Ale co najważniejsze jest osobą, która ma spotkania, m.in. z młodzieżą, i podając siebie za przykład przestrzega przed zgubnym, narkotycznym nałogiem.
Od narkotyków do DPS
Urodził się w 1967 r. na gdańskim Suchaninie. Tam mieszkał z matką, siostrą i bratem; ojciec zginął tragicznie. Jak wspomina - „zawsze wszystkiego w domu brakowało”: pieniędzy, jedzenia, odzieży... Za to nie brakowało patologii. Nie potrafił sobie poradzić z biedą, kłopotami, uciekał ze szkoły. Aż w końcu ucieczkę znalazł w odurzaniu się klejami. To tak samo uzależniające, jak wszelki inne narkotyki i obecnie modne „dopalacze”. Potem pojawiły się inne narkotyki. Słowem wszystko, co powodowało zapomnienie, lepsze samopoczucie. Jednak trwało to bardzo krótko, a problemy i kłopoty nie znikały. Matka zmarła. Pojawili się koledzy, ucieczki od różnych obowiązków - szkoły i pracy. I były kary: więzienie.
- Jednak to nie byli prawdziwi koledzy, na których mogłem liczyć. Za to z nimi nie mogłem się wydostać z tego życia, w którym trwałem. Chyba gdzieś w 1989 r. znalazłem się po raz któryś w szpitalu i wówczas stwierdzono u mnie schizofrenię paranoidalną. Gdzieś padła propozycja, że może łatwiej mi będzie w jakimś domu opieki. W taki sposób znalazłem się w DPS w Damaszce, jestem tu od 2003 r. Dużo zawdzięczam dyr. Arkadiuszowi Kiemczyńskiemu. Niestety, choroba daje o sobie czasem znać, ale paradoksalnie jestem wówczas bardzo twórczy.
Ukojenie w filozofii i wierze
Pozostaje czysty od ponad 7 lat i jest z tego dumny. Wie, co znaczy nałóg i wie dobrze, że on nic dobrego nikomu nie przyniesie. Nawet zapomnienie, do którego tak się tęskni w kłopotach, jest złudne. Nie ucieknie się w ten sposób od żadnych problemów, co najwyżej bardziej się je pogłębi.
- Przed jakimkolwiek nałogiem przestrzegam innych i jestem dowodem na to, że wiem co mówię. Najważniejsza jest pomoc innych ludzi, a że są tacy, którzy potrafią pomóc, sam się przekonałem. Więc zamiast narkotyków, szukajmy dobrych, ciekawych ludzi. Teraz się wyciszyłem, znalazłem ukojenie w humaniźmie, filozofii, w poezji i wierze. Gram w naszym teatrze. Występujemy także za granicą, bo byliśmy już na Litwie i w Niemczech. Ułożyłem modlitwę, po którą sięgam zawsze, gdy jest mi ciężko.
Sławomir Roter ma prelekcje (ostatnio w Tczewie) i pogadanki na temat nałogu, narkomanii. Udowadnia, że można z tego wyjść, a najlepiej w ogóle po „uzależniacze” nie sięgać! Ma też swoje występy poetyckie. A do czego tęskni?
- Brakuje mi odwiedzin rodzeństwa, szczególnie siostry...
„Słoneczko” - wiersz Sławomir Rotera
„Na górze stoi pałac.
Mieniąc się w złocistego słońca blasku.
Częstochowo!
Jak kwiatu złoży stubarwny stan
Przy stole siedzący z uczniami Pan,
Chlebem się łamiąc dzieli się, wywyższa miłości bożej cnoty
Choć korona ciernista męki prawdą…”
Ciernista korona twórcy. Wygrał z nałogiem, zmaga się z chorobą i... pisze wiersze
DAMASZKA. Sławomir Roter jest poetą. I nie byłoby to wyjątkowe, gdyby nie fakt, że stał się nim na skutek traumatycznych przeżyć w swoim życiu. Jest też człowiekiem chorym, podopiecznym Domu Pomocy Społecznej w Damaszce (gm. Tczew).
- 18.07.2011 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 04:54)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze