W Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie odbył się spektakl „Kobieta pierwotna: seks przewodnik, czyli jak szukać i nie znaleźć faceta”. W tytułowej roli wystąpiła znana aktorka Hanna Śleszyńska.
Tego wieczoru każda ze znajdujących się w sali widowiskowej CKiS pań odnalazła w doskonale wykreowanej przez aktorkę postaci cząstkę siebie.
O stosunkach damsko-męskich
Wbrew tytułowi sztuka nie opowiada o kobiecie żyjącej w epoce kamienia łupanego. Jest na wskroś współczesna.
- Przemówiła głosem wszystkich kobiet XXI wieku – stwierdziła Joanna, fanka talentu Śleszyńskiej. – Zrobiła to w sposób tak szczery i spontaniczny, że miało się wrażenie, iż opowiada o swoim życiu. To wielka zaleta i klasa aktora – zmylić publikę...
Kobieta Pierwotna – Ewa jest uosobieniem wszystkich cech współczesnych pań: przebojowa, świadoma swej wartości, czerpiąca z życia pełnymi garściami, z dystansem do siebie, samowystarczalna. Mimo swej niezależności marząca o stałym związku z tym jedynym na... całe życie. Nie wzbudza jednak litości.
Scenografię stanowiło łóżko, kukła - łudząco przypominająca reżysera Arkadiusza Jakubika - i porozrzucane ubrania. Tak mało, a jak wymownie.
Śleszyńska ukazała świat widziany oczyma dojrzałej i doświadczonej kobiety, pełnej seksapilu i determinacji, aby znaleźć swą drugą połówkę. Otwarta, bez skrępowania opowiada o swych flirtach, seksie, alkoholu i problemach z mężczyznami. W ironiczny i uszczypliwy sposób przedstawia też sylwetkę współczesnego mężczyzny. Przyznaje, że „spotkanie normalnego pana w średnim wieku graniczy ze spotkaniem pingwina w bikini”. Idealnie naśladuje głosem, mimiką i gestykulacją panów, z którymi przyszło jej mieć do czynienia.
Sztuka jednak nie jest skierowana przeciwko płci męskiej. Jest to raczej lekcja dotycząca relacji w damsko-męskim świecie, pełnym niespodzianek, wzlotów i upadków. A wszystko doprawione mnóstwem humoru ze szczyptą pikanterii i rubaszności.
Przełamać tabu, nie bulwersować
Przez półtorej godziny samotnego pobytu na scenie Śleszyńska ani na chwilę nie traci kontaktu z publicznością. Ani przez moment nie robi się też nudno. Otwarcie pyta pana z pierwszych rzędów „czy nie ma problemów z ptaszkiem?”. Widownia stała się jej partnerem do rozmowy, m.in. odgadywała prezentowane przez nią zagadki.
- Bardzo dobrze, że w trochę pruderyjnym i zamkniętym na tematy seksu Tczewie odbyło się takie przedstawienie – mówiła Katarzyna Szerfenberg z Tczewa. – Przełamujące tematy tabu, ale nie bulwersujące. „Te” sprawy zostały pokazane z poczuciem humoru; myślę, że nikogo nie zgorszyły i nie obraziły. Tczew i jego mieszkańcy potrzebują tego. Mieszka w nim mnóstwo takich Kobiet Pierwotnych i właśnie tego dnia przestały one mieć kompleksy. Bo mimo, że spektakl śmieszył, nachodziła też refleksja, a w zabawnych i absurdalnych czasami historiach można było odnaleźć samego siebie.
Spektakl podobał się nie tylko paniom, ale także ich towarzyszom...
- Przez prawie dwie godziny kobieta siedziała na łóżku i ...gadała. – śmiali się panowie. – To typowe dla pań – plotkowanie, narzekanie, marudzenie... Ale co tam, my jesteśmy wyrozumiali – kobieta pogadać sobie musi. Podobało nam się, chociaż nie zgadzamy się ze wszystkim, co mówiła aktorka. No i ten gałgankowy Pan X... Jeśli to symbol całego rodu męskiego to akurat duża przesada...
Od wieków niewiele się zmieniło
Hanna Śleszyńska była inna niż w telewizyjnych komediach. Nie była to siostra Genowefa Basen z „Daleko od noszy”, czy Jadźka z „Rodziny zastępczej”. Ewa to błyskotliwa obserwatorka, autentyczna, obalającą stereotypy i dającą słuchaczkom nadzieję. Ale nadzieję nie na to, że znajdą swego królewicza na białym koniu. Nadzieję, że po przekroczeniu „30” samotna kobieta wciąż jest wartościowa, a im starsza, tym piękniejsza i silniejsza.
Autorem oryginalnego tekstu sztuki jest ...mężczyzna! Wybitny litewski dramaturg, Sigitas Parulskis. Jej adaptacji na potrzeby polskiego teatru dokonał Cezary Harasimowicz. Dzięki temu zarówno główna bohaterka, jak i jej koleżanka, noszą rodzime imiona, w monologu pojawia się też Galeria Mokotów, Ojciec Dyrektor, Jarosław Kret i Zbigniew Wodecki. Taki zabieg powoduje, że rzeczywistość sceniczna jest bliska realnej rzeczywistości odbiorcy. Odnosi się wrażenie, że Kobieta Pierwotna to Polka, tczewianka, przyjaciółka, kobieta z krwi i kości.
- Spektakl nie dał jasnych odpowiedzi na pytania dręczące kobiety – opowiadają panie. - Nadal musimy same dochodzić do tajemnicy, której na imię „mężczyzna”. Tak jak nasze jaskiniowe przodkinie wciąż chcemy upolować faceta, kierujemy się instynktami pierwotnymi. Prosty wniosek – od czasów prehistorycznych w komunikacjach damsko – męskich niewiele się zmieniło.
„Kobieta pierwotna" - niełatwo znaleźć drugą połówkę...
TCZEW. Przez prawie dwie godziny kobieta siedziała na łóżku i ...gadała. – śmiali się panowie. – To typowe dla pań – plotkowanie, narzekanie, marudzenie... Ale co tam, my jesteśmy wyrozumiali – kobieta pogadać sobie musi.
- 23.09.2011 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 05:14)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze