Przypomnijmy, obecnie odpowiedzialne za wywóz śmieci są władze miasta. Czyli w skrócie – my zapełniamy pojemniki, firma komunalna je wywozi. Żadna filozofia, ale – co zapowiadali pomysłodawcy takiego systemu gospodarowania odpadami – pozytywnym skutkiem takiego rozwiązania miał być koniec dzikich wysypisk. No bo skoro mieszkaniec płaci, to może teraz do woli produkować odpady, nie musi ich podrzucać sąsiadom, nie musi szukać terenów na peryferiach, by pozbyć się niewygodnych odpadków. To jednak okazało się wyłącznie teorią, bo w praktyce problem z nielegalnymi składowiskami wcale nie zniknął. Niestety, bo prócz szkodliwości dla środowiska naturalnego (nie wiadomo, co jest wyrzucone, a mogą to być również groźne substancje), prócz psucia walorów estetycznych miejskiego krajobrazu, musimy za to wszystko płacić. My, bo likwidację dzikich wysypisk urzędnicy dorzucą nam do rachunku za nasze domowe odpady. Tak naprawdę nie wiadomo, na co więc liczy ten, kto decyduje się na wyrzucanie odpadów gdzie popadnie. I że w ogóle chce mu się coś takiego robić...
Jednym ze stałych miejsc, gdzie od lat pojawiają się góry przeróżnych śmieci, jest brzeg Nogatu na Piaskach. W poniedziałek otrzymaliśmy informację od mieszkańca, że oto są, niezmiennie o tej porze roku, niczym budząca się do życia przyroda między ul. Zieleniecką, brzegiem Nogatu i ul. Rakowiec. Świadczy o tym bogata dokumentacja fotograficzna, dołączona sygnału Czytelnika.
- Z wysypiskiem śmieci graniczy niezwykle ciekawy obszar pod względem przyrodniczym, liczne stanowiska starych wierzb salix alba i wierzby kruchej salix fagilis Wierzby te posiadają niezwykłe fantastyczne kształty i są siedliskiem bogatej fauny i flory. Przez co stanowisko wierzb powinno być objęte ochroną prawną w postaci rezerwatu przyrody. Ponadto wierzby stanowią ciekawy temat dla fotografów – napisał Zdzisław Kwasek, któremu bardzo zależy, by władze miasta podjęły interwencję w tej sprawie.
Warto przypomnieć, że jeśli Straż Miejska złapie wyrzucającego śmieci lub zidentyfikuje go na podstawie pozostawionych w terenie odpadów, to nie ominie go kara. Może to być grzywna w wysokości 500 zł, albo nawet do 5 tys. zł, gdy sprawa trafi do sądu.
Do sprawy wrócimy.
Napisz komentarz
Komentarze