Tematem jego fotografii są ludzie, tworzący atmosferę ulicy - mieszkańcy i turyści. Ekspozycja jest monochromatyczna, kolor, jego zdaniem, odwraca uwagę od treści.
Kraina magiczna, pełna pamiątek przeszłości
Prace powstały w sierpniu 2011 roku.
Autor - artysta fotografik, członek Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego i Związku Polskich Artystów Fotografików – uczestniczył w licznych wystawach zbiorowych, ma w dorobku kilkanaście ekspozycji indywidualnych. Prezentacja jest kontynuacją jego cyklu „Peregrynacje”, zdjęcia najpierw pokazywane są w Klubie Marynarki Wojennej „Riwiera” w Gdyni, a następnie wędrują (peregrynują) po galeriach Śląska – do Domu Kultury „Chwałowice”, Galeri „9” w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gliwicach.
- Peregrynacja oznacza zmianę pobytu na miejsce odległe – tłumaczy Adam Fleks. - Do Katalonii pojechałem na wakacje z rodziną, bo jest to bardzo inspirujące miejsce, tworzyli tam Dali, Picasso, Gaufi. W Barcelonie leżą te same płyty chodnikowe, które uwiecznił na swoich reportażowych zdjęciach z hiszpańskiej wojny domowej Robet Capa. Jest to kraina magiczna, pełna pamiątek przeszłości, w której przenikają się kultury, nawarstwiające się przez tysiąclecia. Poza tym świetna - kuchnia.
Prezentuje wystawę monochromatyczną, gdyż kolor, jego zdaniem, odwraca uwagę od treści. Czas, w którym fotografował, zwłaszcza w sierpniu, kiedy w wąskich uliczkach temperatura dochodziła do 40 stopni, Katalończycy przeznaczali na sjestę. Prawdziwe życie zaczyna się po zachodzie, kiedy mury powoli schładzają się, i pot nie zostawia już mokrych plam na ubraniu. Jednak robienie zdjęć - zwłaszcza analogowych - wymaga światła. Trzeba zapomnieć o żarze lejącym się z nieba i skupić na znalezieniu najlepszego momentu do naciśnięcia spustu migawki.
Mieszkańcy i turyści – dwa różne byty
Starał się koncentrować na ludziach, tworzących atmosferę ulicy. Byli to zarówno mieszkańcy jak i przyjezdni turyści.
- Dla mnie te obie grupy tworzą niezależne byty, różniące się mimiką twarzy, gestami, ubiorem i sposobem poruszania się – kontynuuje Adam Fleks. - Niekiedy zazębiają się, wchodzą w interakcję, aczkolwiek jest to bardzo powierzchowne i najczęściej trwa przez krótką tylko chwilę.
Jeśli chodzi o styl zdjęć to – wyjaśnia autor – jest to próba pastiszu Henri Carter - Bressona oraz Augusta Sandera. Zamiast bressonowskiego „decydującego momentu” próbował uchwycić gesty, mimikę twarzy czy ulotne sytuacje. Sander próbował dokonać systematyzacji społeczeństwa - on próbuje układać ludzi spotkanych na ulicy w grupy, np. czyniących zakupy, odpoczywających w cieniu, idących czy rozmawiających ze sobą.
- Proszę potraktować to jako próbę zabawy formą oraz wykorzystania sytuacji na co chwilę zmieniającej się ulicy – mówi Fleks.
Używał aparatu z założonym jednym obiektywem. Na początku był to obiektyw standardowy 50 mm - stary Nikkor 2/50. Jest to, zwierza się, cudownie ostre i kontrastowe szkło, wyśmienicie nadające się do fotografowania na ulicy. Dla uzyskania bardziej dynamicznej perspektywy założył potem obiektyw szerokokątny 24 mm. Zdjęcia nie były kadrowane pod powiększalnikiem, tylko komponowane w wizjerze starego Nikona F3.
- Zastosowałem trzy rodzaje filmów czarno – białych, różniących się ziarnistością oraz dwa gatunki papieru fotograficznego – cieplejszy, bromowy, o gradacji normalnej i chłodniejszy zmienno gradacyjny – wyjaśnia Adam Fleks.
Wernisaż odbył się w środę, 18 kwietnia 2012 r. w Małej Galerii im. Andrzeja Karwaty w Klubie Marynarki Wojennej „Riwiera” przy ul. Zawiszy Czarnego 1 w Gdyni.
Wystawa czynna będzie do 7 maja 2012 r.
Napisz komentarz
Komentarze