Pisząc “wysłuchali” na myśli mamy nie tyle koncert, co przeplatane wokalno-instrumentalnymi popisami spotkanie z cyklu biesiad literackich.
O sobie z dystansem
Skrzypek, trębacz, wokalista i - co udowodnił podczas sobotniego spotkania w Fabryce Sztuk - mistrz autoironii. Z dystansem opowiada zarówno o swoim buńczucznym dzieciństwie, jak i karierze - tak na kartach książki “Pszczoła, Bach i skrzypce”, jak i za mikrofonem.
- W książce napisane jest, że te moje nieszczęsne włosy to moja pięta achillesowa - przyznał Zbigniew Wodecki. - Achilles miał piętę na pięcie, a ja mam na głowie. Kłopot straszny, człowiek traci pół godziny na suszeniu.
Opowiadał o swojej bandzie, o skłonnościach do wysadzania różnych rzeczy w powietrze oraz o liceum muzycznym, z którego został wyrzucony.
- Miałem świetne dzieciństwo - podkreślił. - Gdyby istniało wtedy TVN 24, nasze nazwiska leciałby na pasku 24h na dobę.
Słowo pisane, słowo śpiewane
Książkę pt. “Pszczoła, Bach i skrzypce”, której niedawna premiera była pretekstem do sobotniego spotkania, napisał Wacław Krupiński, dziennikarz “Dziennika Polskiego”. Uczestnicy imprezy wysłuchali zarówno jej fragmentów, jak i minirecitalu Zbigniewa Wodeckiego - ku uciesze publiczności, artysta przywiózł ze sobą skrzypce i trąbkę.
Dodajmy, że na spotkanie zaprosili tczewian Fabryka Sztuk oraz Agencja Artystyczna R&K Nehrebeccy.
Zbigniew Wodecki spotkał się z tczewianami
TCZEW. Jak można się było spodziewać, chętnych na spotkanie ze Zbigniewem Wodeckim było wielu. Krakowskiego artysty tczewianie wysłuchali więc w ścisku, ale i w doskonałych nastrojach.
- 29.02.2012 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 05:42)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze