czwartek, 21 listopada 2024 21:52
Reklama
Reklama

Spór medyków w szpitalu, a co z pacjentami?

TCZEW. Szpital Powiatowy w Tczewie: spór medyków, a co z pacjentami? Ceniony kardiochirug ze Szpitala Powiatowego w Tczewie, ordynator oddziału wewnętrznego, dr Tomasz Pusz otrzymał 7 września wypowiedzenie z pracy (jego 3-miesięczny okres kończy się 31 grudnia). Dyrektor ZOZ Janusz Boniecki uzasadnia, że dr Pusz został zwolniony, gdyż nie potrafił utrzymać zespołu, z którego odchodzą lekarze.
Spór medyków w szpitalu, a co z pacjentami?

Ordynator zaprzecza. Uważa, że dyrekcja nie ma merytorycznych powodów do wypowiedzenia mu umowy.
Zaskoczenie na oddziale
Dr Tomasz Pusz w alarmistycznym tonie powiadomił o sytuacji prezydenta miasta, starostę tczewskiego i wojewódzkiego konsultanta ds. chorób wewnętrznych oraz ds. kardiologii.
Być może to przypadek, ale odejście dr Pusza zbiega się ze złożeniem wypowiedzeń przez co najmniej czterech lekarzy oddziału wewnętrznego. Inni zastanawiają się nad swoją przyszłością, biorą urlopy. Wszystko to sprawia, że jednostce grozi zamknięcie. Lekarze, pielęgniarki i pacjenci są przerażeni. Po wspomnianym odejściu medyków 65 pacjentami zajmować się będzie jedynie trzech lekarzy (pozostały personel nie może działać w pełni samodzielnie).
Rozmawialiśmy z mającą zastąpić dr Pusza dr Małgorzatą Grochocińską, która mówi że o sprawie dowiedziała się dopiero na początku września. Zaskoczenia nie kryje też oddziałowa pielęgniarek Maria Kapuśniak. Mówi krótko:
– Trójka lekarzy nie będzie w stanie obsłużyć tak dużej liczby pacjentów .
Sytuację komplikuje fakt, że trzeba też zapewnić nocne funkcjonowanie oddziału. Jest to w stanie zrobić minimum dwóch medyków: jeden zajmuje się obsługą izby przyjęć, a drugi chorymi na oddziale.

Mało lekarzy specjalistów
Według dr Pusza na oddziale pracują w tej chwili jeszcze dwie lekarki z drugim stopniem specjalizacji w zakresie chorób wewnętrznych. Dr Grochocińska specjalizuje się obecnie w diabetologii (leczenie cukrzycy), a dr Urszula Świerczyńska-Pusz (prywatnie żona ordynatora) w kardiologii.
- Dr Grochocińska pracuje na umowie kontraktowej, obecnie zastanawia się nad swoją zawodową przyszłością – mówi dr Tomasz Pusz. – Na pewno poradzi sobie jako ordynator. Jeżeli jednak dojdzie do sytuacji, w której nie będzie wystarczającej kadry lekarskiej, jest prawdopodobne, że zrezygnuje. Odchodzi na pewno dr Świerczyńska-Pusz, jej wypowiedzenie skutkuje z końcem grudnia tego roku. Na oddziale zatrudnione są jeszcze dwie lekarki (dr Monika Wysokińska, dr Joanna Jagiełło-Bacławska), których jednak od dłuższego czasu nie ma, gdyż przebywają na urlopach (wychowawczym i macierzyńskim). Do końca tego roku nie będą pracowały. Od 1 listopada nie pracują już - zatrudnione przez szpital na czas określony - dwie kolejne lekarki (dr Aneta Kaszel i dr Katarzyna Łuczkowska).

Przeciążeni rezydenci
W zespole pracują ponadto młodzi lekarze po zdanym niedawno Lekarskim Egzaminie Państwowym. Są na tzw. rezydenturach, finansowanych przez państwo. Pensje wypłaca im Ministerstwo Zdrowia, a nie szpital. Jednak zamiast zdobywać zawodowe doświadczenie pod okiem starszych kolegów, pracują jak lekarze z wieloletnią praktyką. Każdy z nich zmuszony jest opiekować się kilkunastoma, a ostatnio nawet ponad 20 chorymi!
- Spośród trojga rezydentów jedna osoba (dr Anna Freza) nie pracuje w Tczewie od 15 października, natomiast dwie pozostałe (dr Tomasz Bojanowski i dr Ewa Gołębiowska-Kapla) złożyły wypowiedzenia z pracy ze skutkiem na 30 listopada – relacjonuje dr Pusz. - Do tego czasu pracują często zamiennie, wykorzystując należne urlopy wypoczynkowe. Można więc powiedzieć, że w listopadzie pracujemy niemal non-stop, jakby w warunkach ostrego dyżuru. Próbujemy podołać tylko najpilniejszym wyzwaniom i obowiązkom.

Potrzebne solidne wzmocnienie
Obecnie oddział wewnętrzny tczewskiej lecznicy liczy 67 łóżek i jest - obok Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku - największym takim oddziałem w woj. pomorskim. Do leczenia stacjonarnego przyjmuje miesięcznie blisko 300 chorych, drugie tyle uzyskuje porady w ramach oddziałowej izby przyjęć. Aby rzetelnie leczyć taką liczbę pacjentów, łącznie z prowadzeniem dokumentacji, konieczne byłoby zatrudnienie, zdaniem ordynatora Pusza, przynajmniej 10-12 lekarzy. Takiej kadry na tym oddziale nie było nigdy, w najlepszym okresie (od 2002 r.) pacjentami zajmowało się maksymalnie 6 specjalistów.
- Mimo to uzyskaliśmy prawo do szkolenia rezydentów, jak też - dzięki specjalizacji ordynatora - pierwszy stopień referencji z kardiologii – wyjaśnia dr Pusz.
Jakiś czas temu przy okazji kolejnych zakupów aparatury medycznej służącej kardiologii mówiło się o stworzeniu w Tczewie oddziału kardiologicznego. Zabiegał o to także dr Pusz. Tczewski Oddział Wewnętrzny ma takie same uprawnienia jak specjalistyczny oddział kardiologii w Starogardzie Gd. Podobne ma jedynie Szpital Wojewódzki w Gdańsku.

Może komuś przeszkadzałem?
Dr Tomasz Pusz nie wie czym mógł narazić się dyrekcji.
- Może zaważyło to, że mówię głośno to, co myślę. Jestem uczciwy. Nie potrafię nie zareagować, gdy gdzieś wokół mnie dzieje się komuś krzywda, ani przejść obojętnie wobec nieodpowiedzialności lub niesprawiedliwości. Dyr. Janusz Boniecki 1 sierpnia br. wrócił do pracy w Tczewie i wystarczył mu jeden miesiąc, by uznać, że ordynatora trzeba zwolnić. Być może moja osoba stała na przeszkodzie w realizacji jakichś celów. Brak konkretnych, merytorycznych powodów tego zwolnienia może kryć nieczyste intencje. W tzw. kuluarach słyszałem, że za dużo wymagam od personelu, jestem nerwowy, konfliktowy, nie potrafię zbudować zespołu itp. Kłamstwem jest rozpowszechniane stwierdzenie, że prowadzony przeze mnie oddział wypracowuje jedynie 60 proc. rocznego kontraktu z NFZ. Prawdą łatwą do sprawdzenia jest fakt, że nawet przy tak destrukcyjnej polityce kadrowej administracji szpitala i tak uszczuplonej kadrze lekarskiej oddziału, realizujemy, ogromnym wysiłkiem, 98-100 proc. kontraktu. Dodam tylko, że w tym roku kontrakt został w stosunku do 2006 r. wyraźnie zwiększony. Być może jest w tym działaniu jakaś ludzka zawiść? Może rewanż za uporczywe domaganie się wzmocnień kadrowych, z zaangażowaniem Starostwa Powiatowego włącznie?
Zdaniem ordynatora o przyczyny odejścia z pracy innych lekarzy oddziału, należy pytać ich samych.
- Być może pewne znaczenie ma właśnie sposób potraktowania ordynatora - kolegi lekarza, a zarazem przełożonego i nauczyciela – zastanawia się dr Pusz.

Było źle, jest gorzej
- Od 1 października pracujemy w ograniczonym składzie – twierdzi dr Małgorzata Grochocińska. – Od 29 października zostaliśmy w trójkę. Wcześniej było 6 lekarzy, a powinno ich być znacznie więcej. Zła sytuacja trwa od dłuższego czasu. A to co się ostatnio zdarzyło sprawia, że jest jeszcze gorzej. Pacjenci na razie przyjmowani są w normalny sposób. Nie wiedzą o sytuacji. Nie słyszałam o osobie, które mogłaby zastąpić dr Tomasza Pusza. Nic konkretnego w tej sprawie nie wiem. Mam zaproszenie na rozmowę z dyrekcją, która powinna wyjaśnić kto po odejściu ordynatora przejmie jego funkcję. Jestem zastępcą ordynatora, ale nie wyobrażam sobie bym miała zostać „sama” na tym oddziale. Zawsze dobrze pracowało mi się z ordynatorem. Myślę, że personel i pacjenci byli zadowolenie z tej współpracy.

Liczba przyjęć zostanie ograniczona?
Gdy zapytaliśmy o to, czy dr Tomasz Pusz ma trudny charakter, dr Grochocińska zwróciła się z tym pytaniem do siedziących obok lekarzy i pielęgniarek (rozmawialiśmy w gabinecie, w którym przebywało więcej osób.).
– Dla nas nie ma – odparły dwie osoby.
- Skonfliktować można się z każdym - dodała dr Grochocińska. - Z mojej strony nigdy nie było żadnego problemu. Sytuacja między ordynatorem, a dyrekcją ZOZ była jednak napięta od dłuższego czasu. Z czego dyrekcja była niezadowolona, to pytanie do niej. Słyszałam, że twierdzono, że ludzie nie chcą przychodzić do nas do pracy, bo ordynatorem jest dr Pusz. Z drugiej strony młodzi lekarze odchodzą, dlatego że go nie będzie. Obecnie przyjęcie jednego lekarza nic nie zmieni. Potrzebne jest co najmniej 5 doświadczonych specjalistów. 
- Był po prostu wymagający i chyba czasem zbyt ostry – uzupełniła jedna z lekarek, pragnących zachować anonimowość. – Może nie wszystkim to odpowiadało.
Dr Grochocińska powiedziała nam, że w najbliższą środę odbędzie się zebranie zespołu i liczba przyjęć pacjentów na oddział zostanie ograniczona. Może się ona zmniejszyć nawet o połowę.

Pielęgniarki też odchodzą
Oddziałowa pielęgniarek Maria Kapuśniak nie kryje, że zwolnienie dr Pusza było zaskoczeniem dla personelu. Jego kadencja miała trwać jeszcze rok. Potwierdza, że kadra lekarska w szpitalu jest od dłuższego czasu okrojona.
- O sytuacji dowiedzieliśmy się w dniu, kiedy ordynator dostał wypowiedzenie – informuje Maria Kapuśniak. – Jest nam bardzo ciężko. Nasz oddział jest non stop obłożony w 100 proc. Do tego dochodzi obsługa bezdomnych i osób nietrzeźwych. Jak wiadomo nie mamy w Tczewie izby wytrzeźwień. Teraz jest najgorszy okres - jesienno-zimowy. Był taki dyżur, gdy dr Świerczyńska miała trzech alkoholików. Jednego musiała reanimować. Miał ponad 5 promili alkoholu w wydychanym powietrzu! Szpital to nie tylko oddział, ale też izba przyjęć. A dziennie jest ponad 20 pacjentów. Niestety, od jakiegoś czasu izba działa jako przychodnia. Lekarzy brakuje, a pielęgniarki mogą przyjąć jedynie takie zlecenie, które wychodzi od lekarza. Ta sytuacja utrudnia pracę. Ludzie są przemęczeni. Dr Pusz próbował zatrudnić więcej specjalistów, na lepszych warunkach. Wydaje mi się, że chodzi po prostu o pieniądze. Obecnie nie wiemy, co będzie jutro. Czy w grudniu będziemy jeszcze pracować? Przedtem na oddziale wewnętrznym było 35 etatowych pielęgniarek. 7 odeszło w styczniu br. - do szpitali wojewódzkich, gdyż tam mają mniej pacjentów, mniejszy nawał pracy i większą płacę.

Sytuacja jest trudna, ale ją opanujemy
Rozmowa z dyr. Zespołu Opieki Zdrowotnej w Tczewie Januszem Bonieckim

- Dlaczego musiało dojść do usunięcia ordynatora dr Tomasza Pusza?
- Przede wszystkim słowo „usunięcie” jest tendencyjne i nie na miejscu. Z panem ordynatorem rozwiązaliśmy umowę o pracę. Wówczas, gdy dyrektorem ZOZ w Tczewie był dr Zdzisław Janowiak, a ja  pracowałem w pomorskim oddziale NFZ, dyrektor mówił mi, że są kłopoty z oddziałem wewnętrznym, ponieważ zespół lekarzy się rozpada. Dr Pusz rządził tym oddziałem 5 lat i na koniec został bez lekarzy. W związku z tym, zgadzając się z dr. Jankowiakiem i nie mając innego wyjścia, dla dobra pacjentów powiatu tczewskiego, zdecydowaliśmy się na takie posunięcie. Sytuacja się tak zaogniła, że gwarancją rozwiązania problemu jest przyjęcie nowej osoby na to stanowisko. Uznałem, że nowy ordynator powinien mieć dwie podstawowe cechy: być bardzo dobrze przygotowanym merytorycznie lekarzem i będzie musiał umieć stworzyć dobry zespół, tzn. posiadać takie cechy charakteru, by lekarze chcieli z nim współpracować, a także pacjenci byli zadowoleni z opieki. Chciałem też powiedzieć, ze pan ordynator Pusz wielokrotnie sygnalizował, także w państwa gazecie, że myśli o zmianie pracy, gdyż ma wiele bardziej atrakcyjnych propozycji niż praca tutaj. To też powoduje, że nie rozumiem działań pana doktora. Lekarze z innych oddziałów pytają mnie, do czego takie działanie pana ordynatora ma doprowadzić - czy do wywołania paniki wśród naszych pacjentów?
 
- Lekarze obawiają się, że zwalniając ordynatora dyrekcja nie ma nikogo w zastępstwie...
- Dr Pusz kończy pracę z końcem roku. Prowadzimy rozmowy na temat powołania nowego i myślę, że sprawa znajdzie swój pomyślny finał w najbliższych dniach. M.in. w tej sprawie zaplanowane jest spotkanie w środę, w którym będzie uczestniczyć prof. Grzegorz Raczak, konsultant wojewódzki w zakresie kardiologii. Zapowiedział swój nieodległy w czasie przyjazd także prof. Andrzej Rynkiewicz – konsultant  wojewódzki w zakresie chorób wewnętrznych. Wizyta takich autorytetów jest znacząca i myślę bardzo pomocna nam w rozwiązaniu problemu obsady naszego oddziału. Chcielibyśmy, by nowym ordynatorem był specjalista z woj. pomorskiego, jednak mamy też kandydatów z Elbląga. List otwarty dr Pusza odnosi się do spraw, które mu wcześniej zarzucaliśmy. Lekarze publicznie nie powtórzą, dlaczego odchodzą, natomiast uzasadniali swoje decyzje podczas rozmowy w cztery oczy. Obecnie sytuacja na rynku usług medycznych jest bardzo trudna, a problemy kadrowe mają także szpitale trójmiejskie. Część lekarzy wyjeżdża za granicę. Nie jest tajemnicą, że zarobki są niesatysfakcjonujące. Obydwa szpitale tczewskie, jako nieliczne w woj. pomorskim, nie przynoszą strat. Inne - oprócz problemów kadrowych - mają również straty finansowe.

Czy oddziałowi wewnętrznemu grozi czasowe zamknięcie?
- Oddział Chorób Wewnętrznych funkcjonuje. My dążymy do jego rozbudowy, a nie do zamykania. Nie mamy takich zamiarów. Rozważamy ograniczenie liczby przyjęć, ale na pewno nie zamykamy oddziału. Nie podejmiemy jednak ryzyka, jeżeli nie będzie pełnej kadry. Dr Pusz nie powinien mówić, że ktoś inny zepsuł oddział w chwili swojego wypowiedzenia. Sytuacja jest trudna, ale jestem przekonany że ją opanujemy. Prowadzimy negocjacje z lekarzami poszukując kadry medycznej dla naszego oddziału. Ale też odbyliśmy spotkanie z tczewską Podstawową Opieką Medyczną i liczymy na współpracę także z tej strony.


Podobnie jest w całym kraju...
Barbara Wasielewska, przełożona pielęgniarek w tczewskim ZOZ:
- Pielęgniarki odeszły z oddziału, ale w ich miejsce są zatrudniane nowe - pod koniec października trzy. Sytuacja jest podobna w całym kraju. Pielęgniarki odchodzą, szukając lepszej pracy, nie znajdując jej wracają z powrotem. Praca na oddziale jest ciężka ze względu na infrastrukturę. Nie ma czegoś takiego, że ze względu na braki kadrowe jest zagrożona praca oddziału.

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

miroslawa 25.09.2011 16:19
Mam z nim 3 dzieci.Trudny człowiek

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
piel 11.04.2024 10:40
pracowałam z nim. Jest dobrym fachowcem.

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 1°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 991 hPa
Wiatr: 24 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama