A tak właśnie było 11 maja o godz. 15,15 w Kąpinie. Dariusz W., 26-letni mieszkaniec Wejherowa, jechał gruntową drogą Toyotą Yaris, wioząc troje dzieci, z których najmłodsze miało zaledwie 3 lata. (Okazało się, że był ich wujkiem.) Z nieustalonych przyczyn, w pewnym momencie auto zboczyło, po czym nastąpiło regularne dachowanie. Kierowca Toyoty, zamiast zająć się trzema maluchami, zbiegł z miejsca wypadku. Na szczęście, jedynie 3-letnie dziecko doznało poważniejszych obrażeń i przewiezione zostało do szpitala w Wejherowie, gdzie troskliwie się nim zaopiekowano. Pozostała dwójka nieco starszych dzieci doznała jedynie ogólnych potłuczeń.
Początkowo myślano, że kierowca uciekł, gdyż jechał na „podwójnym gazie”, ale po sprawdzeniu wyszło na jaw, że Dariusz W. jest aktualnie poszukiwany kilkoma listami gończymi! I pewnie dlatego nie śpieszyło mu się do kontaktów z policją.
Ruszyli dawcy organów
Dwa dni wcześniej, w Gościcinie, 9 maja br. o 9.25 rano, 17-latek jadący motorowerem marki „Aprilla” drogą krajową nr 6 w kierunku Wejherowa, w okolicy skrzyżowania z ul. Drzewiarzy, nie zważając na czerwone światło ominął stojący przed nim sznur pojazdów, wjechał na skrzyżowanie i wpadł pod TIR-a uderzając głową w lewy przedni błotnik ciężarówki. Skończyło się na ciężkim urazie głowy (mimo kasku, choć pewnie, gdyby go nie miał byłoby jeszcze gorzej), kręgosłupa, uda i ogólnym potłuczeniu.
Po przewiezieniu do wejherowskiego szpitala i staraniach lekarzy, 17-latek odzyskał przytomność. Czy był trzeźwy wykaże badanie pobranej do analizy krwi. Kierowca TIR-a był trzeźwy.
Czyżby już zaczął się sezon „dawców organów”?
Uciekł pozostawiając trójkę małych dzieci...
WEJHEROWO. Inaczej trudno nazwać dorosłego faceta, który wiezie samochodem trójkę dzieci w wieku 3, 7 i 8 lat, dachuje, po czym ucieka z miejsca wypadku nie troszcząc się o los maluchów.
- 14.05.2008 00:35 (aktualizacja 04.08.2023 02:05)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze