- Podobnych zbiórek na terenie sklepu było wiele, ale nigdy nic podobnego się nie zdarzyło - mówi Anna Wolak, kadrowa Bricomarche. - Do ostatniej chwili mieliśmy nadzieję, że ktoś przez pomyłkę zabrał puszkę i ją odniesie, ale niestety okazało się, że została po prostu skradziona. Było nam bardzo przykro, nie mieściło nam się to w głowach, że ktoś mógł zrobić coś takiego. Przecież na tej puszcze było zdjęcie chorego dziecka, więc nie można było przeoczyć, na jaki cel są te pieniądze.
Już następnego dnia złodziejka została złapana.
Monitoring zarejestrował, jak kobieta wychodzi i trzyma w rękach puszkę. Zakupy robiła z dwoma mężczyznami, a kolejnego dnia jeden z nich wrócił do sklepu, aby dokupić wykładzinę.
- Koleżanka, która ich obsługiwała, była w pracy również we wtorek - opowiada Anna Wolak. - Poznała mężczyznę i powiedziała mu, że musi podejść do kasy, żeby coś sprawdzić, a tak naprawdę to powiedziała, żebyśmy zadzwonili po policję. Wszyscy skupili się na tym, aby go jak najdłużej obsługiwać, a nie było to łatwe. Postanowiliśmy, że w ostateczności zamkniemy sklep, jeżeli policja nie zdąży dojechać. Na szczęście radiowóz przyjechał bardzo szybko i po chwili policjanci poprosili pana na bok. Okazało się, że jego żona, która poprzedniego dnia ukradła puszkę, siedzi przed sklepem w samochodzie.
- Wskazana przez obsługę pani została przewieziona do Komendy Powiatowej Policji w Malborku - mówi Tomasz Czerwiński, oficer prasowy KPP. - Okazało się, iż pochodząca z terenu Gminy Nowy Staw, 52 latka, na co dzień mieszka na terenie Niemiec. Został jej postawiony zarzut kradzieży z włamaniem do puszki, do którego się przyznała. Poddała się samo ukaraniu i otrzymała wyrok jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.
Mimo tego przykrego incydentu w markecie znów pojawi się puszka.
- Chcemy nadal zbierać pieniądze dla Natalki, to nas nie zniechęciło. Jednak zrobimy lepsze zabezpieczenia, aby nikomu już nie udało się jej zabrać - przekonuje Anna Wolak.
Reklama
Ograbili charytatywną puszkę - z datkami dla Natalki
MALBORK. Zginęła puszka, do której klienci marketu wrzucali pieniądze na leczenie Natalii Sawczuk, małej mieszkanki Malborka, chorej na nowotwór złośliwy oczu. Monitoring zarejestrował, jak kobieta wychodzi i trzyma w rękach puszkę.
- 22.03.2010 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 18:02)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze