Przodkowie naszych współczesnych gości po powstaniu styczniowym nie chcieli być zrusyfikowani i woleli nowy, nieznany ląd Ameryki Południowej. Dziś w Brazylii żyje już piąte pokolenie, które nadal zachowuje polskość poprzez kultywowanie języka i kultury polskiej.
Ricardo Gzeschnik, Elisabete Jamielniak Bueno, Ademar De Souza Bueno Junior, Kaline Cardozo Capelete, Marilene Janete Zaremba Gzeschnik, Luiz Martinho Krawczik i przedsiębiorca, pomysłodawca przyjazdu emigrantów do kraju przodków, Mikołaj Rykowski z Fundacji Wolne Miejsce gościli w Malborku. To on wraz z przyjaciółmi biznesmenami i pastorami realizował ten swój pomysł od początku do końca. To nie jest żaden rządowy, ani sejmowy czy senacki projekt.
W Malborku towarzyszyli im, czyniąc honory gospodarzy, przedsiębiorca, pastor Piotr Furgała z Kościoła Bożego w Chrystusie Zbór SYLOE i członkowie Malborskiego Stowarzyszenia OŚ Dorota Wiśniewska oraz Waldemar Klawiński.
Przyjazd do naszego miasta był konsekwencją i wynikał ze spotkania na konferencji biznesmenów skupionych w Fundacji Od Biznesu do Służby OBDS w Mikorzynie, dwa tygodnie wcześniej. To tam twórca OBDS Piotr Furgała i Waldemar Klawiński spotkali m.in. Mikołaja Rykowskiego.
Od słowa do słowa, postanowiono Malbork dołączyć do trasy poznawania kraju przodków Właśnie takim sposobem ta mała grupa dotarła do naszego miasta. Podczas rozmów goście nie kryli wzruszenia, byli trochę zmieszani przyjęciem, jakie od początku wizyty zgotowały i media, i fundacja.
- To wypłynęło tak po prostu, od serca, podczas rozmowy z Mikołajem na konferencji w Mikorzynie. Opowiedział mi o swoich najbliższych planach - mówi Waldemar Klawiński z Malborskiego Stowarzyszenia OŚ. - Zaprosiłem ich do Malborka. Zaproszenie zostało przyjęte natychmiast, bez wahania. Domówiliśmy się z Piotrem Furgałą i w ten sposób mogliśmy pokazać tym młodym ludziom oraz ich opiekunom zarówno zamek, jak i Malbork, dodając w ten sposób małą cegiełkę do ich wielkiej radości bycia w kraju przodków. Myślę, że można dla tamtejszej Polonii zrobić znacznie więcej.
Emigranci są w większości polskojęzyczni. Mówią archaiczną na te czasy, aczkolwiek piękną polszczyzną. Trochę to ich peszy i budzi zabawne nieporozumienia. Nigdy nie byli w Polsce. Mieszkają w brazylijskim stanie Parana (zajmujący powierzchnię porównywalnie prawie dwóch trzecich obszaru Polski). W górskiej miejscowości Cruz Machado, w której 65 proc. populacji to potomkowie polskich emigrantów.
By dotrzeć do Polski, potrzebowali trzech dni. Pokonali ponad 700 kilometrów autobusem i resztę drogi liniami lotniczymi. W sumie to w przybliżeniu ok. 10 tys. kilometrów.
- To, co najcenniejszego wywieźli nasi przodkowie do Ameryki, to ojczysty język polski – powiedziała Marilene Janete Zaremba Gzeschnik.
Luiz Martinho Krawczik powiedział, że tylko to pozwala im zachować wspólnotę, traktują polską mowę jak wyjątkowy skarb. Luiz ma nadzieję, że znajdzie w Polsce swoich krewnych, potomków tych, którzy zostali.
Ku jego radości, podczas wizyty w malborskim magistracie doszło także do przypadkowego spotkania z Władysławem Krawczykiem, prezesem Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Było zbyt mało czasu, by dochodzić czy istnieje jakiekolwiek pokrewieństwo między nimi. Ale na pewno obaj panowie byli szczerze zaskoczeni.
Chorzowska Fundacja Wolne Miejsce zorganizowała tegoroczne śniadanie wielkanocne w Cruz Machado dla wszystkich tamtejszych potomków polskich emigrantów.
- Teraz udało nam się ufundować bilety do Polski, jak i zorganizować im pobyt. Chcemy, aby poznali kraj przodków i mogli opowiadać o tym po swoim powrocie. Zdecydowaliśmy się na zaproszenie głównie osób młodych, w wieku od 18 do 21 roku życia, by dać szansę kontaktu z rówieśnikami i kontynuowaniu tego w dalszym życiu.
W czasie pobytu w Polsce grupa złożyła także kilka wizyt w szkołach, by młodzież mogła się poznać z rówieśnikami także m.in. poprzez wspólne gotowanie w szkole gastronomicznej potraw z Polski i z Brazylii.
- Polacy, których spotkaliśmy tam, w Brazylii, żyją bardzo skromnie, wręcz nawet ubogo. Wszelka pomoc okazana podczas ich pobytu w naszym kraju została przyjęta z ogromną wdzięcznością - podkreśla Ireneusz Górczyński, prezes Fundacji Wolne Miejsce.
Nie jest wykluczone, że spotkanie z brazylijską Polonią zaowocuje trwałymi kontaktami.
Napisz komentarz
Komentarze