Przybywa starszych dzieci, którymi z różnych powodów nie chcą lub nie mogą opiekować się rodzice. Nie wypełnianie obowiązku szkolnego, problemy wychowawcze i brak autorytetów to główne przyczyny, które sprawiają, że dzieci, przeważnie w wieku gimnazjalnym, trafiają do Domu Dziecka. Zwykle dotyczy to rodzin, które zmagają się z problemem alkoholowym, ale w ostatnim czasie pojawiło się zupełnie nowe zjawisko, którym jest pozostawianie dziecka krewnym lub nawet sąsiadom, przez rodziców, wyjeżdżających za granicę do pracy.
- To bardzo niepokojące przypadki. Dzieci pozostają zwykle pod opieką babci, dziadka, a także sąsiadów - mówi Renata Majda, kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Kwidzynie. - Rodzic nie informuje nawet szkoły, że pozostawia dziecko pod opieką krewnych lub kogoś innego. Zaczyna się wówczas często dramat. Dziadkowie nie radzą sobie z wychowaniem, w trudnym okresie dojrzewania i okresu młodzieńczego buntu. Dziecko zaczyna opuszczać lekcje. Zaczyna się wówczas interwencja szkoły, ale następuje to wówczas, kiedy rozpoczęły się już różne negatywne zjawiska. To są na razie pojedyncze przypadki. Rozmawialiśmy już jednak z pedagogami szkolnymi na ten temat. Dziadkowie często pojawiają się w sądzie, wnioskując o ustanowienie ich rodziną zastępczą.
Zdarza się, że nastolatek wkracza na złą drogę. Zaczynają się drobne kradzieże, a nawet napady. Zwykle jednak dotyczy to dzieci z rodzin patologicznych.
- Rodzice nie są wzorcem dla dziecka i zaczyna to rodzić określone problemy. Rozpoczyna się wówczas często proces demoralizacji. Takie dzieci trafiają do Domu Dziecka. To nie jest właściwe miejsce. Mimo najlepszych chęci i opieki taka placówka nie spowoduje, że dziecko zacznie chodzić do szkoły. Dom Dziecka staje się jakby przechowalnią, aż dziecko trafi do młodzieżowego ośrodka wychowawczego. Dlatego potrzebujemy zawodowych rodzin zastępczych, które zajęłyby się przede wszystkim dziećmi w wieku gimnazjalnym, tym bardziej, że są to często rodzeństwa - mówi Renata Majda.
Według szefowej kwidzyńskiego PCPR bardzo negatywnym zjawiskiem są coraz częstsze przypadki słabych więzi pomiędzy rodzicami i dzieckiem.
- Dawniej groźba zabrania dziecka rodzinie zwykle mobilizowała rodziców do zmian i większych starań o poprawę sytuacji. Zdarza się dzisiaj, że rodzice są nawet zadowoleni, że dziecko zostanie zabrane, gdyż pozbywają się problemu. To wręcz niewyobrażalne, ale takie przypadki w powiecie kwidzyńskim zaczęły się pojawiać - twierdzi Renata Majda.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie różnymi sposobami stara się pozyskać rodziców zastępczych, którzy poradziliby sobie z bardzo trudnymi problemami nastolatków. Pod koniec ubiegłego roku przygotowano plakaty promujące rodzicielstwo zastępcze. W tym roku pojawiły się one w całym powiecie kwidzyńskim. PCPR pilnie szuka chętnych, jednak rodziny wolą opiekować się małymi dziećmi, dlatego liczba nastolatków w Domu Dziecka nie maleje.
Reklama
Kto przygarnie nastolatka?
KWIDZYN. Groźba zabrania dziecka rodzinie mobilizowała rodziców do zmian i większych starań o poprawę sytuacji. Zdarza się, że rodzice są zadowoleni, że dziecko zostanie zabrane, gdyż pozbywają się problemu. To wręcz niewyobrażalne, ale takie przypadki w powiecie kwidzyńskim zaczęły się pojawiać. Potrzebni rodzice zastępczy.
- 09.01.2008 15:00 (aktualizacja 22.08.2023 01:04)
Napisz komentarz
Komentarze