“A na rozgrzewkę mogą sobie dzieciaki wypić ... grzańca serwowanego z przyczepy kempingowej” - to wpis internauty na stronie jednego z malborskich forów. Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście przy malborskim lodowisku sprzedaje się alkohol, kto wydał pozwolenie i czym się kierował.
W sobotnie południe, mimo mrozu i silnego wiatru, na lodowisku było dość gwarno. W małej przyczepie kempingowej można kupić słodycze, napoje, a do piątku włącznie również ...grzane wino.
Zapytany pracownik o możliwość wypicia “grzańca”, poruszony odpowiedział, że owszem, było to możliwe, ale już nie jest.
– Jakaś nadgorliwa redaktorka rozdmuchała sprawę w Gazecie Malborskiej – powiedział.
Aby nie być posądzoną, że podstępnie podeszłam człowieka i wyciągam na spytki, przedstawiłam się. Usłyszałam, że to przesada, by się czepiać, że dorośli, którzy przychodzą z dziećmi, czekają na mrozie, marzną i to dla nich, ledwie 3-procentowy, napój alkoholowy był przeznaczony.
Z jakiejś przyczyny jednak, w sobotę nie mogłam napić się gorącego wina.
Jeśli punkt ma zgodę wydaną przez odpowiednie organy, nie ma powodu, by rezygnować ze sprzedaży “grzańca”. Jeżeli takiego pozwolenia nie było, to... ktoś powinien ponieść konsekwencje, ponieważ sprzedawał alkohol bez zezwolenia.
Poprosiliśmy burmistrza o wyjaśnienia w tej sprawie.
– Z posiadanej przeze mnie wiedzy i informacji przekazanej przez dyrektora OSiR, osoba dzierżawiąca teren pod handel na terenie ośrodka, w zamiarach miała sprzedaż gorącej czekolady oraz grzanego wina dla osób dorosłych – tłumaczy Andrzej Rychłowski, burmistrz Malborka. - Myślę, że jest to zupełnie normalne. Zresztą, OSiR posiada stosowne pozwolenie umożliwiające tego typu sprzedaż na jego terenie.
Skoro ośrodek posiada pozwolenie i sprzedaż alkoholu odbywała się legalnie, to dlaczego w sobotę, w ofercie punktu nie było grzanego wina?
– W związku z tym, że handluje tam osoba prywatna, musi indywidualnie wystąpić o pozwolenie, żeby nie było wątpliwości natury prawnej. Osoba prowadząca działalność na terenie OSiR otrzymała już taką zgodę, ale decyzja musi się uprawomocnić – tłumaczy burmistrz Malborka.
Niejasne jest więc, czy rzeczywiście sprzedaż alkoholu z punktu przy miejskim lodowisku odbywała się legalnie? Tylko OSiR ma stosowne pozwolenie, a prywatny przedsiębiorca, który nie jest pracownikiem ośrodka, musiał o nie wystąpić.
Kiedy? Czy po interwencji “nadgorliwej redaktorki”? Może wcześniej, ale wtedy handlował alkoholem bez pozwolenia. Z zezwolenia OSiR nie może korzystać podnajemca, ani żadna osoba prywatna.
Niestety, nie ma przepisu, który zabraniałby sprzedaży alkoholu w jakiejkolwiek postaci, w miejscu, gdzie w znacznej większości przebywają dzieci i młodzież. Ale fakt umiejscowienia punktu serwującego grzane wino nie musi spełniać wymagań mieszkańców miasta.
Nam to nie odpowiada, a Wam? Czekamy na sygnały Czytelników, głosy zbierzemy, by oficjalnie wystąpić do Rady Miasta Malborka o podjęcie potrzebnej uchwały.
Dodajmy na koniec - ogólnoświatową tendencją jest nie łączenie miejsc i imprez sportowych ze sprzedażą i spożywaniem alkoholu. Czy tendencji tej nie hołdują władze Malborka?
Nasz komentarz
Cóż, cuda się zdarzają. Załóżmy, że w piątek właściciel punktu złożył komplet dokumentów, jeszcze tego samego dnia zebrała się Miejska Komisja ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i wydała pozytywną opinię. W poniedziałek przedsiębiorca otrzymał zgodę, która, według słów burmistrza, uprawomocni się za kilka dni. Od piątku znów napijemy się”grzańca” serwowanego przy lodowisku miejskim w Malborku. Naszym zdaniem, ten przebieg wydarzeń można włożyć między bajki.
Napisz komentarz
Komentarze