Przełom starego i nowego roku związany był od dawna ze zwyczajem przychodzenia w odwiedziny do mieszkańców miejscowego duszpasterza.
Źródła historyczne mówią, że już w 1628 r. synod odbywający się w Piotrkowie zezwolił na odwiedzanie przez kapłanów domów parafian.
Wizytacja nawet w oborze!
Wtedy to ksiądz błogosławił na nowy, nadchodzący rok wszystkich domowników. Poza tym parafianie przy tej okazji mieli sposobność na uregulowanie wszelkich zaległych płatności.
Wizyta duszpasterza w domu była niezwykłym wydarzeniem. Dlatego przygotowywano się do niego z dużą starannością. Znano bowiem przykłady, że niektórzy plebanie potrafili zajrzeć w każdy kąt chałupy, a nawet do obory lub chlewu. Stąd też część parafian tylko na tę okazję sprzątała własny dom, co utrwaliło porzekadło:
Dobrze będzie przy kolędzie
Po kolędzie znów brud będzie
Znakiem odwiedzin był kreślony, także dzisiaj, znak: K+M+B, czyli inicjały trzech królów. Starano się, aby ten znak pozostał niezatarty aż do następnych odwiedzin, za rok.
Biały anioł i czarny diabeł
Po Nowym Roku dalej kolędowano. Mówiono, że to „chodzą Herody”. Kolędnicy wykorzystywali te same narzędzia, ale główne miejsce zajmował król Herod. Towarzyszyć musiała mu śmierć, anioł z białymi skrzydłami oraz czarny diabeł z rogami. W niektórych regionach zamiast ich, chodzili po domach Trzech Królowie. Przed nimi niesiono wielką gwiazdę, która wskazywała im drogę.
Takim kolędnikom wypadało coś dać, dlatego gospodynie przygotowywały różnego rodzaju ciasta. Bardzo popularne na Kociewiu było pieczenie „nowych latek”. Było to ciastka, szczególnie popularne nad Wisłą. Dla urozmaicenia formowano je w kształty różnych zwierząt. Tradycja nakazywała jednak, aby były lepione ręcznie, bez używania foremek. Wszystko więc zależało od fantazji gospodyni, mogły to być: konie, krowy, świnie, sarny, zające itd.
Samo ciasto tworzono przy pomocy środków spulchniających, m. in. zakwasu. Ciastka miały więc postać wyrośniętego pieczywa, podobne nieco do bułeczek. Takimi smakołykami częstowano kolędników oraz domowników.
Mięsny farsz dla najbogatszych
Bezpośrednio przed świętem Trzech Króli wypiekano „szczodraki”, zwane niekiedy „kołaczykami”. Były to rogale upieczone z najlepszej mąki. W bogatszych gospodarstwach nadziewano je kapustą, serem bądź grzybami. Tylko ci najbogatsi mogli sobie pozwolić na mięsny farsz.
Gospodynie starały się, aby takie rogale miały taką postać, jaką miał poprzedni rok. W przypadku urodzaju były one duże z bardzo dobrym farszem. Gdy zaś minione miesiące wspominano niechętnie, „szczodraki” przyjmowały postać małych ciasteczek, często bez nadzienia, albo z kawałeczkami buraków cukrowych w środku.
Szczególna moc święconej wody
W święto Trzech Króli święcono wodę w każdym kościele. Ludzie wierzyli, że posiada ona szczególną moc. Zwyczaj jednak nakazywał zebranie jej i zmieszanie z trzech różnych świątyń. Butelka takiej cieczy miała chronić przed wszelkimi niepowodzeniami losu. Gospodarze stawiali także wodę wśród wzrastającego później zboża lub zawieszali na gałązkach owocowych drzewek. Wierzono, że potrafi ona przywołać urodzaj, który pozwoli przetrwać następną zimę.
Na podstawie: R. Landowski, Dawnych obyczajów rok cały. Między wiarą, tradycją i obrzędem, Pelplin 2000.
Reklama
„Szczodraki” dla ciała, duszpasterz dla duszy i solidne sprzątanie przed „kolędą”
POMORZE. W święto Trzech Króli święcono wodę w każdym kościele. Ludzie wierzyli, że posiada ona szczególną moc. Bezpośrednio przed świętem wypiekano „szczodraki” - rogale upieczone z najlepszej mąki. Gospodynie starały się, aby takie rogale miały taką postać, jaką miał poprzedni rok.
- 05.01.2008 10:40 (aktualizacja 01.04.2023 04:00)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze