Pierwszy wypadek wydarzył się w Bądkach przed godz. 1.00 w nocy. Jak ustalili wezwani na miejsce policjanci, kierujący volkswagenem golfem mężczyzna na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad autem, zjechał na pobocze i uderzył w przydrożne drzewo. Poniósł śmierć na miejscu.
Kilka dni później, w niedzielę późnym wieczorem (przed godz. 23.00), na tej samej drodze doszło do kolejnej tragedii. Tuż przed Gardeją mercedes na prostym odcinku drogi zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Pasażer zginął na miejscu, drugi pasażer i kierowca są ranni, przebywają w szpitalu, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Policjanci wstępnie ustalili, że kierowca mercedesa stracił panowanie nad pojazdem.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną obu wypadków – czy nadmierna prędkość (na tej drodze kierowcy chętnie dociskają pedał gazu) czy zasłabnięcie czy może awaria samochodu. Ten fragment drogi krajowej nr 55 między Kwidzynem a Gardeją uchodzi za bardzo niebezpieczny, nadal jednak nie udało się doprowadzić do wycięcia części drzew przy tej trasie, o co zabiegały m.in. władze gminy. Na przeszkodzie stoi opinia ekologów, broniących owadów żyjących w konarach starych drzewostanów.
- Ta droga rzeczywiście jest pechowa, bardzo często dochodzi na niej do poważnych wypadków, niestety także śmiertelnych – mówi Agnieszka Stefańska, rzecznik kwidzyńskiej policji. – Ostatnie tragiczne zdarzenia tylko to potwierdzają. Ze względu na to będziemy starać się robić wszystko, aby kierowcy jeździli tamtędy ostrożniej, policjanci bardzo często pojawiać się tam będą na patrolach.
Komendant powiatowy policji w Kwidzynie mł. insp. Maciej Szulc już wcześniej wystosował pismo do zarządcy drogi, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, z prośbą o modernizację tej drogi, a w szczególności o wycięcie tam drzew. Chodzi o to, że znajdują się one bardzo blisko pasa jezdni. Trasa ta byłaby na pewno bardziej bezpieczna, gdyby poszerzono pasy zieleni po obu stronach i wycięto przynajmniej niektóre drzewa, np. z jednej strony, bo takie pomysły się też pojawiały.
- Komendant nie otrzymał jeszcze odpowiedzi z GDDKiA na swoje pismo – mówi A. Stefańska.
Jerzy Grabowski, wójt gminy Gardeja, przez którą przebiega feralny odcinek wydał decyzję o ich wycince, jednak oprotestowali ją ekolodzy.
- Teraz jedynie minister środowiska może podjąć decyzję o wycięciu tych drzew – powiedział nam Jerzy Rutkowski, inspektor ds. ochrony środowiska Urzędu Gminy Gardeja.
Tragedie na krajówce
Na drodze krajowej nr 55 między Kwidzynem a Gardeją w ostatnich latach zginęło wiele osób. Nie za każdy z tych wypadków należy obwiniać rosnące przy tej trasie drzewa. Kilka lat temu w centrum Gardei, na zakręcie, ciężarówka uderzyła w nadjeżdżający z naprzeciwka autokar, którym uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego w Kwidzynie jechali na wycieczkę. Zginęła wówczas nauczycielka, jedna z uczennic straciła stopę, a kilkanaście zostało ciężko rannych. Inny wypadek wydarzył się w okolicy Czachówka. Wysiadająca z busa kobieta, chcąc przejść na drugą stronę ulicy, wpadła wprost pod nadjeżdżające auto. Kierowca nie zdążył nawet zahamować. Jej ciało przebiło się przez szybę i wpadło do środka auta, noga została odcięta. Kobieta nie przeżyła. Niedawno zginął też kierowca ciężarówki, która zjechała na pobocze i uderzyła w drzewo. To tylko niektóre z tragicznych wypadków, jakie wydarzyły się na tym kilkunastokilometrowym odcinku. Problemem są nie tylko rosnące blisko przy drodze drzewa, ale także brak odpowiednich zatoczek autobusowych i dobrze oznakowanych przejść, a ruch jest tam duży – zarówno samochodów jak i pieszych. Przy drodze znajduje się wiele przystanków, mieszkańcy okolicznych wsi codziennie dojeżdżają do pracy do kwidzyńskich fabryk, wracają wieczorem, przechodzą na drugą stronę, by pójść do domu. To stwarza bardzo niebezpieczne sytuacje.
Pachnica dębowa jest „nie do ruszenia”
Kilkunastokilometrowy odcinek drogi krajowej nr 55 leży na terenie gminy Gardeja. Trzy lata temu wójt Jerzy Grabowski w trosce o bezpieczeństwo na tej trasie wydał decyzję o wycięciu rosnących przy niej drzew. Pod wpływem protestu ekologów, anulował ją.
- Decyzję wójta zaskarżyło kilka organizacji ekologicznych, m.in. Polski Klub Ekologiczny – mówi Jerzy Rutkowski, inspektor ds. ochrony środowiska i dróg w Urzędzie Gminy Gardeja. – Ekolodzy przeprowadzili inwentaryzację i przedstawili nam jej wyniki. Okazało się, że konary tych wiekowych drzew są siedzibą owadów – pachnicy dębowej, która jest pod ochroną. Pachnica jest owadem wędrującym i nie przebywa stale na wszystkich tych drzewach. Może się zdarzyć, że teraz mieszka tylko na kilku, jednak nie jest wykluczone, że pojawi się także na innych. Wydając decyzję o wycince, nie mieliśmy takich danych. Gdy ekolodzy nam je przedstawili, wójt zdecydował się wycofać się z takiego postanowienia.
Czy niż już nie da się zrobić w tej sprawie? Obecnie jedynie minister środowiska może wydać zgodę na likwidację siedlisk dla pachnicy dębowej i tym samym na wycięcie przydrożnych drzew i to tylko tych, na których aktualnie nie przebywają chronione żuczki.
Reklama
Samochody rozbiły się o drzewa – dlaczego nie można ich wyciąć?
POWIŚLE/GARDEJA. Scenariusz dwóch tragicznych wypadków pod Gardeją był taki sam: samochód na prostej drodze zjeżdża nagle na lewy pas, uderza w drzewo, człowiek ginie na miejscu. Te dramatyczne wydarzenia ponownie wywołały dyskusję o wycince drzew przy tej trasie, czemu sprzeciwiają się ekolodzy.
- 19.11.2009 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 07:05)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze