- Jesteśmy przekonani, że naszą córkę można było uratować, gdyby w kwidzyńskim szpitalu wcześniej się nie zajęto – mówią. –Jesteśmy oburzeni wypowiedzią Mirosława Górskiego, zastępcy dyrektora szpitala, którą przeczytaliśmy w „Kurierze Kwidzyńskim” – „szpital zrobił wszystko, co było można”. Naszym zdaniem nie zrobił.
8 grudnia tego roku Ewelina skończyłaby 23 lata. Nigdy wcześniej nie chorowała, była wyjątkowo pogodną, roześmianą dziewczyną. Pracowała w kwidzyńskiej fabryce Jabil i wybierała się na jakiś czas do Anglii, miała już bilet. W sobotę 7 czerwca czuła się świetnie, poszła z dawno nie widzianą koleżanką na dyskotekę. Nic nie wskazywało na to, że coś jej dolega. We worek 10 czerwca wieczorem już nie żyła.
Jej rodzice postanowili dokładnie zrelacjonować nam przebieg wydarzeń od soboty do chwili śmierci jej córki. Pogrzeb Eweliny odbył się w sobotę 14 czerwca.
-Jej życia nikt nam nie wróci, ale choćbyśmy mieli stracić wszystko, nie zostawimy tak tej sprawy. Jeśli ktoś zawinił i przez niego Ewelinka umarła, musi zostać ukarany – powiedzieli państwo Wachowscy.
Reklama
Czy naszą córkę można było uratować?
KWIDZYN. Państwo Wachowscy pochowali 22-córkę, która dwa tygodnie temu zmarła na sepsę. Nie mogą się pogodzić z tym, co się stało.
- 24.06.2008 00:04 (aktualizacja 20.08.2023 13:25)
Napisz komentarz
Komentarze