Nie po raz pierwszy do naszej redakcji zgłasza się osoba, która czuje się pokrzywdzona przez Straż Miejską. Strażnicy miejscy bardzo restrykcyjnie podchodzą do przepisów prawa, a niektórzy, jak twierdzi Jadwiga Markowska, zachowują się w arogancki sposób.
Jak codziennie rano, tak i 25 października, Jadwiga Markowska podjechała samochodem pod swój sklep przy ulicy Solnej. Na tym odcinku drogi obowiązuje zakaz zatrzymywania się, jednak inne pojazdy również zatrzymują się w tym miejscu, ponieważ nie ma innej możliwości, aby dostarczyć do sklepu zaopatrzenie. Również kierowca samochodu śmieciarki nie ma wyjścia i musi złamać przepisy.
- Zatrzymałam się samochodem przy sklepie.- opowiada Jadwiga Markowska - Chodnik w tym miejscu jest szeroki, więc tak zaparkowałam, aby nie hamować ruchu, samochody mogły swobodnie przejeżdżać obok. Wysiadłam, otworzyłam drzwi do sklepu i wnosiłam towar, którego miałam pełen bagażnik. Gdy szłam z dość dużym i ciężkim kartonem usłyszałam strażnika, który podniesionym tonem kazał mi odjechać. Powiedziałam do niego, że za chwilę odjadę, tylko muszę rozładować towar. Strażnik stanął w drzwiach mojego sklepu i siłą odepchnął mnie od nich, żądając dokumentów. Pozwolił mi wejść do sklepu dopiero, gdy mu wyjaśniłam, że dokumenty mam w torbie, która jest w środku. – tłumaczy kobieta. - Spisywanie trwało bardzo długo, więc powiedziałam, że mi się śpieszy i czy nie można by zrobić tego szybciej. Na co odpowiedział mi, i to w dodatku jakim tonem, że jemu się nie spieszy. Nawet gdy skończył wypisywać, to nie podał mi dokumentów tylko dał je drugiemu strażnikowi, a ten dopiero mnie – kończy.
Kobieta złożyła skargę dotyczącą interwencji, którą uznał za bezzasadną komendant Straży Miejskiej w Malborku.
Jak czytamy w uzasadnieniu - „strażnik ma prawo między innymi do legitymowania i wydawania poleceń oraz do używania środków przymusu bezpośredniego, w tym siły fizycznej”.
Postanowiliśmy zapytać komendanta Straży Miejskiej, czy sytuacja wymagała użycia siły wobec kobiety?
- Ta pani chciała odjechać z miejsca, a funkcjonariusz nie mógł na to pozwolić. Przytrzymał ją za rękaw, nikt jej nie odepchnął - tłumaczy Włodzimierz Małyszek.
W skardze pani Jadwiga wskazuje na naganne zachowanie jednego, z dwóch strażników. Jak powiedział nam komendant, między tym, co mówią obaj funkcjonariusze nie ma rozbieżności, a interwencja została przeprowadzona zgodnie z prawem. W uzasadnieniu wskazuje się na to, że kobieta złożyła skargę, ponieważ dowiedziała się, że sprawa o jej ukaranie trafi do sądu -„ niejasnym jest jednak fakt złożenia przez Panią skargi prawie dwa miesiące po zdarzeniu tj. dopiero po wezwaniu Pani w celu przesłuchania jako sprawcy wykroczenia przez Straż Miejską, co było niezbędne do sporządzenia wniosku o ukaranie do Sądu Rejonowego w Malborku Wydział Grodzki”.
- Złożyłam skargę po przesłuchaniu, bo byłam pewna, że ta sprawa się jakoś wyjaśni. Byłam przekonana, że mam rację i że to niedopatrzenie, jakim jest brak w tym miejscu znaku zezwalającego na postój, zostanie naprawione. Dopiero na moją interwencję znak taki pojawił się.- mówi Jadwiga Markowska.
- Nie ma określonego terminu, do kiedy trzeba złożyć skargę, ale im dłuższy jest okres, tym bardziej zaciera się obraz sprawy - mówi komendant.
Tak więc skarga została uznana za bezzasadną, a sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Całe zajście widziało kilka osób, które były oburzone zachowaniem strażnika. Wykazały się one prawdziwie obywatelską postawą i obiecały, że opowiedzą o całym wydarzeniu przed sądem.
Skarga na Straż Miejską
MALBORK. „Strażnik ma prawo do używania środków przymusu bezpośredniego, w tym siły fizycznej”.
Strażnicy bardzo restrykcyjnie podchodzą do przepisów, a niektórzy twierdzą, że zachowują się w arogancki sposób.
- 21.02.2008 00:00 (aktualizacja 13.08.2023 19:12)
Napisz komentarz
Komentarze