gminie.
- Przekażemy pismo władz miasta na naszą decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, niech tam zdecydują o przyszłości tej biogazowni – zapowiada Ryszard Wirtwein.
Wartość inwestycji, która mogłaby zostać zrealizowana w gminie Malbork, szacuje się na ok. 30 mln zł. Ewentualna biogazownia ma mieć moc 2 MW, a jej właściciele chcą również produkować ciepło i energię elektryczną. To nie bez znaczenia, bo Polska za 11 lat ma pozyskiwać 20 proc. energii ze źródeł odnawialnych.
Pod Malborkiem ma powstać biogazownia. Mieszkańcy są przeciwni, obawiają się odoru
MALBORK. Prywatny podmiot przymierza się do budowy biogazowni pod Malborkiem. Już na starcie może napotkać na opór ze strony mieszkańców. Zapowiada się ostry bój - ze smrodkiem w roli głównej. Już zbierane są podpisy przeciwko tej inwestycji.
- 23.10.2009 00:10 (aktualizacja 15.08.2023 12:14)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze