Do służb porządkowych oraz medycznych trafiają od mieszkańców różne skargi i zgłoszenia. Nie wszystkie się potwierdzają. Życie pokazało, że nawet dziwne zgłoszenia wcześniej należy sprawdzać.
Tak też było ze zgłoszeniem, które wpłynęło od mieszkanki Redy do dyspozytora pogotowia ratunkowego 25 maja około godziny 18:40. Mieszkanka tego miasta przez pomyłkę otrzymała telefon z Wejherowa, w którym kobieta żałosnym głosem wzywała pomocy gdyż - jak mówiła - umiera. Osoba, która otrzymała ten telefon powiadomiła wejherowskie pogotowie. Dyspozytorka zaś Straż Miejską, aby sprawdzili, co się dzieje w jednym z mieszkań na ulicy na Osiedlu Kaszubskim. Tam dowiedzieli się, że kobieta rzeczywiście wzywała pomocy, ale chodziło jej o księdza. Jak mówiła, fizycznie czuła się dobrze i nie chce karetki pogotowia, lecz chce się wyspowiadać i zamiast do biura parafialnego przedzwoniła do Redy. Na miejscu funkcjonariusze w rozmowie z sąsiadami ustalili, że kobieta nadużywa alkoholu.
Być może w odpowiednim czasie doszła do wniosku, że trzeba z tym nałogiem zerwać, a dopomóc jej może w tym jedynie osoba duchowna...
Oby tak było.
Wzywała pomocy duchowej...
WEJHEROWO. Mieszkanka Wejherowa, twierdząc, że umiera, telefonicznie wezwała pomocy. Pomyliła numer i wynikło niezłe zamieszanie.
- 30.05.2008 11:54 (aktualizacja 04.08.2023 08:02)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze