Sprawa dotyczy głownie ulicy Tartacznej, której mieszkańcy napisali petycję (ponad 30 podpisów) do rady gminy z prośbą o zamontowanie na drodze spowalniaczy, tzw. śpiących policjantów.
Taka moda
- Na tej ulicy jest ograniczenie prędkości do 20 km/h, ale nie ma spowalniaczy. Położono nowy asfalt i to sprawiło, że młodzi ludzie, którzy mają motocykle i inne pojazdy, np. quady, urządzili sobie tor wyścigowy. Nie przestrzegają znaków i jeżdżą bez opamiętania – mówi jeden z mieszkańców. – A my boimy się o swoje dzieci, które bawią się koło domu. Niby nie powinny wychodzić na ulicę, ale przecież to osiedle domków jednorodzinnych, ciche, kameralne i dlatego jest tam ograniczenie prędkości. Jednak wyścigi motocyklowe są dla nas prawdziwym utrapieniem, nie czujemy się bezpiecznie w własnym domu.
Śpiący policjant
Mieszkańcy są rozgoryczeni, bo na innych, podobnych ulicach w Sadlinkach są spowalniacze, a na Tartacznej nie ma. Radni z komisji bezpieczeństwa, z którymi spotkali się mieszkańcy, nie przyjęli z entuzjazmem pomysłu ich zamontowania. Zwolenniczką „śpiących policjantów” nie jest także wójt Elżbieta Krajewska. Mieszkańcy odnoszą wrażenie, że samorząd nie stara się rozwiązać tego problemu.
- Nie lekceważymy tej sytuacji. Motocyklowe rajdy na ulicach to problem bardzo wielu gmin, nie tylko nasz. Zapanowała moda na tego typu pojazdy wśród młodzieży. Uważam, że jest to przede wszystkim sprawa policji – na ulicy obowiązuje ograniczenie prędkości, a gdy ktoś tego nie przestrzega, powinien ponieść konsekwencje. Od tego jest policja. Problem w tym, że wielu tych motocyklistów ma na głowie kominiarki, a pojazdy nie posiadają tablic rejestracyjnych, trudno ich rozpoznać, a tym samym ukarać – mówi Elżbieta Krajewska. - Jednak bądźmy szczerzy – ci motocykliści to ciągle te same kilka osób. Może w mieście, gdzie nie wszyscy się znają, rzeczywiście trudno policji czy mieszkańcom ustalić tożsamość tych osób, ale u nas w Sadlinkach? Każdy przecież wie, czyje to dzieci. Czy naprawdę tak trudno je przyłapać? Dlaczego do tej pory nie ukarano? Gdyby rodzic raz czy drugi musiał wydać pieniądze na mandat, to być może zwróciłby uwagę, że jego dziecko już spod bramy domu rusza zbyt szybko swoim motorem, że nie ma na nim tablic rejestracyjnych. Jestem matką i wiem, że dzieci nie zawsze zachowują się tak, jak byśmy sobie tego życzyli (co prawda mam córki, więc akurat problem motocykli ich nie dotyczy), ale są pewne granice – jeśli jakaś sytuacja staje się nagminna, to należy zareagować. Nie wierzę, że rodzice tych motocyklistów nie wiedzą, że ich dzieci urządzają sobie rajdy na ulicach. Sądzę, że powinni wziąć odpowiedzialność za swoje pociechy i jeśli pouczenia nie pomagają, należałoby ich ukarać. Jeśli rodzic decyduje się kupić swojemu dziecku taki pojazd, to powiem zadbać także o to, by poruszało się ono na nim bezpiecznie i zgodnie z przepisami.
Były wypadki
Czy spowalniacze, których domagają się mieszkańcy, rozwiążą problem? Zdania drogowców i innych fachowców na ten temat podzielone. Niektórzy uważają (i do tej opinii skłania się ku także pani wójt), że ich montowanie tylko sprowokuje motocyklistów, którzy chcą się popisać – „gazowanie” między progami, skoki itd.
- Oni nigdy nie jeżdżą po ulicy pojedynczo, tylko w grupach, co najmniej po dwóch. Chodzi i rywalizację, zawody – kto szybciej przejedzie. To bardzo niebezpieczna zabawa, były już w Sadlinkach tragiczne wypadki, które spowodowała brawura kierowców – zauważa pani wójt. - Od kilku dni posterunek w Sadlinkach ma nowego kierownika, pana Grzegorza Głuszkiewicza, który obieca mi, że zajmie się sprawą motocyklistów i zrobi wszystko, by tę kwestię rozwiązać.
Mimo że nie jest zwolenniczką spowalniaczy, postanowiła, że na ulicy Tartacznej zostaną one zainstalowane.
- Zrobimy to chociażby po to, by pokazać mieszkańcom, że to nie rozwiąże problemu. Nie wykonamy ich w tym roku, ale zapewne w przyszłym. Moim zdaniem, motocyklowe rajdy zakończyłaby interwencja rodziców tych chłopców, a także wzmożone działania policji – twierdzi. E. Krajewska.
Motocyklista ucieka do lasu
Aspirant Grzegorz Głuszkiewicz, który od tygodnia jest kierownikiem posterunku w Sadlinkach, jest zwolennikiem spowalniaczy.
- Moim zdaniem utrudniają one szybko jazdę i zmuszają do zdjęcia nogi z gazu. Taki jest ich cel. Rozmawiałem o tym już z panią wójt. Sądzę, że zniechęciłyby one motocyklistów do szaleństw na osiedlowych uliczkach. Bo problem dotyczy nie tylko ulicy Tartacznej, ale także ul. Piaski, gdzie również jest nowy asfalt. Znajduje się tam sklep, do którego przecież ciągle wchodzą i wychodzą ludzie, podjeżdżają dzieci na rowerach. Dlatego należy przestrzegać tam ograniczenia prędkości. Od niedawna jestem kierownikiem posterunku w Sadlinkach, ale jestem mieszkańcem tej miejscowości i wiem, że wyścigi motocyklowe na ulicach to duży problem. Będę robił wszystko, by mu zaradzić. Ostatnio nawet policjanci gonili radiowozem motocyklistę, niestety, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, wjechał do lasu i nie mogli go złapać. Policja nie ma terenowych samochodów. Postaram się nawiązać współpracę z leśniczymi, bo dla nich ci młodociani kierowcy to także problem. Strażnicy leśni mogą również ich rozpoznać.
Ważne szczegóły
Policja w Sadlinkach nie ma wideorejestratora, który pomógłby w wyłapaniu pojazdów jeżdżący za szybko, taki jest tylko w Kwidzynie.
- Staramy się, by kwidzyńscy funkcjonariusze przyjeżdżali do nas z tym urządzeniem jak najczęściej. Przez pierwsze kilka dni pracy na nowym stanowisku miałem już skargi na wyścig motocyklowe na ulicach Sadlinek, dlatego będziemy działać. Bardzo proszę mieszkańców, którzy zauważą za szybko jadący motocykl bez numerów rejestracyjnych, by postarali się zapamiętać jakieś szczegóły – kolor, typ motocykla, wygląd kierowcy (jak był ubrany itd.), a potem zgłosili ten fakt policji. To bardzo nam pomoże w ich ujęciu – mówi G. Głuszkiewicz.
Adrenalina i ryzyko
Pojawił się pomysł, żeby samorząd stworzył młodzieży bezpieczne miejsce do jazdy dla młodzieży. Wówczas nie byłoby niebezpiecznych wyścigów po ulicach.
- Wiem, że jest takie miejsce na prywatnym terenie. Stworzenie takiego przez nas także, moim zdaniem, nie rozwiązałoby tego problemu – uważa wójt Elżbieta Krajewska. Ci, którzy się ścigają, nie chcą poruszać się ciągle po tej samej trasie, gdzie nikt ich nie widzi, oni potrzebują mocnych wrażeń, adrenaliny i urozmaicenia, a więc także i „widowni” w postaci mieszkańców. Wiem, że są oni także kłopotem dla leśników, bo wjeżdżają drogi leśne, gdzie poruszać się takimi pojazdami nie wolno. Rozmawiałam na ten temat z leśniczymi, a także policją.
Tuż po rozmowie naszego reportera z rzecznikiem kwidzyńskiej policji i kierownikiem posterunku w Sadlinkach, do tej miejscowości wysłano patrol z wideorejestratorem, o czym poinformowała nas rzeczniczka policji, która zapewniła, że takie wyjazdy będą odbywać się regularnie.
Anonimowy telefon zaufania – 261 90 00
Dlaczego tak trudno przyłapać kogoś i ukarać, choć wiele osób wie, kim są motocykliści? Bo mieszkańcy nie chcą informować policji, boją się, że będą musieli podawać swoje nazwisko. Nie chcą mieć żadnych nieprzyjemności, przecież mieszkają w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają… Dlatego policjanci zachęcają do korzystania z anonimowego telefonu zaufania.
- To telefon zaufania i antykorupcyjny w Komendzie Powiatowej Policji w Kwidzynie. Czynny jest całą dobę, wszystkie rozmowy są rejestrowane i na bieżąco odsłuchiwane. Nawet jeśli ktoś nie poda swojego nazwiska, jego zgłoszenie także będzie sprawdzone. Dzwoniący może także podać swoje dane, ale zastrzec, że nie należy ich nigdzie wykorzystywać, my zastosujemy się do tego życzenia. Zachęcam do korzystania z tego telefonu: 0 55 261 90 00 – mówi Agnieszka Stefańska, rzecznik kwidzyńskiej policji.
Kary dla nieletnich
Za dzieci do 14 roku karani są rodzice, starszymi, do 17 lat, zajmuje się sąd rodzinny, 17-latkowie karani są jak dorośli.
Reklama
Motocykliści w kominiarkach sieją postrach
POWIŚLE,SADLINKI. Kilka małych uliczek w Sadlinkach ma od niedawna nowy asfalt. To skłania właścicieli motocykli i quadów do urządzania tam niebezpiecznych wyścigów. Trudno ich złapać, bo niektórzy jeżdżą w kominiarkach i bez tablic rejestracyjnych. Są bezkarni, a rodzice małych dzieci, które bawią się przed domem, drżą o ich życie.
- 26.08.2009 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 16:36)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze