- Sytuacja jest tragiczna. Czekamy na odpowiedź wojewody. Oczekujemy także działań i wypracowania wspólnego stanowiska z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Gdańsku w sprawie rozwiązania tego problemu. Chcemy, aby takie sytuacje nie zdarzały się w przyszłości. Chodzi o to, aby w odpowiednim czasie i przy odpowiednim poziomie wody RZGW podejmowało szybką reakcję o obniżeniu poziomu wody w Nogacie, do którego wpływa Liwa. Wiem, że istnieje rozbieżność interesów, gdyż na Nogacie funkcjonuje żegluga, która wymaga określonego poziomu wody. Trzeba jednak znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoli wszystkie strony. Nie może być tak, że turyści żeglują na Nogacie, a uprawy są rokrocznie zalewane. Każdego roku rolnicy i my prosimy o obniżenie poziomu wody. Nie ma żadnych procedur, które wymuszałyby jej automatyczne obniżenie, aby nie dochodziło do zalewania pól. Z praktyki wiemy jaki poziom wody w Liwie stwarza zagrożenie, dlatego pomiar powinien być wykonywany elektronicznie, aby stale monitorować stan rzeki. Obecna sytuacja jest porównywalna z tą z 2001 r. Przez ten czas nie wypracowano sposobu na uniknięcie tego problemu. Po takim zalaniu rolnicy będą potrzebowali czterech, a nawet pięć lat pracy, aby przywrócić właściwy stan gleby - uważa Ewa Nowogrodzka.
Rolnicy domagają się natychmiastowego obniżenia poziomu wody w Nogacie, do którego wpływa Liwa. Skarżą się, że wszystkiemu winna elektrownia wodna oraz utrzymanie żeglugi na Nogacie. Wymagają one bowiem wysokiego poziomu wody. O pomoc zwrócono się do wicestarosty Andrzeja Fortuny oraz posła Jerzego Kozdronia. W starostwie zorganizowano spotkanie, podczas którego rolnicy przedstawili swoje stanowisko. Jerzy Kozdroń interweniował telefonicznie w RZGW w Gdańsku i otrzymał obietnicę szybkiego obniżenia poziomu wody.
- Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale dowiedziałem się, że nie jest problemem obniżenie poziomu wody. Okazuje się jednak, że w Nogacie woda została spiętrzona, utrudniając odpływ. Wysoki stan jest utrzymywany ze względu na żeglugę. Uważam, że problem tkwi w zarządzaniu wodami, brakuje synchronizacji. Jeśli żegluga na Nogacie zostanie utrzymana, to wszystkie pola uprawne zostaną zalane. W mojej ocenie problem ten należy rozwiązać jak najszybciej. Utrzymywanie wysokiego poziomu wody w Nogacie, przy tak intensywnych opadach deszczu, jest po prostu grzechem zaniechania. Takie decyzje podejmuje ktoś, kto nie ma wyobraźni – komentuje Jerzy Kozdroń..
Piotr Wróblewski, rolnik z Nowego Dworu Kwidzyńskiego, twierdzi, że sytuacja była dramatyczna jeszcze przed intensywnymi opadami deszczu.
- Ziemia była nasiąknięta wodą i już wtedy ok. 25 ha było podtopionych, ale po opadach deszczu nie będę mógł zebrać plonów z 49 ha. Groszek zielony, który został zalany nie będzie już nadawał do niczego. W przypadku naszego gospodarstwa to jest ok. 400 tys. zł strat i to tylko wstępny szacunek. Nie mówię już nawet o kukurydzy, której zbiór jest także zagrożony, chyba, że woda spłynie – mówi Piotr Wróblewski.
Dodaje, że sytuacja pogorszyła się przez budowę elektrowni wodnej na Nogacie.
- Utrzymują poziom wody, aby elektrownia pracowała, ale to absurd, gdyż i tak działa na pół gwizdka przy średnim stanie wód, ale u nas jest wówczas już stan alarmowy. Tylko obniżenie poziomu wody w Nogacie może poprawić sytuację. Powinien być obniżany dużo wcześniej, zanim dojdzie do zalewania naszych upraw - uważa Piotr Wróblewski.
Wojciech Pałka, kierownik Kwidzyńskiego Związku Spółek Wodnych, przypomina, że cała Liwa od Białek do ujścia rzeki w Białej Górze ma koryto sztuczne.
- Było ono pogłębione po to, aby poprawić odpływ wody. Jeżeli jednak woda u ujścia jest spiętrzana, cała nizina ma problemy. Podstawowy zbiornik, jakim jest Liwa nie odbiera wówczas wody z kanału Palemona, kanałów podstawowych oraz sieci melioracji szczegółowej. Po sobotniej ulewie poziom wody w Liwie rósł tak szybko, że woda wracała kanałami i wylewała się na pola. Sytuacja jest bardzo trudna. Po 2001 r. były prowadzone różne prace, ale nie przynoszą one rezultatu. Bez obniżenia poziomu wody w Liwie na ostatnim odcinku sytuacja nie ulegnie poprawie. Poza tym gdy budowano elektrownię wodną wykonany był na pewno operat wodno prawny. Powinny w nim zostać ujęte dane dotyczące poziomu wody, ale trzeba sprawdzić czy interes rolników został przy tworzeniu tego dokumentu wzięty pod uwagę czy pominięty - mówi Wojciech Pałka.
Zdaniem rolników nikt nie pytał ich o zdanie. Nie chcą, aby elektrownia funkcjonowała ich kosztem. Wiesław Świderski, rolnik z Gniewskiego Pola, uważa, że od 2001 roku nic nie zrobiono, aby poprawić sytuację.
- Liwa miała być pogłębiona, a roślinność koszona. Nadal zielsko tam rośnie, a odpływu wielkiego nie ma. Poza tym zbudowano elektrownię, która potrzebuje dużego poziomu wody, aby działać. Osiągnięcie pełnej mocy wymagałoby zatopienia setki hektarów upraw. Jeśli nie zostaną zainstalowane pompy, które będą wypompowywać wodę z Liwy do Nogatu, to co roku będziemy mieli taki sam problem. W moim gospodarstwie podtopieniu lub zalaniu uległo ok. 150 ha upraw. To głównie fasola, pszenica i rzepak. Za dwa tygodnie żniwa! Nie zdołam wjechać na pole i zebrać plony – twierdzi Wiesław Świderski.
Według rolników w sobotę spadło ok. 90 litrów wody na metr kwadratowy. Rolnicy zapowiadają, że wezmą udział w spotkaniu z przedstawicielami wszystkich instytucji odpowiedzialnych za gospodarkę wodną w powiecie, które odbędzie się 3 sierpnia. Oczekują także, że zgodnie z obietnicą daną przez RZGW posłowi Jerzemu Kozdroniowi, sytuacja na polach zacznie się poprawiać. Straty jednak liczone będą prawdopodobnie w milionach złotych. Rzeka Liwa to główny odbiornik wód nie tylko z terenu Niziny Kwidzyńskiej, ale z całego powiatu. Do niej wpływa ok. 90% wszystkich wód. W 2001 roku na terenie gminy z powodu powodzi ucierpiało 270 gospodarstw. Zalanych lub potopionych zostało około wówczas 2100 ha w tym 1150 ha zbóż, 780 ha warzyw i ponad 350 ha roślin okopowych.
Ostrzegaliśmy przed powodzią
- Rolnicy i pani wójt Ewa Nowogrodzka ostrzegali przed konsekwencjami utrzymywania wysokiego stanu wody w Liwie. Jeśli dochodzą do tego tak intensywne opady deszczu, jak stało się w minioną sobotę, to woda wylewa się z kanałów. Pola zostały zalane przed żniwami. Jak zebrane zostaną teraz plony? To tragedia dla rolników. Władze wyższe muszą pomóc nam rozwiązać ten problem. Poprosiliśmy pana posła, aby on zajął się tą sprawą, gdyż dyrekcja Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku podlega tylko ministrowi środowiska. Na RZGW nie ma wpływu nawet marszałek województwa. Trzeba zrobić wszystko, aby rolnicy nie stracili wszystkiego – twierdzi Henryk Ordon, przewodniczący rady gminy Kwidzyn.
Trudno być spokojnym
- Zlewnia Liwy to nie tylko sama rzeka, ale kanały i melioracja szczegółowa. To też zbiorniki retencyjne i Nogat. Jeśli cały ten system nie będzie utrzymany we właściwym stanie problem będzie się powtarzał. Rozgoryczenie rolników jest słuszne, bo trudno być spokojnym, jeśli w niwecz obraca się cała roczna praca, a za tydzień trzeba zbierać plony z pól. Chcemy pomóc, aby nawet w ekstremalnych warunkach pogodowych nie dochodziło do takich sytuacji. Niezależnie od spotkania z rolnikami w starostwie już wcześniej na 3 sierpnia było zaplanowane spotkanie dotyczące gospodarki wodnej w naszym powiecie. Zaprosiliśmy wszystkie instytucje, które zarządzają gospodarką wodną, aby uzgodnić strategię działania na przyszłość. Wiem, że wszystko będzie wymagało dużych nakładów inwestycyjnych i że nie zrobi się tego w jednym roku, ale chcemy, aby powstał przejrzysty harmonogram tego co ma być zrobione. Taki harmonogram musi dotyczyć każdego. Nie da się zrobić kanałów, pozostawiając Liwę lub zrobić Liwę i kanały, pozostawiając meliorację szczegółową. Obecnie jednak najważniejsze jest obniżenie poziomu wody w Liwie, aby uratować plony – mówi Andrzej Fortuna, wicestarosta kwidzyński.
Olszanica i Bronisławowo pod wodą
- Zalane zostały uprawy przy kalane Palemona. Ucierpieli między innymi rolnicy z Olszanicy i Bronisławowa. To dwie miejscowości najbardziej podtopione. Przepompownia na kanale Palemona obecnie nie pracuje, gdyż dochodziłoby do zalewania dolnej części gminy Kwidzyn. Przez to woda nie ma gdzie spływać. Jeżeli poziom wody zostanie obniżony, to pompy zaczną pracować i sytuacja ulegnie poprawie, ale niektóre uprawy warzyw zginą bezpowrotnie, gdyż przez dłuższy czas będą pozostawały bez odpowiedniej ilości tlenu. Maszyny nie wejdą w pola. Stoi na nich woda. W 2001 r. deszcz padał przez dłuższy okres. W tym roku woda w miarę spływała, ale w sobotę podczas tego prawie monsunowego deszczu doszło do zapchania wszystkich kanałów i rowów szczegółowych oraz podstawowych. Trudno jest porównywać te dwa wydarzenia, gdyż ich specyfika była różna. Może mniej jest terenów jest zalanych, ale i tak jest to bardzo dużo gruntów. Rolnicy ponieśli bardzo duże straty – podsumowuje Elżbieta Krajewska, wójt gminy Sadlinki.
Kwidzyn: Cegły uszkodziły dach na ul. 3 Maja
Nawałnica przewróciła na dach budynku kamienicy przy ul. 3 Maja w Kwidzynie jeden z murowanych elementów konstrukcji. Nikomu nic się nie stało. Na miejsce wezwana została straż pożarna oraz przybyły także służby miejskie. Ewakuacja nie była potrzebna. Na miejscu zdarzenia był Piotr Halagiera, wiceburmistrz Kwidzyna.
- Po przewróceniu się na dach tego fragmentu konstrukcji mieszkańcy nie zauważyli, aby zaczęło się dziać coś złego. Po kilku godzinach zauważyli dopiero, że zaczyna do środka wlewać się woda. Wezwano straż pożarną. Okazało się, że zostały uszkodzone dach i strop budynku. Trzeba było podstemplować strop. Nie była jednak potrzeba ewakuacja rodzin. Wszyscy zostali w swoich mieszkaniach. To prywatna kamienica. Należy do trzech rodzin, które jednak nie utworzyły wspólnoty mieszkaniowej. Budynek nie ma administratora czy zarządcy. Mieszkańcy nie utworzyli też funduszu remontowego. Postanowiliśmy jednak im pomóc, wykonując niezbędne prace naprawcze oraz zabezpieczając dach przed opadami deszczu. Właściciele budynku będą jednak musieli podjąć decyzję o remoncie dachu. Kamienica jest już po kontroli przeprowadzonej przez nadzór budowlany. Z eksploatacji wyłączony jest jeden pokój – wyjaśnia Piotr Halagiera, wiceburmistrz Kwidzyna.
Wiesław Gałkowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kwidzynie, apeluje do właścicieli i zarządców nieruchomości, o sprawdzenie elementów budynków, które mogą ulec uszkodzeniu podczas tak licznych ostatnio nawałnic, jak ten na kamienicy przy ul. 3 Maja.
- Przypominam, iż właściciel lub zarządca obiektu budowlanego ma obowiązek przeprowadzenia kontroli, przez osobę posiadającą odpowiednie uprawnienia budowlane, elementów budynku, budowli i instalacji narażonych na szkodliwe wpływy atmosferyczne. W szczególności dotyczy to dachów, w tym szczytów, gzymsów okapowych oraz kominów, elewacyjnych detali architektonicznych oraz balkonów. Ma też obowiązek użytkowania obiektu w sposób zgodny z przeznaczeniem i wymaganiami ochrony środowiska oraz utrzymywania w należytym stanie technicznym i estetycznym, nie dopuszczając do nadmiernego pogorszenia jego właściwości użytkowych i sprawności technicznej – przypomina Wiesław Gałkowski.
Reklama
Setki hektarów upraw pod wodą!
KWIDZYN. Warzywa i zboże na kilkuset hektarach w gminach Kwidzyn i Sadlinki znalazły się pod wodą. Ulewne deszcze spowodowały, że gwałtownie wzrósł poziom wody w Liwie. Woda zamiast odpływać z pól kanałami do rzeki, zaczęła nagle się cofać i zalewać uprawy. Ewa Nowogrodzka, wójt gminy Kwidzyn, wystąpiła do wojewody z wnioskiem o uznanie rejonu gminy za dotknięty klęską żywiołową.
- 21.07.2009 09:24 (aktualizacja 17.08.2023 23:19)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze