O Dietrichu pisaliśmy kilka tygodni temu („Zapomniany tczewski akwarelista”, „GT” nr 26), gdy jeden z niemieckich domów aukcyjnych wystawił na sprzedaż jego obraz, przedstawiający uroczystość tczewskiego Bractwa Kurkowego z 1908 r.
Obrazy przepadły?
Informacja ta zainspirowała forumowiczów portalu Dawny Tczew do poszukiwań innych tczewskich śladów i prac Dietricha, który jeszcze przed wybuchem II wojny światowej wyjechał z miasta. Miłośnikom historii Tczewa udało się skontaktować z synem Bernharda Dietricha – Michaelem. To dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że malarz urodził się w Tczewie 16 października 1897 r., a zmarł w 1978 r. w Lubece. Po śmierci ojca Michael chciał wszystkie zachowane obrazy przedstawiające Tczew, w liczbie ok. 60 sztuk, podarować naszemu miastu. Niestety, mimo wielomiesięcznych prób nie doszło do nawiązania kontaktu. Michael wszystkie prace oddał na aukcje. Dom aukcyjny zbankrutował i obrazy Dietricha przepadły u wierzycieli. Możliwe, że w taki właśnie sposób obraz przedstawiający uroczystość Bractwa Kurkowego „wypłynął” podczas aukcji...
Była wystawa - w 1993 r.
Okazało się, że Miejska Biblioteka Publiczna w Tczewie posiada trzy kopie prac Dietricha wraz z opisem w języku niemieckim oraz – prawdopodobnie – oryginalną akwarelę.
- Prawdopodobnie, ponieważ nie mamy pewności, czy rzeczywiście jest to praca namalowana rękoma samego Dietricha, czy po prostu wzorowana na jego obrazie kopia – wyjaśnia Małgorzata Kruk z Sekcji Historii Miasta MBP. - Osoba, od której ją otrzymaliśmy, stwierdziła, że to oryginał, ale nie ma na niej autografu malarza. Niewielka akwarela przedstawia panoramę Tczewa od strony Wisły.
Jedna ze wspomnianych kopii przedstawia dom przy ul. Podgórnej 1, gdzie przed wojną znajdował się salon fryzjersko – kosmetyczny. Co ciekawe, Dietrich namalował sam siebie, patrzącego z ulicy na stojącą w oknie Franciszkę Nadolską (właścicielem domu był jej ojciec Franz Nadolski). Druga kopia przedstawia rodzinny dom artysty, stojący przy ul. Królewieckiej 30 (obecnie Chopina), dzisiaj już nieistniejący. Ostatnia kopia to pocztówka jubileuszowa 700-lecia Miasta Tczewa, wydana w Lubece. Malarz podpisywał się najczęściej Theo Dietrich – Dirschau. 12 czerwca 1993 r. w MBP została otwarta wystawa z okazji Dni Witten, miasta partnerskiego Tczewa. Jak informowała wówczas – niestety lakonicznie – „Gazeta Tczewska”, podczas wernisażu „można było obejrzeć obrazy i rzeźby Witteńskiego Związku Twórców oraz płótna Dietricha Dirschau, artysty rodem z Tczewa. Jego dzieła ozdabiają galerie całego świata”.
„Kochane miasto rodzinne...”
W 1969 r. dla tczewskiego ziomkostwa w Niemczech wydano historię grodu Sambora i powiatu tczewskiego. W książce O. Korthalsa „Chronik des Kreises Dirschau” zamieszczono także wspomnienia Dietricha. Opowieść malarza wiąże się z powodzią wiślaną w 1924 r.
- „Korciło mnie, by malować póki pod wodą stała ul. Zamkowa – wspomina artysta (tłumaczenie za: Stanisław Mrozek „Tczewski Genius loci”). - Udałem się tam z moim blokiem rysunkowym w ręku. Siedząc na składanym krzesełku, zacząłem utrwalać ten niesamowity widok. Musiałem pracować szybko, gdyż z minuty na minutę woda rosła. Już uwolniły się z umocowań stosy drzewa u Wilkiego i zaczęły odpływać w dal. Dla chłopców była to okazja do zabawy, pływali na deskach i belkach, nie bacząc na niebezpieczeństwo porwania ich na środek rzeki. Otoczony przez chłopców przyglądających się mojej pracy i zajęty nią samą nie zauważyłem, jak moje nogi znalazły się po kostki we wodzie. Drugi motyw to widok z przyczółka mostowego: Tczew pod wodą. Było to przeżycie, którego nigdy nie zapomnę. Oba obrazy zostały zakupione przez polskiego burmistrza dla miasta i wisiały jeszcze za czasów niemieckich w Magistracie obok kościoła świętego Jerzego. Kochany Tczewie, kochane miasto rodzinne, jakże często w cichych godzinach jestem myślami i tęsknotą mojego serca przy tobie i jakżeż pragnąłbym choć raz jeszcze znaleźć się w twoich murach!”.
Szkic przedstawiający powódź Dietrich zatytułował „Die Schlorren voll Weichselwasser” - „Kapcie pełne wody wiślanej”. W książce Korthalsa zamieszczono także zdjęcie ze spotkania w Witten w 1959 r., podczas którego władzom naszego miasta przekazano obraz Dietricha, przedstawiający widok na Tczew od strony Wisły. Gdzie dzisiaj znajduje się ta praca?
Skazany na śmierć
Damian Weskamp, ambasador portalu Dawny Tczew w Niemczech, otrzymał od syna Dietricha fotografie malarza, jego autoportrety, fotografie z wystawy w Witten oraz szkice przedstawiające m. in. pożar ratusza w 1916 r., kościoły, dworzec, panoramę miasta od strony rzeki.
- Michael Dietrich rozjaśnił też kilka naszych wątpliwości – dodaje Damian Weskamp. - Rodzice Michaela zostali wysiedleni z Tczewa do Niemiec po I wojnie światowej. Do Stargardu Szczecińskiego pojechali tylko dlatego, że jego ojciec mógł tam przejąć zakład malarski. W latach 1919-1922, B. T. Dietrich studiował w wyższej szkole sztuki w Hamburgu – Lerchenfeld. Służył w obu wojnach światowych. W pierwszej został ranny w prawy policzek przez odłamek pocisku. W drugiej został oskarżony o szpiegostwo i skazany na karę śmierci, ale ponieważ jego żona posiadała „Mutterkreuz” - Krzyż Matki i napisała petycję do Himmlera, wyrok został umorzony i Bernharda wypuszczono na wolność. Jego żona była wtedy w ciąży z Michaelem. Ponieważ Bernhard miał sześcioro dzieci, został skierowany na „bezpieczniejszy” front zachodni, gdzie po krótkim czasie wpadł do niewoli w ręce Anglików. W obozie jeńców wojennych rysował angielskim oficerom portrety, dzięki czemu miał tam lepsze życie.
Wiślana woda w kapciach malarza
POMORZE. Tczewska biblioteka posiada prawdopodobnie oryginalną pracę oraz trzy kopie innych obrazów autorstwa Bernharda Theodora Dietricha, akwarelisty, który stworzył kilkadziesiąt przedstawień grodu Sambora.
- 19.09.2011 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 05:14)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze