niedziela, 24 listopada 2024 17:00
Reklama
Reklama

Burmistrz: w prywatyzacji MZK pewne kwestie są poufne

MALBORK. Przed tygodniem rozpoczęły się rokowania w sprawie prywatyzacji Miejskiego Zakładu Komunikacji. W praktyce oznacza to, że trzej zewnętrzni przewoźnicy zainteresowani malborskim rynkiem prześwietlają teraz finanse miejskiej spółki. Ale burmistrz nabrał wody w usta, zasłaniając się tajemnicą transakcji.
Burmistrz: w prywatyzacji MZK pewne kwestie są poufne
Mieszkańcom nie jest obojętny los miejskiej spółki, którą włodarz wystawił na sprzedaż. Dlatego bacznie przyglądamy się procesowi prywatyzacji. Do rokowań zakwalifikowały się trzy firmy, które zgłosiły chęć nabycia udziałów MZK, czyli Veolia Transport sp. z o.o., PHU Latocha, Nord Express sp. z o.o.
- Nie mogę udzielić zbyt wielu informacji – pewne kwestie są tu poufne. Mogę powiedzieć tylko tyle, że 23 kwietnia odbędą się spotkania z trzema oferentami zaproszonymi do etapu negocjacji – mówi Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka.
Przedtem jednak cała trójka będzie mogła zajrzeć pod podszewkę miejskiej spółki, by przekonać się, w jakim naprawdę stanie jest zakład komunikacji. Później zespół negocjacyjny, który składa się z urzędników, radnych oraz przedstawicieli kierownictwa i reprezentacji załogi MZK przesłucha wszystkich oferentów, zadając im te same pytania. Z tajemnic odarta zostanie więc zarówno malborska spółka, jak i mający na nią chrapkę inwestorzy. Jeśli podtrzymają swoje zainteresowanie, będą mogli to wykazać w ofertach wiążących, na które włodarz będzie czekał do końca kwietnia.
Przypomnijmy, sprzedaż MZK to pomysł władz, które wyobrażają sobie, że w ten sposób raz na zawsze pozbędą się problemu z transportem zbiorowym. Bezpośrednimi przesłankami, które uruchomiły proces prywatyzacji, była sytuacja ekonomiczna, którą włodarz nazywa „skrajem bankructwa”. Analiza przeprowadzona przez niezależnego audytora na zlecenie magistratu wykazała spadek liczby przewożonych pasażerów, tendencję spadkową sprzedaży biletów, ale za to coraz większe zainteresowanie przejazdami ulgowymi. Jednocześnie tabor jest wyeksploatowany i wymaga wymiany, a to jest niemożliwe, jeśli – jak wykazali analitycy – spada liczba przewożonych ludzi.
Na pierwszy rzut oka zdaje się więc, że nowy właściciel, jeśli dojdzie do prywatyzacji, musiałby być… cudotwórcą. Tymczasem, do tej pory nie sprecyzowane zostały żadne oczekiwania wobec inwestorów. A więc to nie obecny właściciel dyktuje warunki, ale ci, którzy chcieliby opanować tutejszy rynek mają przedstawić swoje plany wobec miejskiego przedsiębiorstwa.
- Pierwszy etap prac da nam odpowiedź na wiele pytań – wszystko zależy od tego, jakie będą oferty. To pozwoli nam odpowiedzieć na pytania, w jakim kierunku pójść, również na to, jaki będzie procent sprzedaży udziałów – tak Andrzej Rychłowski ujawnił „Gazecie Malborskiej” kulisy prywatyzacji.
Skoro „rozkład jazdy prywatyzacji” ustalają oferenci, a nie włodarz, trudno dzisiaj przewidzieć skutki tej transakcji zarówno dla mieszkańców, którzy z miejskich autobusów korzystają, jak i dla tych, którzy obecnie im te usługi świadczą.
- Wszystko zależy od tego, jaki procent udziałów sprzedamy. Na tym bazować będą kompetencje każdej ze stron. Jeśli oferent zakupi 100 proc. udziałów, to ciężar funkcjonowania bierze na siebie kupujący. Oczywiście umowa z miastem, która miałaby obowiązywać, zawierałaby pewne wymogi związane z cenami biletów, utrzymaniem określonych tras i częstotliwości, pakiet socjalny dla załogi, oraz – ze strony miasta – refundację do ulg przyznawanych poszczególnym grupom osób. Tak naprawdę prywatyzacja, a może lepiej powiedzieć – sprzedaż rynku usług komunikacyjnych – to sprzedaż prawa do rynku przewozów. Wszystkie okoliczności będą zależały od konstrukcji ewentualnego porozumienia, oczywiście jeśli proces dojdzie do skutku – mówił nam burmistrz sześć tygodni temu.


Twój autobus, twoja sprawa
Każdy mieszkaniec Malborka może wypowiedzieć się w sprawie prywatyzacji MZK, bo dotyczy to wspólnego majątku całej społeczności miejskiej. Dlatego czekamy na wszelkie opinie naszych Czytelników. Wystarczy do nas zadzwonić, wybierając nr tel. 055 272 07 01 lub 055 277 26 24, przyjść albo napisać do redakcji „Gazety Malborskiej”: ul. Kościuszki 23 C, 82-200 Malbork. Internauci mogą zamieszczać komentarze na naszej stronie www.portalpomorza.pl  lub przesyłać je przy pomocy poczty elektronicznej pod adresem: [email protected].

Oto pierwsza opinia, którą przekazał nam nasz telefoniczny rozmówca, prosząc o anonimowość:
Jestem przeciwny prywatyzacji MZK. To, co teraz się dzieje, to zaniedbania zarówno obecnych, jak i poprzednich władz miasta. Uważam, że miasto powinno w całości pokrywać straty, jakie spółka ponosi z tytułu ulg dla pasażerów. To przecież przedsiębiorstwo miejskie, które jest naszą wizytówką. Na marginesie, bilety nie powinny być darmowe, a kosztować np. symboliczne 50 groszy. A jeśli nie, to powinien samorząd wyrównywać firmie tyle, ile trzeba.
Czytelnik


Jestem w opozycji
Rozmowa z radnym Stanisławem Berlińskim, członkiem zespołu negocjacyjnego ds. prywatyzacji MZK.

- Skąd wziął się pan w komisji? Gdy prywatyzowany był PEC, to radni wybierali swoich reprezentantów.
- Do pracy w zespole burmistrz zaprosił trzech radnych, przy czym dwóch z opozycji: mnie i radnego Józefa Barnasia, trzeci to radny Kazimierz Pietkiewicz.
- Patrząc na zgodę, jaka panuje w sali obrad podczas sesji Rady Miasta można powiedzieć, że jesteście opozycją nominalną.
- Ale uczciwie przyznajmy, że w mieście wreszcie coś się dzieje.
- Część tych inwestycji to jeszcze inicjatywa poprzednika, którego był pan sprzymierzeńcem, tym bardziej, że startowaliście z tego samego komitetu wyborczego.
- Jest jednak taka zasada: żeby dobrze rządzić, trzeba mieć pieniądze, ale żeby mieć pieniądze, trzeba dobrze rządzić. I to, moim zdaniem, sprawdza się w tej kadencji.
- No to mam rację: co z pana za opozycja.
- Ale w kwestii sprzedaży MZK mam swoje zdanie. Dla mnie tej prywatyzacji nie powinno być, a spółką powinien bardziej zająć się i burmistrz, i Rada Miasta. Bo radni w ogóle nie przejmują się losem spółek.
- A pan miałby jakieś lekarstwo na sytuację MZK?
- Mówiłem o tym nie raz podczas sesji: wystarczyłoby uruchomienie jednej czy dwóch linii, by autobusy jeździłyby dookoła Malborka. Przecież wiadomo, że koszty osobowe i paliwo to dwa największe wydatki.
- Dlaczego, według pana, burmistrz zdecydował się na sprzedaż miejskiego przedsiębiorstwa?
- Nie wiem, ale z tą prywatyzacją wyrwał się trochę jak Filip z konopi. Przypomnijmy sobie, że sprzedaż PEC trwała chyba ze trzy lata i poprzedzona została restrukturyzacją zakładu, zaplanowanym w szczegółach zmniejszeniem zatrudnienia. W przypadku MZK, chyba ze względów politycznych, burmistrz nic nie pozwalał zrobić. Tymczasem uważam, że i prezes, i załoga oszczędzają, tną koszty, nie walczą o podwyżki, bo rozumieją swoją sytuację. Ale pan burmistrz uważa, że i tak jest niedobrze.
- Jest niedobrze, bo miasto nie refunduje w pełni tego, co spółka traci na przewożeniu osób, które są uprawnione do jazdy za darmo bądź do ulgowych biletów.
- I ja też tak uważam.
- No to jaki interes ma inwestor, by kupić MZK? Rynek kiepski, bo jeżdżą głównie emeryci, renciści i uczniowie, tabor do wymiany, więc wymaga sporych nakładów. Co pana zdaniem jest największą wartością tego przedsiębiorstwa?
- To dobre pytanie, chyba najlepsze, jakie do tej pory słyszałem. Na pewno zadam je 23 kwietnia, podczas naszych spotkań z oferentami. Mam swoją odpowiedź: nowa firma przyssie się do miasta i będzie domagała się wszystkich należnych pieniędzy za przejazdy darmowe i ulgowe. Tym bardziej, że inwestor ma kupić spółkę z mniej więcej obecnym rozkładem jazdy autobusów.
- Więc co zyskamy dzięki tej prywatyzacji?
- My nic, najwyżej będziemy więcej dokładać, a i załoga może być w gorszej sytuacji, gdy znajdzie się w prywatnych rękach.
- I pracownicy właśnie tego się obawiają.
- Ale w sprawie prywatyzacji nie ma właściwie żadnej dyskusji.
- Teraz jako opozycyjny radny ma pan szansę stać się „sumieniem” zespołu negocjacyjnego.
- Na pewno głośno będę mówił, że całe życie się burmistrzowie nie interesowali miejskimi spółkami, zarówno obecny, jak i poprzedni. I stąd to wszystko.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
słabe opady deszczu

Temperatura: 3°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1014 hPa
Wiatr: 24 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama