Pierwszą po wakacjach sesję rady miejskiej zdominowała dyskusja na temat odwołania Jacka Strociaka ze stanowiska dyrektora Gimnazjum nr 3. Wiceburmistrz Roman Bera wyjawił, że jego pracę oceniono źle pod każdym względem. Broniący Strociaka radni PiS demonstracyjnie opuścili salę.
O wprowadzenie do porządku obrad informacji o sytuacji kadrowej w Gimnazjum nr 3 poprosił Roman Bera ze względu, jak powiedział, na „duże zainteresowanie tym tematem wielu osób, szczególnie pewnych kręgów”.
- Decyzją z 14 lipca burmistrz kuratorem odwołał Jacka Strociaka z funkcji dyrektora na podstawie negatywnej oceny jego pracy. Uzgodniono to z kuratorem oświaty – powiedział R. Bera.
Negatywna ocena
Wyjaśnił, że na ocenę pracy dyrektora szkoły składają się trzy elementy: samodzielna ocena kuratorium dotycząca głównie dydaktyki, samodzielna ocena organu prowadzącego (w tym wypadku burmistrza) dotycząca m.in. finansów i organizacji, oraz wspólna ocena obu tych organów. Wszystkie te obszary zostały ocenione negatywnie, a w takim przypadku ustawa nakazuje odwołać nauczyciela ze stanowiska bez okresu wypowiedzenia. Tak też się stało.
Józef Pomykacz przedstawił stanowisko klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości na ten temat.
- Protestujemy przeciwko odwołaniu Jacka Strociaka ze stanowiska Gimnazjum nr 3. Postępowanie wobec niego to jaskrawe naruszenie prawa pracy i prawa oświatowego, pozostaje w sprzeczności z duchem państwa otwartego na różnorodność poglądów. Zasługuje to na wyjątkowe potępienie, ponieważ obowiązkiem samorządu jest stawanie w obronie ludzi dyskryminowanych, co jest szczególnie ważne w takich obszarach, jest edukacja. To, co się stało, jest skandaliczne. Twierdzimy, że od momentu wygrania przez niego konkursu jest on szykanowany. Burmistrz opieszale wykonywał polecenia organu nadrzędnego, jeśli były korzystne dla J. Strociaka. Rozpoczęła się kampania – szukano haków, fabrykowano zarzuty na podstawie niesprawdzonych donosów – mówił J. Pomykacz.
Szukanie haków
Jako przykład podał postępowanie przewodniczącego, który nie zwołał dodatkowej sesji, mimo że otrzymał pismo od wojewody zobowiązujące radę do podjęcia uchwały w spawie skargi Jacka Strociaka na kontrolę w Gimnazjum nr 3.
- Uważam, że pan przewodniczący Gorlewicz celowo ukrył fakt otrzymania tego pisma. Liczne kontrole i konfliktowanie rady pedagogicznej, celowe ataki na dyrektora – burmistrz chciał zniszczyć J. Strociaka, trudno mi powiedzieć, czy z powodów osobistych czy politycznych – kontynuował wystąpienie J. Pomykacz. – A przecież on ma wiele sukcesów - szkoła pod jego kierownictwem poprawiła prawie wszystkie wskaźniki – sportowe (IV miejsce w Polsce wśród gimnazjów) i edukacyjne (powyżej średniej), a także w konkursach przedmiotowych (laureat i trzech finalistów na szczeblu wojewódzkim). Wiceburmistrz twierdzi, że pracę pana Strociaka negatywnie ocenił także kurator. Wiem jednak, że kurator sugerował burmistrzowi przesunięcie terminu oceniania. Twierdził, że kilka miesięcy, bo tyle Jacek Strociak pełnił tę funkcję, to za mało, by ocena była wiarygodna. Burmistrz się nie zgodził i nie dał mu czasu na wykazanie się. Wiem, że kilku członków komisji oceniającej było przeciw tej negatywnej opinii, ale przeważył głos wiceburmistrza Romana Bery, który stał się samozwańczym przewodniczącym tej komisji.
Na koniec swego wystąpienia Józef Pomykacz stwierdził, że złoży wniosek o przyznanie nagrody dyrektorowi Strociakowi za wyniki sportowe i edukacyjne szkoły w ubiegłym roku. Domaga się też ukarania winnych i zaprzestania takich takiego sposobu zarządzania oświatą przez burmistrza.
Niedomówienia i przekłamania
Przewodniczący Gorlewicz odpierał zarzut radnego Pomykacza.
- W Pańskiej wypowiedzi było dużo złych słów, emocji i ocen. Wspomniał Pan o mnie, więc odpowiadam. Sprawa pisma od wojewody w sprawie skargi J. Strociaka nie została przedstawiona na sesji, bo zwołuje się ją, gdy jest kilka istotnych zagadnień do omówienia, a ta sprawa była jedyną, zresztą to nie są kwestie, którymi powinni zajmować się radni – powiedział.
Henryk Siembida zacytował jednak wspomniane pismo od wojewody, w którym nakazuje radzie rozpatrzenie skargi J. Strociaka w postaci uchwały.
- Nie ma Pan wiec racji, panie przewodniczący – powiedział. H. Siembida.
Wiceburmistrz Bera nie krył oburzenia.
- Wystąpienie pana Pomykacza jest pełne przeinaczeń i niedomówień. Poproszę Mariusza Wesołowskiego, szefa klubu radnych Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego (wywodzące się z Platformy Obywatelskiej ugrupowanie rządzące w Kwidzynie od lat – przyp. red.), by rozważył skierowanie sprawy wypowiedzi pana Pomykacza do komisji regulaminowej, która też zajmuje się też etyką radnych. Jego słowa są przecież oficjalnym stanowiskiem klubu radnych PiS – powiedział R. Bera. - Szkoła nie jest miejscem uprawiania polityki i taka insynuacja jest krzywdząca. Proszę zwrócić uwagę, że w kierownictwie kwidzyńskich szkół nie ma członków PO. To nie my chcemy upolitycznić zarządzanie oświata, ale PiS. Dla nas liczy się kompetencja. Ocena pracy J. Strociaka i jego odwołanie zostało uzgodnione z kuratorem i z prawnikiem i nie ma tu żadnych wątpliwości.
Przypisywanie sukcesów
Wiceburmistrz przytoczył kilka z wielu skarg na postępowanie dyrektora Strociaka, jakie otrzymał w ostatnich miesiącach, m.in. podpisany przez 28 nauczycieli Gimnazjum nr 3 list, w którym twierdzą: „Nie widzimy możliwości dalszej współpracy z obecnym dyrektorem szkoły”. Jest też dramatyczna skarga Aleksandry Borówki, wieloletniego pedagoga tej szkoły, oraz pani Bożeny, matki chłopca dotkliwie pobitego przez uczniów Gimnazjum nr 3 (przedstawiamy je obok głównego tekstu artykułu). Jest też pismo od kuratora: „Proszę o podjęcie działań dyscyplinujących wobec dyrektora Jacka Strociaka”.
- Takich pism jest wiele. Twierdzicie, że nasze postępowanie jest bezprawne, niegodne. Pozwólcie jednak, by oceniły powołane do tego instytucje. PiS nie jest od tego, chciałoby się powiedzieć – na szczęście – stwierdził R. Bera. -
Podkreślanie sukcesów sportowych szkoły budzi moje wielkie wątpliwości. Oczywiście to wielkie osiągnięcie, ale proszę zauważyć, że większość nauczycieli wychowania fizycznego, którzy przygotowywali uczniów, nie pracuje w tej szkole! Mają tam tylko dodatkowe godziny za sprawą pana dyrektora Strociaka, który jednego z najbardziej zaangażowanych w treningi zwolnił zaraz po objęciu stanowiska. A wyniki nauczania? Owszem, nie są złe, one są przeciętne dostateczne i, o czym pan Pomykacz nie wspomniał, są najsłabsze w Kwidzynie!
Głos w tej sprawie zabierało jeszcze kilku radnych (ich wypowiedzi cytujemy poniżej).
Nie udzielam wam głosu
- Nie jestem za tym, by na sesji prowadzić dyskusję na ten temat, jednak spróbujmy – powiedział i udzielił głosu Józefowi Pomykaczowi, który porosił, by pozwolono zabrać głos Jackowi Strociakowi (obecny był na sesji od początku, towarzyszył mu brat, wicekurator oświaty Marek Strociak).
- Nie udzielam na to zgody – powiedział Gorlewicz. - Rada nie jest powołana do rozpatrywania indywidualnych spraw mieszkańców. Jestem radnym od wielu lat. Przez ten czas odwołano wielu dyrektorów, ale nigdy nie było takich emocji.
Zresztą pan Strociak miał już okazję wypowiadać się na ten temat na forum rady. Teraz się nie zgadzam.
Do zmiany decyzji próbował go przekonać radny Sebastian Kasztelan.
- Pan, panie przewodniczący, może udzielić głosu osobie nie będącej radnym. Tyle negatywnych, nieprzyjemnych opinii pan Strociak usłyszał dziś o sobie, więc powinien mieć szansę się obronić – powiedział S. Kasztelan.
Gorlewicz nie zmienił decyzji.
- To PiS wygłaszał nieprzyjemne opinie. Uważam, że sprawą to powinna zająć się komisja oświaty naszej rady. Nie należy rozstrzygać takich spraw na forum, bo nie jesteśmy od tego, bo chwilę przyjdzie tu jakiś inny odwołany dyrektor, potem jeszcze inny i będą się domagać takich samych „względów” i poświęcenia tyle czasu, co pan Strociak – powiedział Gorlewicz i zarządził 10 minut przerwy.
Ucinam dyskusję
Potem przewodniczący przedstawił swoje stanowisko.
- Nie chcę zgodzić się na dalszą dyskusję na ten temat na forum rady przede wszystkim dlatego, że budzi to wielkie emocje, byłem świadkiem kłótni w kulisach i nie chciałbym, aby przeniosło się to na tę salę – powiedział. – Problem został już dostatecznie upubliczniony, choć sugerowałem, by rozmawiać na ten temat poza kamerami. Dopóki jestem przewodniczącym, nie będzie takich kłótni, niezależnie od opcji politycznej. Chyba że zostanę odwołany.
Gorlewicz zacytował regulamin, z którego wynika, że radny zabiera głos za zgodą przewodniczącego, wobec tego on nie zezwala na taką dyskusje.
- Mam więc dwie propozycje: albo wszyscy zainteresowani spotkają się z komisją oświaty naszej rady (może w tym uczestniczyć każdy, dyrektor Strociak także), albo w tej chwili ucinam dyskusję na ten temat. Czy PiS jest gotowy na taki kompromis?
Wychodzimy!
- Oczywiście, że jesteśmy za kompromisem – powiedział Józef Pomykacz. – Proponuję więc, by teraz każda ze stron miała prawo do jednego głosu, wypowiedzenia swojego zdania.
Gorlewicz odmówił.
- W takim razie w proteście przeciw łamaniu praw demokracji wszyscy radni PiS opuszczą salę obrad – stwierdził Pomykacz. Tak też się stało.
-To jest demokracja w rozumieniu PiS. Chciałbym się śmiać z tej sytuacji, ale nie mogę, bo jestem przeciwny wprowadzaniu takich obyczajów na sesji.
Po wyjściu radnych PiS dalsza część sesji odbyła się bez przeszkód.
---------------------
Przewodniczący Kazimierz Gorlewicz nie zgodził się na dalszą dyskusję o odwołaniu Jacka Strociaka z funkcji dyrektora Gimnazjum nr 3, więc radni PiS demonstracyjnie opuścili salę obrad.
---------------------------
Ocena pracy dyrektora
Jak wyjaśnia wiceburmistrz Roma Bera, oceny dyrektora szkoły dokonuje się na trzy sposoby:
- Kuratorium oświaty bada samodzielnie m.in. sprawowanie nadzoru pedagogicznego, wychowawczego, dydaktycznego, zapewnianie nauczycielom pomocy w realizacji zadań i doskonaleniu zawodowym.
- Burmistrz sprawdza m.in. dysponowanie środkami finansowymi i ich prawidłowe wykorzystanie, organizację, spełnianie funkcji kierownika zakłady pracy, warunki organizacyjne.
- Wspólnej ocenie (kuratorium i organu prowadzącego) podlega kierowanie działalnością i reprezentowanie szkoły na zewnątrz, stwarzanie uczniom warunków do rozwoju i nauczycielom do pracy, opieka nad uczniami, realizacja uchwał rady pedagogicznej i rady szkoły i innych wynikający z przepisów.
Pani wicedyrektora odmówiła
Do czasu przeprowadzenia konkursu na nowego dyrektora, jego obowiązki, zgodnie z przepisami można powierzyć (na nie dłużej, niż 10 miesięcy) wicedyrektorowi, a w szkołach gdzie nie ma takiej funkcji, dowolnemu nauczycielowi tej szkoły, który ma stopień mianowanego lub dyplomowanego. I w tu pojawia się problem.
- Wicedyrektorem w Gimnazjum nr 3 jest Małgorzata Grzędzicka, która jednak nie spełnia wymogów formalnych (nie jest mianowana ani dyplomowana). Nie można jednak powierzyć obowiązków innemu nauczycielowi, bo w szkole jest wicedyrektor – tłumaczył Roman Bera. - Powstał więc swoisty pat. Sytuacja jednak niejako rozwiązała się sama, bo pani wicedyrektor odmówiła realizacji szeregu zdań organizacyjnych, np. przeprowadzenia egzaminu poprawkowego, nie rozpatrzyła podań o przyjęcie do szkoły, nie przystąpiła do organizacji nowego roku szkolnego, paraliżowała pracę szkoły. Ta sytuacja jest dla mnie zdumiewająca i tylko potwierdza wcześniejsze zarzuty wobec dyrektora Strociaka, bo to on ponosi całkowitą winę za tę sytuację. Zatrudnił na swojego zastępcę osobę niekompetentną i nie spełniającą wymogów. W tej sytuacji obowiązki dyrektora powierzono Mirosławowi Dudkowi, dzięki temu sytuacja w szkole powróciła do normy.
M. Dudek pełnił już tę funkcję, gdy rozstrzygała się sprawa konkursu na dyrektora, w którym ostatecznie wygrał J. Strociak.
Mojego syna pobito – nikt nie został ukarany
Roman Bera zacytował podczas sesji skargę, jaką na dyrektora Strociaka skierowała pani Bożena, matka Adama, ucznia Gimnazjum nr 3, którego pobili dwaj chłopcy z tej samej szkoły.
„Adam przyszedł po lekcjach pobity, krwawił z ust. Okazało się, że ma wstrząs mózgu, nadal dostaje lekki, bo ma nawracające bóle głowy. Dowiedziałam się, że w tej szkole zastraszają uczniów. Jeden z tych, którzy go pobili, trenuje karate, drugi ma nadzór kuratora. Dyrektor Strociak wykazał nikłe zainteresowanie tą sprawą, nikogo nie ukarano”.
Przy okazji matka chłopca zauważyła, że w szkole panuje chaos i rozluźnienie wśród uczniów. Widziała, jak jeden z nauczycieli przyprowadził do dyrektora dwóch uczniów, a oni uciekli sprzed gabinetu i nic z tym nie zrobiono. Okazuje się, że uczniowie wagarują na terenie szkoły – chowają się w szatniach, w ubikacjach, a dyrektor nad tym nie panuje.
List od pani pedagog – czy wrócił komunizm?
Aleksandra Borówka, pedagog szkolny Gimnazjum nr 3, przysłała list do burmistrza, w którym pisze mniej więcej tak:
„Chcę podzielić się oburzeniem. Nie mnie oceniać, czy pan Strociak nadaje się na dyrektora, ale moim zdaniem on nie potrafi nim być. Nie rozmawia z nauczycielami, w szkole panuje chaos, pracownicy są zastraszani, nie szanuje procedur, nie mamy prawa do swobodnej wypowiedzi. Dlaczego władze samorządowe nie interweniują? Po raz pierwszy w swoim życiu zawodowym piszę skargę, ale pracując tu wiele lat, nigdy nie zostałam tak bezczelnie potraktowana przez żadnego dyrektora. Wiem, że mogę zrezygnować z pracy, ale wielu nauczycieli boi się mówić. Proszę o interwencję, bo moja szkoła jest szkołą publiczną, a stała się areną rozgrywek politycznych, czy wrócił komunizm?”.
Gdyby miał honor, to sam by odszedł
Radny Marian Laurentowicz
- Przysłuchuję się od dawna temu tematowi i jestem zaskoczony. Jako były dyrektor szkoły i nauczyciel nie wyobrażam sobie pracy z radą szkoły, która mnie nie akceptuje. Gdybym był na miejscu pana Strociaka, to sam bym zrezygnował. Trzeba mieć honor! Tak się składa, że w szkole tej pracuje moja córka, mówi, że atmosfera tam jest poniżej krytyki. Nie wyobrażam sobie, bym sobie przypisał sukces sportowy ludzi, którzy wcześniej na niego pracowali. To jakaś farsa.
Może powinien zostać trenerem reprezentacji?
Radny Jerzy Bartnicki
- Moje dziecko jest uczniem klasy sportowej Gimnazjum nr 3, trenuje od kilku lat po kilka godzin dziennie, jeździ na obozy sportowe. Wiem, że to jest ciężka praca i uczniów, i nauczycieli. Przez ostatnie pół roku, gdy dyrektorem był pan Strociak, nie stał się cud. Takie przywłaszczanie sobie sukcesów jest nieprzyzwoite. Może w takim razie warto uczynić go terenem kadry narodowej piłkarzy, skoro tak szybko potrafi zrobić mistrzów ze sportowców.
Reklama
Szukanie haków, czy wrócił komunizm? Szkoła areną walki politycznej...
KWIDZYN. Szukanie haków. Burmistrz chciał zniszczyć dyrektora. "Mojego syna pobito – nikt nie został ukarany". - Szkołą publiczną, a stała się areną rozgrywek politycznych, czy wrócił komunizm? - zapytała nauczycielka. Po odwołaniu dyrektora gimnazjum, radni PiS demonstracyjnie wyszli z sali.
- 03.09.2009 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 16:36)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze