Dyrektorzy pomorskich szpitali powołali sześcioosobowy zespół, który negocjuje warunki kontraktu z NFZ. W jego składzie jest również Wojciech Kowalczyk.
-Mieliśmy spotkanie z panią dyrektor pomorskiego oddziału NFZ, która stwierdziła, że nie może dać więcej, bo ma zakaz – mówi W. Kowalczyk. Zgodnie z prawem prezes NFZ nie może dać takiego nakazu, bo każdy dyrektor jest w tym zakresie samodzielny i sam ustala warunki konkursowe w danym województwie. Jeden człowiek w Warszawie nie może przecież znać specyfiki pracy wszystkich szpitali w Polsce.
Dyrektorzy szpitali z niepokojem czekają na ostateczne decyzje. Odbyło się już spotkanie w tej sprawie z prezesem NFZ Jackiem Paszkiewiczem oraz minister zdrowia Ewą Kopacz, jednak niestety nie przyniosło rezultatu. Teraz cała nadzieja w premierze Donaldzie Tusku. Jeśli uzna jednak postępowanie prezesa Paszkiewicza, to jak przepowiada dyrektor Kowalczyk, trzeba liczyć się z dużymi niepokojami społecznymi.
Na co dają pieniądze?
Szpitale dostają pieniądze za konkretnie wykonaną czynność, jaką jest leczenie pacjentów. Zgodnie z istniejącym katalogiem usług, każda jednostka chorobowa wyceniona jest na ileś tam punktów. Wartość tego punktu jest stała i w 2008 roku wynosiła 48 zł. W przyszłym roku NFZ proponuje kwotę 51 zł i choć wydawałoby się, że stawka wzrasta, są to tylko pozory. Do końca tego roku szpital zasilany był z dwóch źródeł. Jednym było właśnie przeliczanie wspomnianych punktów, a drugi gwarantowała tzw. ustawa „wedlowska” (ustanowiona 22 lipca 2006 roku, po protestach w służbie zdrowia). Kierowała ona do szpitali dodatkowy strumień pieniędzy z przeznaczeniem na wynagrodzenia.
Od stycznia wygasa jedno źródło
Od 1 stycznia tego dodatkowego strumienia środków na wynagrodzenia już nie będzie. Działanie tej ustawy kończy się z rokiem 2008 i na przyszły rok nie została przedłużona. W związku z tym wartość punktu wzrasta tylko pozornie, bowiem nie dochodzi do takiego poziomu jak po zsumowaniu ubiegłorocznych wartości.
-Gdybyśmy przeliczyli to na punkty, to według naszych obliczeń, w przypadku szpitala w Kwidzynie wartość punktu powinna wynosić ok. 54 złotych – mówi dyrektor Wojciech Kowalczyk. –Nie walczymy więc o dodatkowe pieniądze, tylko chcemy, aby nasz budżet nie był mniejszy niż w roku 2008. Zawsze jedno było pewne, że budżet roku następnego nie będzie niższy niż roku poprzedniego. Tym razem Fundusz chce nam ten budżet obniżyć.
Mniej niż rok temu
W 2008 roku województwo pomorskie zostało lepiej finansowane, bo wg. przeliczenia dostało więcej pieniędzy i szpitale też. Dzięki temu sytuacja się ustabilizowała, szpitale zaczęły wychodzić na prostą, pojawiły się podwyżki pensji, placówki zaczęły się bilansować jeśli chodzi o przychody i koszty. A teraz wszystko ma się zawalić.
-Jako dyrektorzy szpitali zgłaszamy, że 51 zł to zbyt mało w stosunku do roku 2008. Według nas wartość tego punktu powinna wynosić 55 zł. Można się targować, ale nie możemy zejść niżej niż 54 zł, bo inaczej narażamy nasze szpitale na straty. Te pieniądze, które przeznaczone były na podwyżki, weszły już w wynagrodzenia pracowników, zostało to usankcjonowane i teraz co? Mamy wypowiedzieć pracownikom warunki płac? Przecież wiadomo, czym to grozi! – denerwuje się W. Kowalczyk.
Szpitale kliniczne żądają jeszcze więcej. Fundusz mówi tak – mieliście 48 zł, cofamy ustawę „wedlowską”, to teraz macie 51 zł i to powinno wam wystarczyć. Jeśli to za mało, to mogą dodać więcej punktów. Inaczej mówiąc, żeby uzyskać ten sam pułap pieniędzy, trzeba więcej pracować. Więcej wypracowanych punktów, to więcej pacjentów (więcej miejsca dla nich), to z kolei więcej leków i więcej pracy personelu.
Nie będziemy ściągać pacjentów z Polski
-Nasz szpital w zasadzie doszedł do kresu swojej wydolności. Prawdę mówiąc nie możemy przyjąć więcej pacjentów, no może na pediatrii – bo tam jest sezonowość i są miesiące np. letnie, gdy mało ich, ale w okresie wiosenno -jesiennym jest ich dużo więcej niż mamy łóżek. Ogólnie jednak nie mamy większej mocy przerobowej. Więcej chorych pacjentów na tym terenie nie znajdziemy, a przecież nie będziemy ich ściągać z Warszawy czy Krakowa, bo tutaj nie przyjadą.
Tak więc tłumaczenie, że budżety będą takie same, bo szpital otrzyma więcej punktów, to tylko teoria, bo wiadomo, że po prostu nie da się ich „przerobić”. W opinii NFZ pieniędzy jest tyle samo a nawet więcej, tak naprawdę szpitale dostaną mniej. Dlatego dyrektorzy się denerwują.
-Cały czas mówi się, że dostajemy 51 zł, bo grozi nam kryzys i musi być tak nisko. Na stronie internetowej NFZ są jednak ogólnodostępne plany finansowe na rok 2008 i 2009. Według nich budżet w przyszłym roku będzie większy, w związku z tym nawet jeśli Fundusz dokona korekty (a może to zrobić dopiero po I półroczu), to nie ma żadnego uzasadnienia, żeby tak zaniżać wycenę punktową w I półroczu – argumentuje w. Kowalczyk. Oni mówią tak: no to zawrzemy umowę np. na pół roku, a później, jeśli będzie dobrze, najwyżej wam podniesiemy. Jednak przez te pół roku będziemy się zadłużać. Jak mamy się finansować, skoro od razu zakładamy, że szpitale nie będą się bilansować?
Nie będą leczyć?
Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to od 1 stycznia szpitale nie będą miały kontraktów. Nie będą więc leczyły, a jedynie z obowiązku przyjmowały osoby z zagrożeniem życia. Jednak taki układ długo nie może działać – bo jak długo może istnieć szpital gotowy do pracy, który nie jest finansowany? Nawet za pacjentów w stanie zagrożenia Fundusz nie zapłaci dopóki nie wytoczy mu się procesu sądowego.
-To, co chce zrobić Fundusz, to jest po prostu dożynanie szpitali. Nie wiem, jaki cel temu przyświeca – mówi dyrektor Kowalczyk. Nikt nam nie wyjaśnił, skąd wynika właśnie ta liczba. Jeśli ktoś przedstawiłby nam jasne wyliczenia i to wynikałoby z budżetu, to jest to zrozumiała sprawa. Idziemy do załogi i mówimy – słuchajcie nie dostaniemy więcej niż tyle i musimy obniżyć wynagrodzenia – bo w zasadzie oszczędności w szpitalach nie można już czynić na niczym więcej jak na wynagrodzeniach pracowników. Ale słyszymy tylko „51 zł” i koniec. Nie znajduję na to wytłumaczenia, bo z planów finansowych wynika, że te pieniądze są.
Reklama
Czy szpital zostanie zamknięty?
KWIDZYN. Kwidzyński szpital jest jednym z 18 pomorskich placówek, które nie zgadzają się z warunkami kontraktu proponowanymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia. – Brak podpisanego kontraktu do końca stycznia zmusi nas do zaprzestania dalszej działalności – mówi Wojciech Kowalczyk, prezes kwidzyńskiego szpitala.
- 23.12.2008 11:41 (aktualizacja 19.08.2023 04:23)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze