- To zaledwie namiastka kontynuacji bogatych tradycji turystycznych naszej szkoły sprzed lat, kiedy zajmowaliśmy w różnego rodzaju przedsięwzięciach turystycznych czołowe miejsca w skali kraju – mówi pani Maria. – Tak już nie będzie, bo i czasy dla turystyki niezbyt łaskawe. To kosztuje, a o sponsorów trudno.
Młodzi turyści nie poddają się jednak i wraz z panią Marią odbyli w październiku rajd rowerowy po żuławskiej ziemi. Wiedzą, gdzie jest „droga skowronków”, kościół na łące i największy cmentarz mennonicki.
- Jesteśmy w kole turystycznym, bo chcemy poznać ziemię, na której mieszkamy – mówią Magda i Ania, uczennice trzeciej klasy technikum żywienia – i mamy bardzo sympatyczną panią, która zna mnóstwo ciekawych historii i przekazuje je w interesujący sposób. Nieprzypadkowo jest też pani Schmidt przewodnikiem zamku malborskiego. W listopadzie grupa zmieniła formę zwiedzania, bo zmieniła się pogoda. Z rowerów przesiadła się do pociągu i pojechała do Kwidzyna. Tam młodzież porównała dwa zamki krzyżackie – malborski z kwidzyńskim.
- Nasz większy, to fakt, ale takiej katedry nie mamy. Kwidzyńska gotycka świątynia pod wezwaniem NMP i św. Jana Ewangelisty jest jedną z największych w północno-wschodniej Polsce – wtrąca przewodniczka.
Nowostawscy uczniowie zaliczyli również wystawę przyrodniczą z ciekawą aranżacją multimedialną. Przedstawia ona zbiory fauny i flory Polski północnej /prawie 500 gatunków/. Taka forma prezentacji lepiej i skuteczniej wpływa na świadomość ekologiczną widza. To wspaniała – muzealna – lekcja biologii. Potem przyszła kolej na wystawę rzemiosła artystycznego i narzędzi rolniczych oraz na zapoznanie się z dawnymi narzędziami, którymi – co prawda – nie uprawiano ziemi, tylko „oprawiano” ludzi. Chodzi o salę kar i tortur.
Po powrocie do Nowego Stawu uczestnicy wycieczki zajrzeli do cukierni na słodki poczęstunek, gdyż jak powiedzieli – „zostało trochę kasy”. W planach następne wyprawy.
- Może Trójmiasto – zastanawia się przewodniczka.
Napisz komentarz
Komentarze