Kwidzyńskie koło Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego działa od 23 marca 2004 roku.
Chorzy oraz ich rodziny spotykają regularnie. Szukają rozwiązań, które ułatwiają codzienne życie. Podczas spotkania z okazji piątych urodzin koła nie zabrakło szampana. Była także tort. Przyszli także goście, w tym przedstawiciele instytucji i placówek, które wspierają chorych na SM. Nie zabrakło też przedstawicieli kwidzyńskiego samorządu. Anna Kowalczyk, przewodnicząca koła, przypomina, że idea zrodziła się tak naprawdę w Londynie w 1992 roku. Rok ten ogłoszono wówczas Międzynarodowym Rokiem Stwardnienia Rozsianego.
- W tym samym czasie w Gdańsku pojawił się pomysł utworzenia kół terenowych. Wszystko po to, aby być bliżej problemów osób chorych na stwardnienie rozsiane oraz władz. Problemy muszą być często rozwiązywane na szczeblu gminnym czy powiatowym. Nasze miasto w pomocy chorym na SM okazało się solidarne i również dążyło do utworzenia takiego koła. Paniami, które o to zabiegały były Joanna Redmer-Przebysławska i Anna Szerszeń, jak również wiele osób, które je wspierały. W pierwszym spotkaniu wzięło udział 35 osób, w tym chorzy oraz osoby które je wspierały. Uznano wówczas, że należy zjednoczyć siły w walce z chorobą. Utworzono wówczas koło w Kwidzynie, które działa w ramach gdańskiego oddziału gdańskiego Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. Koło powstało i działa przy stacji socjalnej Johannitów w Kwidzynie. Koło wspiera chorych oraz ich rodziny. Zajmuje się też szerzeniem wiedzy na temat choroby. Spotkania odbywają się w pierwszą środę miesiąca o godz. 14 w stacji socjalnej Johannitów w budynku Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kwidzynie przy ul. Grudziądzkiej 6. Tylko w okresie zimowym, ze względu na trudne warunki związane z dotarciem chorych na SM na spotkanie, spotkani się nie odbywają –mówi Anna Kowalczyk.
Kazimierz Zając, wiceprzewodniczący koła, był jednym z założycieli.
- Niestety zdrowie nie pozwala nam działać aktywnie. Jesteśmy razem i to nas trzyma. To bardzo ciężka choroba. Z dnia na dzień może powalić człowieka. Kiedyś byliśmy aktywni, tak jak inni. Dzisiaj wszystko wygląda inaczej, dlatego bardzo dziękujemy wszystkim osobom, które nas wspierają – mówi Kazimierz Zając.
Roman Bera, wiceburmistrz Kwidzyna, wspomina, że przez 20 lat mieszkał po sąsiedzku z osobą chorą na SM.
- Osoba ta mogła funkcjonować tylko dzięki pomocy swojego życiowego partnera. Było jej czasami bardzo trudno. Po wyprowadzeniu się z tego budynku kontakt się urwał. Po kilku latach spotkałem jednak moją sąsiadkę w aptece. Przyszła o własnych siłach. Nie używała nawet laski, mimo że w ciągu wielu lat musiała korzystać tylko z wózka. Rzadko człowiek przeżywa takie wzruszenie, kiedy widzi, że ktoś sobie poradził. Osobom chorym należy życzyć, aby nie tracili nadziei i aby na swojej drodze spotykali ludzi życzliwych i przyjaznych - życzy chorym na SM Roman Bera.
Kazimierz Gorlewicz, przewodniczący rady miasta Kwidzyna, uważa, że bycie zdrowym nie jest niczym trudnym.
- Spotykając się z chorymi trochę żartowałem, że zdrowym to każdy potrafi być, ale chorować trzeba umieć. To wielka sztuka. Całe moje życie zawodowe związane jest z pomocą osobom chorym. Jestem pełen podziwu jak potrafią pokonywać trudności i dzielnie znosić to co im przynosi los. Osoby chore mogą być wzorem dla zdrowych. Pomimo choroby i trudów z nią związanych znajdując jeszcze w sobie wiele życzliwości oraz serca dla innych – uważa Kazimierz Gorlewicz.
Stwardnienie rozsiane to przewlekła choroba centralnego układu nerwowego. Najczęściej dotyka osób pomiędzy 20 a 40 rokiem życia. Polega na uszkodzeniu otoczki mielinowej, która osłania wypustki komórek nerwowych. Powoduje to nieprawidłowe przekazywanie impulsów wzdłuż dróg nerwowych. W konsekwencji dochodzi do najróżniejszych zaburzeń. Najczęstsze są zaburzenia ruchowe, czuciowe, a także zaburzenia związane ze wzrokiem. Przyczyna choroby nie jest znana. Podejrzewa się, że może być uwarunkowana genetycznie. Niestety nie ma lekarstwa, które skutecznie zwalczyłoby chorobę.
Reklama
Walczą z podstępną chorobą
KWIDZYN. Spotkali się pięć lat temu. Uznali, że sami niewiele zdziałają, tym bardziej, że wróg, jakiemu muszą stawić czoła, jest wyjątkowo podstępny i okrutny. Potrafi zabrać niemal wszystko. Nie zna litości, chociaż czasami potrafi się ukryć, uderzając po latach spokoju ze zdwojoną siłą.
- 25.05.2009 00:00 (aktualizacja 18.08.2023 06:57)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze