Wystawa malarstwa Alfonsa Kułakowskiego czynna jest w Zielonej Bramie – oddziale Muzeum Narodowego przy Długim Targu w Gdańsku.
Obrazy są cudowne kolorystycznie, radosne, pełne dynamiki i harmonii, to najwyższy artystyczny kunszt, cenić je należy tym bardziej, że namalował je w ostatnich latach po wyjątkowo tragicznych przeżyciach, których nikt by się już nie spodziewał.
Ale artysta wykazał się w swoim długim życiu wielką niezłomnością i siłą, uginał się, nigdy jednak nie utracił ducha.
A serce moje było polskie zawsze. Oddaję przebudzenie krajobrazu
Wśród gości obecni byli Lech Wałęsa, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Bogdan Borusewicz, Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej - patroni honorowi wystawy.
Alfons Kułakowski urodził się 9 maja 1927 roku w Osiczynie koło Berdyczowa, miał 2 lata, kiedy władze sowieckie zabrały jego rodzinie pałac i ziemski majątek i zesłały ją na Syberię. Stamtąd z bratem Mieczysławem uciekł do Ałma – Aty, gdzie studiował, pracował jako artysta malarz, wystawiał, tułał się przez wiele lat po Związku Radzieckim, mieszkał ostatnio w Moskwie. W 1997 roku – jako repatriant – zamieszkał z rodziną w Witoszewie w województwie Warmińsko – Mazurskim, do swojego domu w Ojczyźnie przywiózł artystyczny dorobek życia. Spotkało go jeszcze jedno nieszczęście – w czasie wystawy jego obrazów w Brukseli spłonęło jego domostwo wraz z artystycznym dorobkiem – stracił na zawsze ponad 6 tysięcy obrazów i niezliczoną liczbę szkiców. Ocalały tylko te dzieła, które miał ze sobą za granicą, znajdują się one obecnie w muzeum na zamku w Olsztynie. Podniósł się i tym razem jednak.
- Przywiozłem z sobą na Warmię i Mazury duchowy obraz Rosji, miałem dużo obrazów, które namalowałem w Rosji i Kazachstanie, niestety, zostało ich o wiele mniej – powiedział wzruszony Alfons Kułakowski. - Moja dusza wypełniona jest poczuciem Rosji i Polski zarazem, mam dwa skrzydła, a serce moje było zawsze polskie. Będę walczyć na swoim stanowisku i za Polskę i za Rosję, za tę Rosję, która jest nam bliska, a co było złego, wszyscy wiemy. I dlatego wystawa ma tytuł „…stamtąd i stąd”.
- Moje obrazy są odbiciem szczerego odczucia świata. – powiedział artysta „Dziennikowi Pomorza”. - Kiedy maluję w plenerze oddaję przebudzenie krajobrazu, w obrazie powinna być i poezja i muzyka i architektura. Trzeba być optymistą i odczuwać radość. Inaczej nie można, pan Bóg podarował życie i trzeba się cieszyć. Wszystkie obrazy, które tutaj pokazałem, namalowałem w plenerze na Warmii i Mazurach, uczestniczyłem w międzynarodowych plenerach i po okolicach Witoszewa chodziłem i chodzę z paletę. Ja zawsze szukam w krajobrazie zakątka gdzie schowam się i tam moja radość mnie trzyma i tam ja maluję. To nie praca, tylko radość z tego wynika, kolor nawet w smutny dzień ja wyciągam, złych rzeczy nie chcę robić, nie ma do tego powodu, a jak słońce, chłonę i przetwarzam każdy promień. Kobiety mają w sobie blask i siłę – jak brylanty – są dla mnie źródłem sztuki.
W Salonie Gdańskim – cieszą wieloma barwami. Rycerz o czystym sercu
- To wyjątkowa wystawa wyjątkowych prac – powiedział Mieczysław Struk, Marszałek Województwa Pomorskiego, patron honorowy wystawy. – Jeśli poznamy tragiczne losy polskiej rodziny Kułakowskich, prezentacja nabiera zupełnie innego sensu. – Dzięki pomocy Pawłowa Olechnowicza, prezesa firmy LOTOS SA SA, mecenasa wystawy, zaangażowaniu Jacka Protasa, Marszałka Województwa Warmińsko – Mazurskiego, możemy obrazy oglądać w Salonie Gdańskim, najbardziej reprezentacyjnym miejscu. Prace Alfonsa Kułakowskiego cieszą wieloma barwami.
- Życie pana Alfonsa można podzielić na wiele etapów przedzielonych, niestety, tragicznymi wydarzeniami – powiedział Jacek Protas, Marszałek województwa warmińsko – mazurskiego. –Jesteśmy dumni, że jest pan obywatelem Rzeczypospolitej, ale również obywatelem naszego regionu, jesteśmy dumni z pana twórczości. W obecności zacnych gości dekoruję pana odznaką Za Zasługi dla Województwa Warmińsko – Warmińskiego.
- Niedługo obchodzić będzie pan 85. urodziny, wspaniała rocznica, mija 60 lat od pana pierwszej wystawy w Ałma - Acie – powiedziała Krystyna Olechnowicz, małżonka prezesa LOTOS SA, Pawła Olechnowicza. - Namalowaliśmy dla pana wiosnę, życząc aby w pana życiu była sama wiosna.
W tym momencie wniesiono wielki prostokątny tort dla dostojnego gościa z motywem kwiatowym z kolorowego kremu na wierzchu, którym zgromadzeni podzielili się życząc Artyście długich lat życia, nieustannego szczęścia i weny na twórczej niwie.
O twórczości Alfonsa Kułakowskiego napisano: „Malarstwo tego artysty to wieczne ogrody, w których nawet mizerna i cicha chatynka staje się domem z ballady o człowieku, który w niej żyje. Na pewno zaś wszystkie obrazy to dzieła wybitnego malarza, swobodnego w wypowiedzi, wolnego duchem, czystego w przekazywaniu emocji, uwalniającego od wszystkiego, co może tłumić energię człowieka umęczonego tęsknotami. Alfons Kułakowski to człowiek silny – marząc i tęskniąc za Polską, realizował swoje marzenia nie bacząc na nic. Ani na poważny wiek, który może ograniczać kondycję, czy pieniądze, których może brakować, czy na inne przeciwności, które może spotkać.” (…)
(…)” To artysta - rycerz o czystym sercu, uzbrojony w pędzel, sztalugi, parasol, skupiony, niewinny i cierpiący a zarazem ufny i niezłomny - malując stoi zawsze w samym środku niewyrażalności, w mroku pustki i zerwania.”(…) napisała w katalogu towarzyszącym gdańskiej wystawie Kazimiera Szczuka.
Wystawa „Alfons Kułakowski … stamtąd i stąd” czynna będzie w Zielonej Bramie, Oddziale Muzeum Narodowego w Gdańsku przy Długim Targu do 15 maja 2012 r.
Życiorys artysty:
Urodziłem się 9 maja 1927 roku w Osiczynie koło Berdyczowa. Jako dwuletnie dziecko zostałem politycznym przestępcą. Komunistyczne tornado na zawsze wyrwało nas z rodzinnego majątku. Cała nasza rodzina – ojciec Albin, mama Bronisława i pięcioletni brat Mieczysław – została zesłana w najgorsze miejsce na północnej Syberii – do Bakczaru.
Tajga i błoto, wielki mróz przez długą zimę, deszcz przez krótkie lato, głód, tyfus, gruźlica, malaria... Byliśmy tam jedyną polską rodziną.
W 1937 roku zostali rozstrzelani bracia mojego ojca – Grzegorz, Wacław, Józef, Paweł i Ambroży. Ten sam los spotkał Kazimierza, ojca mamy i jej brata Alojzego. W 1938 roku urodziła się nasza kochana siostrzyczka Leokadia. Często płakałem, widząc w jak złych warunkach musiała żyć nasza malutka.
W roku 1944 uciekłem z łagru. Bez żadnych dokumentów, przez tajgę dotarłem do oddalonego o 300 km Tomska. Z Tomska różnymi pociągami - często siedząc na zderzaku ostatniego wagonu - dojechałem do Lepsy w Kazachstanie. Do brata Mieczysława, który uciekł wcześniej (w beczce od nafty) i po ukończeniu uczelni pracował jako geodeta.
W latach 1945-1952 studiowałem malarstwo w Ałma – Acie. Moimi profesorami byli zesłańcy: Abram Czerkaski z Akademii w Kijowie i Leonid Leontiew z Akademii w Leningradzie.
1952-moja pierwsza indywidualna wystawa zorganizowana przez Związek Artystów Plastyków w Ałma – Acie.
Od 1953 – wystawy w Moskwie, Leningradzie, Samarze i innych miastach Rosji. Zostałem przyjęty do Związku Artystów Plastyków. Byłem tez głównym malarzem Fundacji Sztuki i rektorem Szkoły Reklamy w Samarze.
W 1997 roku stałem się prawdziwym Polakiem, uzyskałem polskie obywatelstwo i zamieszkałem w Ojczyźnie.
Swoją pierwsza wystawę indywidualna w Polsce miałem w Warszawie w 1996 roku. Wystawiałem potem m.in. w Krakowie, Poznaniu , Bydgoszczy, Olsztynie i Brukseli. Moje prace znajdują się w kolekcjach na całym świecie m.in. w Japonii, Australii, Korei, Niemczech i Belgii.
Napisz komentarz
Komentarze