Grupa podzieliła swój występ na dwie części. W pierwszej zaprezentowała pokaz baletowy do różnego rodzaju motywów muzycznych. W drugiej opowiedziano historię biblijnej syna marnotrawnego, oczywiście w baletowo-tanecznej formie.
Baletnice i baletmistrz Jiri Vorbovsky nie ograniczali się do baletu, były inspiracje taneczne z różnych zakątków świata.
Oszczędna scenografia pobudzała aktorów do większej ekspresji na scenie. Właściwie to postacie posługiwały się jedynie zmieniającymi się strojami oraz rekwizytami, np. przebranie za świniopasa oraz przy scenach trwonienia majątku przez głównego bohatera.
Balet gości w Tczewie bardzo rzadko. Tczewianie nie widzieli go u siebie od dawna. Wyjątek stanowią pojedyncze spektakle festiwalu „Zdarzenia”, w których od czasu do czasu pojawiają się nawiązania do baletu.
Dyr. Jiri Vorbowsky, przerwy wykorzystywał do podzielenia się swoim przesłaniem.
- Cieszymy się, że możemy tu być dziś wieczór z Wami. Chcielibyśmy złożyć serdeczne i głębokie kondolencje z powodu śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i tylu ludzi, którzy z nim lecieli. W takich momentach bez względu na narodowość i rasę wszyscy jesteśmy tacy sami. Jesteśmy też tacy sami z powodu Jezusa Chrystusa, który jest naszym najlepszym pasterzem. On jest naszym bratem. Opiekuje się swoimi owcami. Przebyliśmy tyle mil, by być tutaj z Wami. Chciałbym, aby przez mój taniec zmieniły się Wasze serca…
Organizatorzy przepraszają tych chętnych, którzy przybyli na sztukę, a zabrakło dla nich miejsc.
Trzeba zaufać sobie…
Rozmowa z Jiri Voborsky'm, Amerykaninem czeskiego pochodzenia, dyrektorem Balletu Magnificat.
- Jesteśmy zespołem międzynarodowym. Pochodzimy z Jackson nad Missisipi. Grupę tworzą studenci z całego świata, a także osoby z profesjonalnych firm zajmujących się tańcem. Prezentujemy ok. 80 – 90 przedstawień w roku. Występowaliśmy nie tylko w USA, ale także w Czechach, Macedonii, Belgii, Holandii, Grecji, Singapurze, Kostaryce, Puerto Rico, Kanadzie, Izraelu. A teraz cieszymy się, że mogliśmy odwiedzić Polskę.
- Jakie utwory muzyczne prezentowaliście w Tczewie?
- Używamy wszystkich rodzajów muzyki: od klasycznej przez jive, aż po motywy celtyckie. Tak było także podczas „Syna marnotrawnego” w Tczewie.
- Widzowie mogli zobaczyć różne style tańca...
- Przedstawiliśmy balet klasyczny, ale ten rodzaj tańca bardzo ogranicza możliwość opowiadania historii. Dlatego sięgnęliśmy po elementy z różnych tańców, z wielu zakątków świata. Wszystko po to, by łatwiej dotrzeć z przekazem naszej sztuki. Pokazaliśmy balet liryczny, który nie jest nowoczesnym tańcem - w wersji bardzo „złagodzonej”. Ponieważ nasze przedstawienie trwało jedynie godzinę i 10 minut, postanowiliśmy czerpać z wielu gatunków tańca po trochu.
- Dlaczego posłużyliście się akurat baletem, by opowiedzieć o „Synu marnotrawnym”?
- Nie chcieliśmy się skupić tylko na przekazie artystycznym. Istotne dla nas było ukazanie także przesłania religijnego. Mogliśmy skupić się wyłącznie na balecie, ale nie chodziło nam tylko o zaprezentowanie własnych umiejętności. Chcieliśmy pokazać, iż każdy z nas może zmienić swoje życie i że trzeba zaufać sobie…
- Dlaczego posłużyliście się skromną scenografią?
- Niestety, jesteśmy ograniczeni, jeśli chodzi o transport. Poza tym na spektakl wstęp był wolny. Każdy z nas, aby przyjechać i pokazać się na scenie zapłacił z własnej kieszeni. W USA mamy pełne wyposażenie, światła, elementy scenograficzne i różnego rodzaju rekwizyty. W Polsce musimy zdać się na własne siły.
Reklama
„Syn marnotrawny” w tanecznej oprawie
TCZEW. - Każdy z nas, aby przyjechać i pokazać się na scenie w Polsce zapłacił z własnej kieszeni. W Polsce musimy zdać się na własne siły - powiedział Jiri Vorbowsky, dyrektorem Balletu Magnificat. Na deskach Centrum Kultury i Sztuki wystąpił Ballet Magnificat z USA, który zaprezentował „Syna marnotrawnego”. Sala pękała w szwach.
- 18.05.2010 00:00 (aktualizacja 05.08.2023 19:08)
Napisz komentarz
Komentarze