Premier Jarosław Kaczyński przebywając na Pomorzu powiedział, że dojdzie do fuzji PKN Orlen z Grupą Lotos. Ostateczna decyzja ma zapaść w ciągu 10-11 miesięcy.
Zdaniem premiera, po fuzji gdański Lotos będzie firmą wiodącą. Połączenie obu firm ma służyć bezpieczeństwu energetycznemu Polski.
O fuzji Lotosu z Orlenem mówiło się od dawna. Za utrzymaniem dwóch konkurujących na rynku firm opowiada się m.in. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Mówił o tym publicznie po podjęciu decyzji o starcie do Senatu z listy liberałów.
To marszałek Senatu miał wstawić się w obronie prezesa Grupy Lotos Pawła Olechnowicza, gdy była już gotowa dyspozycja dla Rady Nadzorczej, aby zwolnić go z funkcji.
Krytycznego stosunku do planów połączenie firm nie kryje prezes Olechnowicz. Przeciwnicy fuzji argumentują, że przyjęta na początku roku przez rząd strategia dla sektora naftowego nie przewiduje połączenia PKN Orlenu i Lotosu. Za fuzją lobbuje natomiast Piotr Kownacki - prezes Orlenu.
Po fuzji Lotosu z Orlenem sektor naftowy ma być wzmocniony i lepiej przygotowany do walki z konkurencją na rynku międzynarodowym. Siedziba połączonej Grupy Lotos-Orlen ma być w Gdańsku.
Lotos szykuje ekspansje na Północ
Grupa Lotos na razie nie chce ujawniać szczegółów dotyczących projektu norweskiego, którym ma pokierować Henrik Carlsen.
- Przedsięwzięcie norweskie jest elementem realizacji strategii spółki do 2012 r., zakładającej zróżnicowanie kierunków dostaw ropy naftowej oraz rozwój działalności w zakresie poszukiwań i wydobycia surowca - powiedział Marcin Zachowicz, rzecznik prasowy Grupy Lotos.
Do 2012 r. Grupa Lotos chce zwiększyć udział ropy dostarczanej do swojego gdańskiego zakładu z kierunku innego niż rosyjski do 40 proc., przy uwzględnieniu powiększenia do tego czasu mocy produkcyjnej gdańskiej rafinerii z obecnych 6 mln ton do 10,5 mln ton rocznie.
Oznacza to, że w 2012 r. ok. 5 mln ton ropy musiałoby pochodzić ze źródeł innych niż rosyjskie. W 2006 r. było to mniej niż jedna dziesiąta tej wielkości, bo 600 tys. ton, co obecnie stanowi 10 proc. zdolności przerobowych firmy.
W tym roku ten udział ma wzrosnąć do 15 proc. obecnych zdolności, czyli ok. 900 tys. ton ropy. Lotos od pewnego czasu zapowiada, że chce zwiększyć wydobycie ropy na Bałtyku do ok. 1 mln ton rocznie, z obecnych niespełna 300 tys. ton. Doliczając do tego nawet kilkaset tysięcy ton ropy, które do Gdańska może trafić tankowcami np. z Ameryki Południowej, można zakładać, że Lotos spodziewa się w 2012 r. uzyskać na szelfie norweskim dostęp do wydobycia nawet 3-4 mln ton ropy rocznie. Byłby to zdecydowanie największy udział polskiej firmy w segmencie upstream.
Napisz komentarz
Komentarze