- Wieczorem 1 września miasto Malbork zostało "najechane" przez kilkanaście zestawów kołowych - cystern należących do firmy Transport Polonia Group – informuje Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka. Pojazdy zaparkowały w obrębie targowiska miejskiego. O sytuacji władze miasta, a także radnych, poinformowały osoby, które zamierzały rozstawić na targowisku swoje stanowiska handlowe, lecz nie miały gdzie.
Cysterny ustawione zostały wzdłuż nowej drogi, która - mimo że oddana do użytku wiele miesięcy temu – wciąż nie uzyskała statusu drogi publicznej, a władze miasta od początku zezwoliły na prowadzenie tam handlu w dni targowe. Wówczas, jak wynika z ustawionych tam znaków drogowych, obowiązuje zakaz ruchu. To, według niektórych może utrudniać prowadzenie działalności tym kupcom, którzy zdecydowali się na skorzystanie z oferty firmy, która wybudowała prywatne targowisko. Trudniej bowiem do nich dojechać, poza tym brakuje miejsc do parkowania dla klientów, bo zajmują je stragany handlujących na nowej drodze.
Gdy pojawiło się tam 10 cystern, na miejsce przybyli wiceburmistrz Jan Tadeusz Wilk, straż miejska oraz policja.
- Do późnych godzin wieczornych prowadzone były rozmowy z inicjatorami akcji - firmą MK Market oraz handlującymi kupcami. Ponieważ organizator protestu - MK Market - stanął na stanowisku, że ma prawo blokować targowisko miejskie, poproszono kupców o powstrzymanie się z emocjami i umożliwiono im rozstawienie stoisk w bezpiecznych miejscach – relacjonuje Jan Tadeusz Wilk.
W związku z tym, co działo się na terenie publicznym, Urząd Miasta, jako zarządca, zgłosił sprawę na policję. O ile można mówić, że doszło do naruszenia prawa. Chodzi o to, że skoro to nie jest droga publiczna, a jednocześnie nie obowiązuje tam żaden regulamin, to jakie ewentualnie przepisy, np. porządkowe, mogłyby zostać złamane?
- Przybyłe na miejsce osoby zwróciły uwagę, że zgromadzenie tylu cystern w miejscu, gdzie będzie odbywać się handel, stwarza istotne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców – podkreśla wiceburmistrz.
Na razie nie wiadomo, jaki władze miasta mają scenariusz, jeśli okazałoby się, że protest będzie się przedłużał lub nasilał (np. poprzez zajęcie całej „drogi”), co uniemożliwi prowadzenie tam jakiegokolwiek handlu w dni targowe.
- Policja prowadzi w tej sprawie działania wyjaśniające, dzisiaj (poniedziałek – przyp. ded.) odbyło się spotkanie z komendantem, na którym ustalono kolejne kroki postępowania w tym temacie tak, by zapewnić sprawne funkcjonowanie targowiska i zapobiec zagrożeniu bezpieczeństwa publicznego – zapewnia Wilk.
Miejska administracja cały czas czeka na odpowiedź wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego skargę władz miasta. Przypomnijmy, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał wyłączenie z użytkowania nowej drogi wiodącej przez targowisko. Władze miasta odwołały się od tej decyzji. Jak tłumaczą w magistracie, nie jest to więc właściwie droga, ale po prostu część targowiska, czynna w dni targowe, czyli we wtorek i w piątek. Ale to właśnie zostało zakwestionowane przez nadzór budowlany. Bo jednoczesny ruch samochodów, obecność pieszych i wystawione tam stoiska handlowe mogą zagrażać bezpieczeństwu.
Zdaniem władz miasta, nic takiego nie ma miejsca. Podobna sytuacja ma bowiem miejsce od lat na innych drogach przebiegających przez targowisko. Tam również odbywa się handel przy jednoczesnym ruchu samochodów. Według malborskich urzędników nie ma więc mowy o zagrożeniu jakąkolwiek katastrofą.
- Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego nie wydał jeszcze rozstrzygnięć w sprawie decyzji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Poprosił o dodatkowe dokumenty i dopiero po ich analizie wyda stosowną decyzję – mówi Jan Tadeusz Wilk.
W poniedziałek po południu cystern na drodze wiodącej przez targowisko już nie było.
Napisz komentarz
Komentarze