- Jak mało człowiek zna drugiego człowieka – mówił Ludwik Kiedrowski, kierownik Biura Promocji w Urzędzie Miejskim. – Ale z dzisiejszym artystą każdy kiedyś się spotkał, czy to w teatrze, filmie lub telewizji.
Aktor? Leśniczy – to jest zawód!
- Jak masz na imię? – zapytał siedzącej w pierwszym rzędzie dziewczynki wchodzący na scenę gość wieczoru.
- Ola.
- Gdybym był dziewczynką chciałbym mieć na imię właśnie Ola – stwierdził rozbrajająco Janusz Zakrzeński.
Niewiele brakowało, by popularny aktor został… lekarzem. Przez pewien czas pracował jako sanitariusz w pogotowiu ratunkowym, ale dowiedział się o egzaminach do szkoły aktorskiej. Poszedł na nie w tajemnicy przed ojcem (mama śpiewała w Operze Wrocławskiej), który na wieść o planach syna powiedział:
- Chcesz zostać błaznem? Leśniczy – to jest dopiero zawód!
Przygodę aktorską rozpoczął w teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w 1960 r.
- Jaki byłem wtedy przystojny. A ile miałem włosów – wspominał Janusz Zakrzeński. – Gdy grałem Piotra Wysockiego w „Nocy Listopadowej” Stanisława Wyspiańskiego na widowni siedział Karol Wojtyła, który uwielbiał chodzić do teatru.
Nie czytałem „Nad Niemnem”
Aktor przyznał, że nigdy nie chodził na zdjęcia próbne. Wyjątek zrobił dla roli Józefa Piłsudskiego w „Polonia Restituta” (grał tę postać także na różnych paradach i uroczystościach patriotycznych), gdy charakteryzatorka powiedziała mu, że jest bardzo podobny do legendarnego marszałka.
- Panie Marszałku chyba nie przyniosłem ci wstydu – „mówił” do postaci Piłsudskiego wyświetlonej na telebimie. – Kiwnij choć głową...
Znakomity jako Benedykt Korczyński w „Nad Niemnem” oznajmił, że nigdy nie przebrnął przez trzy tomy powieści Elizy Orzeszkowej.
- Wszyscy myślą, że pochodzę z Kresów. Ale ja nigdy nie byłem nad Niemnem. Dopiero w 1990 r. kolega zabrał mnie do Grodna, skąd niedaleko do Bohatyrowicz. Chciałem sprawdzić, czy Orzeszkowa mnie nie oszukała i czy dwa kamienie Jana i Cecylii leżą rzeczywiście nad sama rzeką. Nagle zdało mi się, że Justyna zabiega mi drogę i mówi: - Wujaszku wychodzę za mąż...
A potem był serial „Czarne chmury”.
- Boże jedyny! Jak tam się napojedynkowałem! Teraz nikt mnie już na to nie namówi.
Warto czasami spojrzeć za siebie
Swoje wspomnienia aktor przeplatał monologami z ról teatralnych. Ze sceny Centrum Kultury i Sztuki usłyszeliśmy słowa wspomnianego Piotra Wysockiego z „Nocy Listopadowej”, Cześnika z „Zemsty” Aleksandra Fredry oraz Tewjego Mleczarza ze „Skrzypka na dachu”. Nie zabrakło również piosenek śpiewanych przez Zakrzeńskiego przy akompaniamencie Andrzeja Płomczyńskiego: „Co mi zostało z tych lat” (temat przewodni spotkania oraz tytuł wywiadu-rzeki z aktorem), „Gdybym był bogaczem” i nostalgiczny „To świt, to zmierzch” (obie z musicalu „Skrzypka na dachu”) oraz pieśni o tradycji piłsudczykowskiej – „O mój rozmarynie”, czy „Przybyli ułani pod okienko”. Publiczność nierzadko śpiewała razem z aktorem.
- Dobrze jest od czasu do czasu spojrzeć za siebie i sprawdzić jaki ślad zostawiają nasze stopy – podsumował swój występ Janusz Zakrzeński.
Aktor pięciu teatrów
Janusz Zakrzeński, ur. 8 marca 1936 r. w Przededworzu, legitymuje się herbem Poraj. W 1953 r. ukończył III LO we Wrocławiu. Aktor teatrów: Słowackiego w Krakowie (1960-67), Polskiego (1967-74), Nowego (1974-84) i Narodowego (1984/85) w Warszawie. Obecnie (od 1985 r.) w Teatrze Polskim w Warszawie. Grał m.in. w filmach „Nad Niemnem”, „Popioły”, „Polonia Restituta”, „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, „Miś” i serialach „Czarne chmury”, „Stawka większa niż życie”, „Życie na gorąco”.
Reklama
Karol Wojtyła na widowni...
TCZEW. Napoleon w „Popiołach”, namiestnik Erick von Hollstein w „Czarnych chmurach“, Benedykt Korczyński w „Nad Niemnem” oraz Józef Piłsudski w „Polonia Restituta” – pod takimi postaciami znamy Janusza Zakrzeńskiego. Niedawno tczewianie poznali jeszcze jedno oblicze aktora – znakomitego gawędziarza.
- 15.12.2007 00:11 (aktualizacja 01.04.2023 02:35)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze