- Niedawno na naszych łamach prof. Piotr Szubarczyk powiedział, że zainteresowanie Kociewiem znacznie częściej przejawiają obecnie osoby, które z różnych powodów przeprowadziły się do Tczewa, niż żyjący tutaj z dziada pradziada. Czy Pan zgadza się z taką tezą?
- Zgadzam się i jest to dość często spotykane także w innych rejonach Polski. Kaszuby po II wojnie światowej odkrywali ludzie przyjezdni, głownie z Wilna, także świetni dziennikarze. To oni przyczynili się do wypromowania Kaszub na zewnątrz. Wykonali pracę, na której wychowały się późniejsze pokolenia. Przyjechało wiele osób, które dzisiaj czują się Kaszubami z wyboru, a nie z urodzenia i to oni w wielu przypadkach ciągną tę kulturę do przodu. To, że dla ludzi z zewnątrz nasz region jest atrakcyjny wcale mnie nie dziwi.
- A co z tymi, którzy tutaj żyją od urodzenia?
- Przede wszystkim należy znaleźć odpowiednią komunikację i sposób dotarcia nich, po to, by po pierwsze uważali swój region za atrakcyjny, a po drugie, by się z nim utożsamiali. Podam taki przykład. Kilkanaście lat temu, kiedy byłem studentem powstał głośny i kontrowersyjny tekst pt. „Kaszubi w dżinsach”. Młodzi ludzie z Kaszub, mówili, że czują się Kaszubami, ale na Uniwersytecie Gdańskim wstydzą się powiedzieć, że są z Kaszub. Padło wtedy stwierdzenie „jesteśmy Kaszubi w dżinsach, a nie w stroju ludowym”. Wszystkim regionalizm kojarzył się z folklorem ludowym, co nie jest atrakcyjne dla młodych. Na Kociewiu jest poniekąd tak samo. Dlatego bardzo ucieszył mnie tekst w poprzednim numerze Gazety Tczewskiej o zespole Frantówka. Są młode osoby, które garną się do regionalizmu. Przede wszystkim potrzeba nam modnego kanału dotarcia do młodych ludzi.
- Pamiętam czas przed Euro 2012 i przypominam sobie reakcje wielu kibiców po upublicznieniu logo mistrzostw z charakterystycznym motywem ludowym. Na początku była fala krytyki, później wiele osób utożsamiało się z tym znakiem i nosiło go na koszulkach długo po mistrzostwach. Może brakuje nam właśnie takich symboli?
- Dokładnie! Być może brakuje świeżego spojrzenia ludzi z zewnątrz, np. grafików, którzy mogliby stworzyć coś ciekawego. Aby jednak tę modę odbudować, musi być prowadzonych kilka równoległych działań, przede wszystkim edukacja od przedszkola. Ostatnio nasze tczewskie przedszkolaki wygrywały w Konkursie im. Landowskiego. Są elementy edukacji w szkołach podstawowych, ale chyba jeszcze za słabe.
- Po podstawówce kontakt młodzieży z tematyką Kociewia się urywa.
- Brakuje ciągłości. Na pewno nie jest to realizowane tak dobrze jak w innych regionach.
- Mówiliśmy, że warto wzmacniać elementy graficzne. Ludzie są przecież wzrokowcami. Dlaczego w trakcie trwania Dni Ziemi Tczewa nie widać elementu graficznego, który kojarzy się z Kociewiem?
- Przyznam, że nawet nad tym się nie zastanawiałem. Dobrym przykładem jest organizacja LOT Kociewie, która pięknie prezentuje nasz region. Oferują połączenie merytorycznej informacji z atrakcyjną grafiką. Gdyby taki element graficzny zamontować nad sceną w trakcie Dni Ziemi Tczewa, na pewno część osób, by go zapamiętała. Powiem taką ciekawostkę. Dziewczyna, z którą studiowałem założyła firmę i sprzedaje skórzane torebki robione na wysokim poziomie za ok. 300 zł z elementami haftu kociewskiego i kaszubskiego. Mówi, że sprzedają się rewelacyjnie, przede wszystkim na południe od Torunia, czyli poza Pomorzem. (...)
Cały wywiad w Gazecie Tczewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu tczewskiego.
Napisz komentarz
Komentarze