Popularyzator astronomii opowiedział nam o swojej pasji, marzeniach i o tym, że tak naprawdę wszyscy pochodzimy z gwiazd…
Z garażu na uniwersytet
Jarosław Pióro przyznaje, że nie pamięta wydarzenia, które spowodowało zainteresowanie się astronomią. Jak sam mówi – od zawsze był ciekaw świata.
- Pierwsze moje wspomnienia związane ze zdobywaniem wiedzy astronomicznej to czytanie działu poświęconego astronomii w „Świecie Młodych” – wspomina. – Pamiętam też, gdy byłem jeszcze uczniem szkoły podstawowej, jak z bratem wstaliśmy o czwartej nad ranem i weszliśmy na dach garażu, by obserwować częściowe zaćmienie Słońca.
Z czasem pasja do astronomii zaprowadziła pana Jarosława ze wspomnianego garażu na uczelniane korytarze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Choć miałem dylemat, czy nie wybrać informatyki – mówi. – Ostatecznie rzuciłem monetą. Wypadła informatyka i zrobiło mi się tak smutno, że zrozumiałem, że tak naprawdę chcę iść na astronomię. Tak też zrobiłem.
Po ukończeniu studiów nie został na uczelni tylko zdecydował się na podjęcie pracy.
- Okazało się, że zajmowanie się rzeczami nie astronomicznymi, przynosi znacznie większe dochody niż poświęcenie się nauce – tłumaczy. – Nadszedł taki moment w moim życiu, że nie musiałem już realizować się zawodowo. Osiągnąłem taką stabilizację finansową, że od czterech lat już nie pracuję. Na nowo poświęciłem się astronomii.
Astronomia bez „romantyki”
Wbrew pozorom pan Jarosław nie przesiaduje całymi nocami na tarasie domu z teleskopem. Zresztą nic w tym dziwnego, bo jak mówi, na niebie widać tylko kilkadziesiąt interesujących obiektów i jeśli ktoś na nie patrzył już wiele razy, to spojrzenie na Jowisza po raz dwusetny nie jest oczywiście już tak ciekawe jak wtedy, gdy patrzy się na niego po raz pierwszy.
- Zajmuję się raczej astronomią teoretyczną niż obserwacyjną – wyjaśnia nasz rozmówca. – Teleskop wyciągam tylko wtedy, gdy dzieje się coś interesującego na niebie. Dla swojej przyjemności wolę patrzeć w niebo gołym okiem, jak np. w sierpniu podczas obfitego roju Perseidów (meteorów).
Astronomia dzisiaj to nie „romantyczne” spoglądanie w niebo. Zamiast tego mamy „oczy” elektroniczne, przewyższające miliardkrotnie zdolności obserwacyjne ludzkiego oka, które umieszczono na Ziemi lub na orbicie okołoziemskiej. Rolą astronomów stało się opracowywanie zebranych danych i wyciąganie z nich wniosków.
- Ludzi od wieków do patrzenia w niebo ciągnie tajemnica związana z sensem życia – uważa J. Pióro. – Kiedy patrzymy w niebo zastanawiamy się czy to, co się nad nami znajduje ma jakiś związek z nami. Ten związek istnieje i jest namacalny. Każdy z ludzi chodzących po świecie jest zbudowany z atomów pierwiastków, które powstawały we wnętrzach gwiazd, a więc były ich częścią. Nie jesteśmy tak od tego kosmosu oderwani, bo jesteśmy jego elementem. Jesteśmy zbudowani z gwiazd.
Ludzie wolą horoskopy
Astronomia nie jest specjalnie kosztownym hobby. Najprostszy teleskop dla początkującego kosztuje w granicach 600 zł do 1000 zł. Obok teleskopu przydałaby się także książka z opisanymi obiektami, które można zobaczyć na niebie. Ważny jest również dostęp do internetu.
- Niestety mało ludzi interesuje się astronomią – ubolewa J. Pióro. – Kiedy w Empiku szukałem półki z publikacjami astronomicznymi, okazało się, że zajmują one ok. 20 cm, a tymczasem na astrologię przeznaczono cały regał. Ludzi nie ciekawi tak naprawdę astronomia od strony naukowej, w przeciwieństwie do horoskopów, czy przewidywań przyszłości, czyli pseudonaukowych aspektów związanych z kosmosem.
Niestety dla tczewskich pasjonatów tajemnic Wszechświata Gród Sambora, tak jak i cały kraj, nie jest dobrym miejscem do obserwacji nieba. Tczew jest dość sporym miastem i „zanieczyszczenie” światłem jest bardzo duże – gołym okiem można zobaczyć ledwie kilkadziesiąt najjaśniejszych gwiazd, podczas gdy na wsi ok. 3 tys. Dobrym miejscem jest np. Gorzędziej, miejsce zamieszkania Jarosława Pióro.
- Choć ostatnio Energa założyła nam przy drodze wjazdowej bardzo jasne lampy jarzeniowe, które najchętniej wytłukł bym procą – żartuje z uśmiechem na ustach nasz rozmówca.
Obserwację utrudnia też spore zanieczyszczenie powietrza. Dlatego astronomowie lubią patrzeć w niebo po deszczu, kiedy powietrze jest znacznie czystsze.
Mistyczne zaćmienia
Ale największą pasją Jarosława Pióro są zaćmienia Słońca. Dotychczas był świadkiem czterech m. in. w Turcji, Hiszpanii i Szkocji. Za dwa lata wybiera się do Szanghaju w Chinach.
- Jest to niesamowity cud i zrządzenie losu, że rozmiary kątowe Słońca oraz Księżyca są praktycznie takie same – tłumaczy swoją fascynację zaćmieniami. – Nie ma w Układzie Słonecznym drugich takich ciał, a przynajmniej jest to mało prawdopodobne. Jest to zjawisko zachodzące bardzo często, ale widoczne z bardzo małego obszaru. Zaćmienie Słońca to mistyczne przeżycie, gdy w ciągu dnia zapada zmrok i można zobaczyć na niebie świecące gwiazdy.
Choć niebo zdaje się nie mieć dla naszego rozmówcy większych tajemnic, ma jeszcze, jak przystało na prawdziwego pasjonata, kilka obserwacyjnych marzeń.
- Chciałbym zobaczyć Zorzę Polarną oraz pojechać na półkulę południową, aby popatrzeć na niebo południowe, którego nie znam – mówi.
Przez teleskop i… lornetki
„Oczkiem w głowie” Jarosława Pióro jest Tczewskie Koło Miłośników Astronomii, które powstało 2 lata temu na bazie wykładów w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Okazało się, że są w grodzie Sambora ludzie, którzy astronomią się interesują i chcą systematycznie się spotykać.
- Nasi członkowie są ciekawi świata – mówi J. Pióro. – Jeżeli ktoś stawia sobie pytania ostateczne np. skąd wziął się świat, to ociera się o astronomię, która pomaga ludziom w poszukiwaniu odpowiedzi. Chcemy być miejscem, gdzie osoby zainteresowane astronomią mogą się spotkać i wymienić doświadczenia.
Członkowie Koła, jak na fanów astronomii przystało, nie zamykają się w czterech ścianach Tczewskiego Centrum Kultury, gdzie odbywają się wykłady. Od czasu do czasu, gdy tylko sprzyja pogoda, organizowane są spotkania „w terenie”. Niebo obserwuje się przez teleskopy lub… lornetki.
- Nie jest do końca prawdą, że im większy teleskop tym więcej widać – wyjaśnia założyciel Koła. – Czasami do dobrej obserwacji wystarczy zwykła lornetka, a co więcej, gdy chcemy poznać układ konstelacji czy nauczyć się ogólnej orientacji na niebie to najlepszym instrumentem obserwacyjnym jest ludzkie oko.
Trudno znaleźć dobre miejsce obserwacyjne w Tczewie. Członkowie Koła spotykają się na boisku Technikum Mechanicznego. Stąd jest dobry widok na południe nieba, które jest lepiej widoczne poprzez kontrast z niebem północnym, mocniej oświetlonym. Ponadto właśnie na południu znajduje się więcej ciekawych obiektów dla astronoma.
- W zeszłym roku spotkaliśmy się specjalnie na obserwację całkowitego zaćmienia księżyca – wspomina nasz rozmówca. - Niestety pogoda nam nie dopisała, bo niebo było zachmurzone. Dotychczas trzykrotnie obserwowaliśmy komety oraz zaćmienie Słońca – w Polsce było ono częściowe, w Turcji, dokąd pojechałem, całkowite. Ciekawie prezentują się na niebie także Jowisz i Saturn oraz Księżyc w pierwszej fazie.
Zostań członkiem Koła
Członkiem Tczewskiego Koła Miłośników Astronomii może zostać każdy – wystarczy przyjść na spotkanie w Tczewskim Centrum Kultury. Nie ma żadnych limitów dotyczących wiedzy albo wieku.
- Zagadnienia przedstawiam w sposób bardzo przystępny, jasny dla wszystkich – zapewnia Jarosław Pióro.
Spotkania odbywają się co dwa tygodnie. Obok wykładów przewodnich (w minionym roku były poświęcone gwiazdom zmiennym) omawiane jest to, co ostatnio działo się w astronomii. Organizowane są także wycieczki. W ostatnich latach członkowie Koła byli w Toruniu i Fromborku – miejscach nierozerwalnie związanych z Mikołajem Kopernikiem. W tym roku planowany jest wyjazd do Piwnic pod Toruniem, gdzie znajduje się największe obserwatorium astronomiczne w Polsce, teleskopem optycznym o średnicy 90 cm i z największym radioteleskopem o średnicy 32 metrów. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.astrotczew.org
Napisz komentarz
Komentarze