W lipcowym wywiadzie dla „Pulsu Biznesu” Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos, zapowiadał, że spółka prowadzi zaawansowane rozmowy w sprawie wejścia „z kilkunastoprocentowym pakietem do spółki wydobywającej ropę lub udziału w projekcie wydobywczym” na morzach: Północnym i Norweskim. Pierwsze efekty mieliśmy poznać już w czwartym kwartale. Szef spółki słowa dotrzymał. I już dziś, mimo prób jego odwołania i destabilizujących wieści o fuzji z Orlenem, spółka znacznie zbliżyła się do realizacji tych planów. Starania koncernu o wejście w złoża na szelfie norweskim wesprze bowiem jeden z najbardziej wpływowych ludzi norweskiego Statoila — Henrik Carlsen. Jak podała norweska gazeta „Stavanger Aftenbladet” żegna się on właśnie ze swoim macierzystym koncernem, by od 1 października stanąć na czele spółki wydobywczej Lotosu w Stavanger.
— Lotos patrzy na norweski szelf perspektywicznie. Moim zadaniem będzie zabezpieczenie jego udziału w złożach ropy przeznaczonej m.in. dla rafinerii w Gdańsku — stwierdził Henrik Carlsen na łamach norweskiego dziennika.
Informację tę potwierdzili nam przedstawiciele Grupy Lotos
— O szczegółach nie możemy jednak na razie informować — stwierdził enigmatycznie Marcin Zachowicz, rzecznik spółki.
Guru od ropy
Henrik Carlsen ma pokierować nowo tworzonym przedsięwzięciem Grupy Lotos, odpowiedzialnym za poszukiwanie i wydobycie ropy naftowej na szelfie norweskim. Doświadczenie zawodowe szefa nowej spółki Lotosu może stanowić potężne wsparcie dla marzeń Lotosu o własnej ropie. Carlsen to bowiem jeden z najbardziej doświadczonych ludzi norweskiego sektora wydobywczego. Pracując dla Statoila przez ponad 30 lat, zapisał na swoim koncie wiele sukcesów w poszukiwaniach ropy i gazu, choćby z lat 1999-2004, kiedy był wiceprezesem Norweskiego Szelfu Kontynentalnego. W tym czasie dokonał razem ze Statoilem 20 odkryć pól naftowych, z których cztery zaczęto eksploatować. Brał także udział w projekcie Snohvit dotyczącym zagospodarowania złóż ropy naftowej i gazu na Morzu Barentsa. W realizację projektu zaangażowanych było ponad 30 tys. pracowników Statoila i firm podwykonawczych. W latach 2004-07 brał udział w pracach nad uzyskaniem dla Statoila koncesji wydobywczej na rosyjskim polu Sztokman (na Morzu Barentsa), które jest jednym z największych złóż gazu naturalnego na świecie.
Teraz o to samo ma wałczyć dla polskiej spółki.
Marzenia o własnej ropie
Lotos do 2010 r. zaplanował intensywne prace w obszarze wydobywczym. Do tego czasu chce zwiększyć wydobycie ropy naftowej spod dna Morza Bałtyckiego z 265 tys. ton do 1 mln ton rocznie. Te działania mają być realizowane przez Petrobaltic, spółkę zależną. Wydobycie na szelfie norweskim ma skokowo zwiększyć ten poziom wydobycia. W 2006 r. do gdańskiej rafinerii dostarczono, z innego kierunku niż rosyjski, około 600 tys. ton ropy naftowej, co stanowi 10 proc. zdolności przerobowych zakładu. W tym roku wskaźnik ten ma osiągnąć 15 proc., a docelowo — do 2012 r. — wzrosnąć do 40 proc. Od 2010 r. — do 10,5 mln ton rocznie — wzrosną zdolności przerobowe gdańskiej rafinerii.
Życie na platformie
Henrik Carlsen ma 61 lat. Ukończył wydział fizyki na Politechnice w Trondheim oraz Uniwersytecie w Bergen. Od 33 lat jest związany z koncernem Statoil, z którym realizował wiele projektów związanych z wydobyciem ropy naftowej i gazu ziemnego. W latach 80. pracował jako menedżer ds. technicznych oraz rozwoju poszukiwań m.in. na polach naftowych Gullfaks i Troll na Morzu Północnym. W latach 1989-90 odpowiadał za budowę platformy Sleipner A. W latach 1999-2004 r. był wiceprezesem Norweskiego Szelfu Kontynentalnego. Przez ostanie trzy lata dyrektorem Statoil ds. strategii rozwoju koncernu na północy. W 2006 r. otrzymał z rąk Society of Petroleum Engineers w Stavanger prestiżowy tytuł Oilman of the Year. Tytuł jest przyznawany osobom, które wyróżniły się w norweskim lub międzynarodowym przemyśle naftowym.
Okiem eksperta
Maciej Gierej, ekspert paliwowy, były prezes Nafty Polskiej
Nie będzie to duży skok, ale we właściwą stronę
W pierwszym okresie po postawieniu platformy Lotos nie ma szans wydobywać więcej niż 200-300 tys. ton ropy naftowej rocznie. To poziom zbliżony do obecnego wydobycia Petrobalticu — spółki zależnej Lotosu — na Bałtyku. To nie będzie skok ilościowy, ale niewątpliwie z punktu widzenia spółki znaczący wzrost. Za kilka lat nie jest wykluczone, że — podobnie jak na Bałtyku — wydobycie na szelfie norweskim może wzrosnąć do miliona ton rocznie. Sądzę także, że spółka jest w stanie w tym czasie zdobyć kolejne złoża. Wtedy zapisany w strategii Lotosu cel, zakładający uzyskanie 40 proc. ropy z własnych złóż do 2012 r., stanie się bardzo realny.
Napisz komentarz
Komentarze