- Nie podoba mi się, że strażnicy miejscy trwonią nasze pieniądze i jeżdżą służbowym samochodem na zakupy do Gdańska – powiedział nam proszący o anonimowość jeden z mieszkańców Malborka, który zauważył nową skodę malborskiej Straży Miejskiej stojącą na parkingu przed jednym z trójmiejskich centrów handlowych i zrobił jej zdjęcie.
Jak wyliczył nasz informator, taki kurs kosztować może nawet 100 zł.
- Samo paliwo to wydatek rzędu ok. 50 zł, bo jak widziałem, to turbo diesel, a do tego trzeba dodać pracę funkcjonariusza – denerwuje się mężczyzna. - Kierowca był po cywilnemu, może miał dzień wolny, ale w takim wypadku nie powinien jeździć służbowym samochodem. Jeżeli otrzymał specjalne pozwolenie na wyjazd służbowym samochodem w czasie wolnym od pracy, to kto za to płaci? Jeżeli był w pracy, to kto zapłaci za straconą bezproduktywną godzinę "dla siebie"? Proszę sprawdzić, czy Straż Miejska zatrudnia kobiety, które również jeżdżą na wycieczki do Gdańska, jeżeli tak, to dlaczego bez munduru?
Kobiet-strażniczek na pewno w Malborku nie ma. A o to, co robi w Trójmieście służbowe auto Straży Miejskiej zapytaliśmy Tomasza Lewandowskiego, który pełni obowiązki szefa malborskiej formacji.
- Samochód jest w Gdańsku po bloczki mandatowe, które jeden z pracowników miał odebrać w Urzędzie Wojewódzkim – odpowiada Tomasz Lewandowski.
To dlaczego skoda stoi przed centrum handlowym? - dociekamy.
- Jestem zaskoczony – przyznaje Lewandowski. - Dziękuję za informację. Będę to wyjaśniał, gdy kierowca wróci do Malborka.
Dopiero wówczas będzie wiadomo, czy pracownika Straży Miejskiej czeka kara, że podczas służbowej podróży wymknął się przy okazji na zakupy. Sprawdzimy i napiszemy o tym za tydzień.
Pracownik Straży Miejskiej przyłapany na zakupach w godzinach pracy
MALBORK. Oficjalnie przedstawiciel Straży Miejskiej był po bloczki mandatowe w Urzędzie Wojewódzkim. Nieoficjalnie – “wyrwał” sobie godzinkę na wizytę w centrum handlowym.
- 16.10.2008 00:02 (aktualizacja 14.08.2023 14:21)
Napisz komentarz
Komentarze