piątek, 7 marca 2025 07:28
Reklama

Ze szkicownikiem po Gdańsku w poszukiwaniu skarbów

GDAŃSK. Nie jestem naukowcem ani dokumentalistą, do tego potrzebny jest inny warsztat, tworzę osobiste impresje zmieniającego się miejskiego krajobrazu, chociaż dzisiaj mam świadomość, że wiele z tych prac nabrało takiego waloru.
Ze szkicownikiem po Gdańsku w poszukiwaniu skarbów
Rozmowa z Andrzejem Tarankiem, artystą grafikiem, o jego ekspozycji "Okruchy zebrane" w Domu Uphagena

- Spotykamy się w Gdańsku od lat gdzie aktualnie prowadzone są prace archeologiczne, widzieliśmy się przy powstającej Trasie Słowackiego. W ręku trzymasz szkicownik, ołówek, oglądasz przekopaną ziemię i gruzy.
- Pasje poszukiwawcze towarzyszą mi od dzieciństwa. Mieszkaliśmy w ciekawym miejscu, to zbieg ulicy Wielopole i Wiślnej, która ciągnęła się od Nowego Portu do ujścia potoku Strzyży, mostu na Ostrów i stoczni. Pamiętam otaczający nas szary świat, ale okolice portu, gdzie wciąż pojawiały się nowe statki różnych bander i marynarze różnych narodowości miały swój koloryt, czasami bardzo egzotyczny. Przywożono w tamte okolice, z odbudowywanego Gdańska, gruz i wysypywano na pola, wypełniano leje po bombach. To było nasze Eldorado, a odnalezione tam przedmioty były dla nas autentycznymi skarbami. Rodzice w 1945 roku przyjechali do Gdańska  i myślę nie zapuścili tu bardzo głęboko korzeni, ja się tu urodziłem i czuję się gdańszczaninem.

- Ciekawe rzeczy się znajdywało?
- Dla przybyszów z różnych stron Polski wszystko w Gdańsku było obce, nowe. Wynajdywałem i kolekcjonowałem z pasją, jak inni znaczki pocztowe, fragmenty porcelany ze znakami firmowymi manufaktur z krajów Europy, Azji, Ameryki. Pamiętam miejscowych - nie byli Niemcami, ani Polakami, natomiast mówili; "Ich bin Danziger". Należała do nich mieszkająca niedaleko nas pani Piochowa, która przynosiła mi do obejrzenia pocztówki z widokami przedwojennego Gdańska, a mamie, zapakowane w firmowy papier z
napisami po niemiecku, szpulki nici.
Wiele lat późnie, niezależnie od studiów artystycznych w Akademii Sztuk Pięknych, poznawałem historię miasta i sztukę dawnych gdańskich mistrzów, szukałem miejsc, które przed wiekami odzwierciedlali. Konfrontowałem wiedzę z tym, co w Gdańsku odnajdywałem. Nazwałem te światy pomostami, przedstawiam je w rysunkach i grafice. A zbiór przedmiotów, który zgromadziłem, pomaga mi zrozumieć łączność pomiędzy przeszłością, a czasami współczesnymi. Gdańsk się rozwija, przestrzenie wpisane w charakterystykę miasta, jego obraz, jak Stocznia Gdańska, Wyspa Spichrzów, Hala Targowa i inne zakątki, z roku na rok zmieniają oblicze i wiele z tego, co nas otaczało przez lata, odchodzi.

- Twoje grafiki i rysunki mają wartość artystyczną i dokumentacyjną.
- Utrwaliłem na przykład odkryte w podziemiach Hali Targowej fundamenty romańskiej rotundy kościoła, poszukiwanego w Gdańsku od wielu lat. Przy ulicy Sienna Grobla piętnaście lat temu była jeszcze fabryka konserw rybnych, w szkicu przedstawiam zabudowania i - wcale mi to się nie przyśniło - kilkadziesiąt przebywających tam zwabionych odpadami rybnymi kotów. Każdy rysunek powstał na miejscu, bez poprawek i uzupełnień w pracowni. A drobne potknięcia warsztatowe humanizują je, zwiększają ich autentyzm. Czasami rysuję nocą, obiekty oświetla księżyc i uliczne latarnie. W takiej scenerii pokazałem Śluzę Czterech Dziewic opodal Bramy Nizinnej, czy ocalałe, czynne jeszcze w latach osiemdziesiątych, spichrze przy ulicy Chmielnej. Wiele osób zwiedzających wystawę pytało gdzie znajdowały się zabudowania widoczne na rysunku - to kompleks kamienic przy ulicy Jana z Kolna i  budynki przy ul. Wiosny Ludów nad Motławą. Kolejny rysunek przedstawia XVIII wieczny dom z charakterystyczną werandą, stał w Nowym Porcie i znałem go od dzieciństwa. Wiele czasu spędziłem na terenie Stoczni Gdańskiej, rysując zmieniający się krajobraz. Architektura przemysłowa stoczni, to może niezbyt atrakcyjny temat, jednak intrygujący i bardzo ważny dla pejzażu Gdańska.
Nie jestem naukowcem ani dokumentalistą, do tego potrzebny jest inny warsztat, tworzę osobiste impresje zmieniającego się miejskiego krajobrazu, chociaż dzisiaj mam świadomość, że wiele z tych prac nabrało takiego waloru. Na wystawie znalazł się zaledwie wycinek tego, co na przestrzeni lat wykonałem i zdaję sobie sprawę, że z czasem całość kolekcji nabierać będzie mocy i wartości, także dokumentalnej.

- Gabloty wypełniłeś, zbieranymi od wielu lat przedmiotami.
- Podobne gliniane fajki zobaczyć można na XVII wiecznych obrazach mistrzów holenderskich. Przedmioty te, a obecnie ich fragmenty, pochodziły z krajów północnej i zachodniej Europy. Na ułamku ceramiki widać postacie, na jednym zachował się cały wizerunek człowieka palącego taką fajkę. Chciałoby się wiedzieć przy czyich płaszczach były te guziki. A oto pieczęcie, którymi opatrzone były butelki z alkoholem, na niektórych są XVIII wieczne odciski znaków firmowych, manufaktur produkujących likiery w Londynie. Na okruchu jednego z kafli zachowała się data 1741 rok. Nigdy nie chodziłem z łopatą i nie kopałem, miałem tylko szkicownik, kredkę, czasami jakiś patyk, którym, gdy coś zwróciło moją uwagę, delikatnie wyłuskiwałem z ziemi. Tak trafiłem na butelkę, która liczy może dwieście lat, przebarwiona, jakby była z metalu, ale to szkło, w którym zachodziły reakcje chemiczne. Długo zastanawiałem się do czego służyła wypukła porcelanowa plakieta z napisem, okazało się, że widnieje na niej nazwę gatunku gruszy w języku niemieckim. Być może używał jej sprzedający drzewka ogrodnik, albo znajdowała się w sklepie warzywno - owocowym.

- Rysunki utrwalają krajobraz i budowle, w grafikach przetwarzasz świat, budujesz fabularną, fantastyczną opowieść o historii miasta, ludziach, marzeniach.
- Lubię prowadzić rozmowy z dawnymi gdańskimi mistrzami, na przykład z Johannem Carlem Schultzem, dlatego umieściłem jego XIX wieczną panoramę Gdańska z widokiem na kościół św. Trójcy i swoje przedstawienie tego samego fragmentu budowli, ale ponad sto pięćdziesiąt lat później. Pracując nad grafikami pozwalam wyobraźni na dużą swobodę, tak jak w akwaforcie zatytułowanej "Porwanie Europy", gdzie na tle panoramy Gdańska, w powietrzu unosi się archaiczny zeppelin, który linami próbuje osaczyć kościół Mariacki, w jakim celu, kto wie?   

Zdjęcia z wernisażu  oraz skany prac Andrzeja Taranka udostępnił Oddział Muzeum Historycznego Miasta Gdańsk Dom Uphagena – Muzeum Wnętrz Mieszczańskich Muzeum.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 3°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1020 hPa
Wiatr: 6 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: StanleyTreść komentarza: Tusk wielokrotnie dawał wyraz, delikatnie mówiąc, niechęci do tego co poleskie i patriotyczne. zgodzę sie z Sp. Alboinem, że każdy może sie pomylić, błądzić, natomaist rzesza gawiedzi, któej to nie przeszkadza, albo nawet sie PODOBA, powinna budzić przerażenie.Źródło komentarza: BEZ STRACHU. Albin Siwak o Doladzie Tusku - szokujące wspomnienieAutor komentarza: BogdanTreść komentarza: Oszukują i faszerują. Nie papryczkowe ani malinowe tylko pestycydowe...Źródło komentarza: Nowy test Fundacji Pro-Test: Wszystkie sprowadzane z zagranicy pomidory zawierały pestycydyAutor komentarza: Westlake LoanTreść komentarza: Jestem szczerze wdzięczny Panu za poprowadzenie mnie właściwą drogą, która umożliwiła mi dzisiaj otrzymanie pożyczki po tym, jak oszuści oszukali mnie z pieniędzy. Jeśli znalazłeś się w skomplikowanej sytuacji i chcesz uzyskać pożyczkę od osoby godnej zaufania i uczciwej, nie wahaj się skontaktować z WESTLAKE LOAN pod adresem: [email protected] Telegram___https://t.me/loan59Źródło komentarza: Mężczyzna chciał zabić żonę siekierą. Później popełnił samobójstwo.Autor komentarza: RamparamTreść komentarza: Biedny łoś... ale prawdziwe losie to urzędasy i weterynarze, którym jak widać się nie chciało zareagować. W sumie db że nikt nie zastrzelił zwierzaŹródło komentarza: Ranne zwierzę i „spychologia”. Nikt nie chciał pomóc łosiowi...Autor komentarza: RobTreść komentarza: Niech się sam utopi... Prawie dożywocie, w sume za głupote... Ludzie słabo wyceniają swoje zycie ;-1Źródło komentarza: Recydywista groził pobiciem i utopieniem. Grozi mu 18 lat za kratami
Reklama