Rozmowa z Wacławem Rasnowskim, gdańskim konserwatorem zabytków.
- Niedawno odebrał pan Nagrodę Stowarzyszenia Konserwatorów i Historyków Sztuki im. prof. Jerzego Stankiewicza. 8 grudnia otrzyma pan Nagrodę Kulturalną Prezydenta Miasta Gdańska.
- Jest mi bardzo miło. Wręczenie drugiej nagrody odbędzie się w galerii Związku Polskich Artystów Plastyków przy ul. Mariackiej 46/47 w czasie wernisażu wystawy Sekcji Konserwatorów Dzieł Sztuki ZPAP. Mam przyjemność zaprezentować dokumentację osiągnięć w towarzystwie dwóch koleżanek konserwatorek: Izabeli Huk – Malinowskiej i Marzeny Kłossowskiej.
- Ma pan imponujący zawodowy dorobek.
- Do wielu prac nie posiadam dokumentacji. Poproszono mnie, abym zaprezentował kolejne fazy konserwacji figury i kamieniarki Fontanny Neptuna. Pokażę pracę przy obrazach z Biblioteki Gdańskiej PAN: „Portrecie Jana Bonifacio markiza Orii” nieznanego autora, założyciela tej placówki i „Portrecie Michaela Christopha Hanova”, astronoma, przyćmionego przez Heweliusza, pędzla Jacoba Wessla. Zaprezentuję przebieg robót na portalu południowym kościoła św. Bartłomieja i na elewacji domu Pod Murzynkiem” w Gdańsku.
- Miłe konserwatorskie wspomnienie?
- W 1970 roku w piwnicy Spichrza Opackiego znalazłem obraz, o którym ówczesna konserwator wojewódzka powiedziała: „zgnita szmata”. Wziąłem. Powiedziałem: Spróbuję”. Po kilku miesiącach okazało się, że to bardzo dobry obraz Andreasa Stecha „Chrystus i jawnogrzesznica”, który włączono do zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
- To wielka sztuka konserwować obrazy mistrzów z różnych epok.
- Uczono mnie, że konserwator nie ma prawa mieć indywidualnego stylu. Na czas pracy stajemy się Rembrandtem, Rubensem, Van Goghiem.
- Podobno na jednym z zakonserwowanych przez pana obrazów domalował pan pieska.
- W Ratuszu Głównego Miasta pracowałem na początku lat 70. nad dwoma wielkimi dziełami Abrahama van den Blocke”a „Dzieje potopu”. W pierwszej scenie przed potopem siedzi na trawce półnaga niewiasta. Obejmuje ją rajca miejski bardzo podobny do ówczesnego burmistrza. W miejscu kolan kobiety, w którym był na płótnie duży ubytek, zobaczyłem parę kłaczków. Miałem kudłatą suczkę. Powiedziałem: „Siadaj Bebka, zrobię ci portret”. I namalowałem ją. Bardzo ładnie się zakomponowała.
Reklama
Kłaczki półnagiej niewiasty - Siadaj, Bebka
GDAŃSK. Konserwowałem „Dzieje potopu”. W miejscu kolan półnagi niewiasty, w którym był na płótnie duży ubytek, zobaczyłem parę kłaczków. Miałem kudłatą suczkę. Powiedziałem: „Siadaj Bebka, zrobię ci portret”. I namalowałem ją. Bardzo ładnie się zakomponowała – mówi Wacław Rasnowski.
- 05.12.2008 00:00 (aktualizacja 05.08.2023 01:36)
Napisz komentarz
Komentarze