Dyrektor Żmijewski wymienił dwa powody, które według niego są wystarczające do rozwiązania umowy z Leszkiem Gołąbem. Dyrygent miał pięciokrotnie brać udział w koncertach i wyjazdach zagranicznych chóru „Echo” w czasie, gdy przebywał na zwolnieniu lekarskim w swoim drugim miejscu pracy – w Państwowej Operze Bałtyckiej w Gdańsku.
- Dla mnie tego typu działania są niedopuszczalne, bo praca na zwolnieniu lekarskim w innym miejscu jest wykroczeniem według Kodeksu Pracy i kwalifikuje się do dyscyplinarnego zwolnienia, co też zostało wręczone panu Gołąbowi w Operze Bałtyckiej, gdzie już nie pracuje – poinformował dyr. Żmijewski.
Drugim powodem ma być dwukrotnie potwierdzona przez pracowników Centrum Kultury i Sztuki nieobecność Leszka Gołąba na próbach chóru. Zastępował go wtedy akompaniator zespołu Tadeusz Abt.
- W postanowieniach szczegółowych naszej umowy jest napisane: „Zleceniobiorca nie może powierzyć wykonywania swych zadań, wynikających z niniejszej umowy, osobie trzeciej bez zgody zleceniodawcy wyrażonej na piśmie. W razie naruszenia postanowienia zleceniodawca może odstąpić od umowy ze skutkiem natychmiastowym” – dodał Tadeusz Żmijewski. – Nie zrobiłem tego ze skutkiem natychmiastowym tylko z wypowiedzeniem miesięcznym, żeby panu Gołąbiowi dać szansę na znalezienie innego zajęcia.
Leszek Gołąb pozostanie na stanowisku dyrygenta przynajmniej do końca roku, bo na tyle czasu opiewa umowa o dzieło zawarta przy zaangażowaniu Zenona Drewy, zastępcy prezydenta Tczewa m. in. do spraw kultury. W przyszłym tygodniu ma odbyć się spotkanie w prezydenckim gabinecie pomiędzy dyrektorem Centrum Kultury i Sztuki, a Leszkiem Gołąbem i zarządem chóru „Echo”. Jego członkowie już wystosowali do władz miasta list, w którym piszą, że nie mają zamiaru pracować z jakimkolwiek innym dyrygentem. Wszystkim zależy na jak najlepszym wyjściu z tej sytuacji, zwłaszcza, że zbliża się 85 rocznica powstania tego zasłużonego dla tczewskiej kultury zespołu.
Napisz komentarz
Komentarze