- Jak ocenia pan sytuację w polskiej oświacie?
- W ciągu ostatnich dwóch lat nastąpiło znaczne upolitycznienie procesu zarządzania oświatą. Dwa lata temu, oświata nie była przedmiotem kampanii wyborczej, w której też uczestniczyłem, co uważałem za nasz sukces. A teraz jest. Nastąpiła ideologizacja procesu nauczania. Mam na myśli wprowadzenie niektórych lektur, abolicję maturalną i parę innych błędnych decyzji. To wszystko jest do naprawienia. Ale - generalnie rzecz biorąc - polski nauczyciel stanął przed następującym problemem: chce zarabiać tyle, ile nauczyciel we Francji, Belgii, Portugalii. Nie tylko on. We wszystkich grupach zawodowych tak jest. I - moim zdaniem - trzeba doprowadzić do tego, żeby standardy wymagań, standardy obowiązków, były zbliżone do europejskich i również płace. Według mnie jest to do osiągnięcia w ciągu trzech - pięciu lat.
- Wiele mówi się ostatnio o niesprawiedliwych „starych” nauczycielskich emeryturach.
- W ciągu ostatnich dziesięciu lat pensje nauczycieli znacznie wzrosły, niezależnie od odczuć. Wzrost inflacyjny od 1 stycznia tego roku sumuje się ze wzrostem nakładów wynikających ze zdobycia nowych stopni awansu zawodowego. Emeryci dziesięć lat temu i wcześniej odeszli na starych warunkach ze znacznie niższą podstawą. Wzrost ich emerytur wynikający z waloryzacji inflacyjnej jest rzędu 50 proc. przez ostatnich dziesięć lat. A pensje nauczycieli mianowanych w tym czasie wzrosły o 150 proc. Więc trzeba się zabrać za te emerytury.
- Czy ma pan jakąś receptę na rozwiązanie problemów w oświacie związanych z niżem demograficznym?
- Wyż demograficzny początku lat osiemdziesiątych zaczyna mieć dzieci, ale zanim maluchy pójdą do szkoły minie parę lat. Teraz z systemu szkolnego z roku na rok ubywa 150 tysięcy uczniów. To pociąga za sobą kolosalne redukcje zatrudnienia nauczycieli. Mnie się wydaje, że trzeba poważnie rozważyć, w jaki sposób uratować miejsca pracy dla nauczycieli. Jednym z wariantów, który powinno się rozważyć, jest określenie warunków na jakich można zaliczać pozalekcyjne zajęcia dydaktyczne - kółka, grupy zainteresowań - do pensum godzin. Można powiedzieć, że nie powinno być ich więcej niż 50 proc., żeby zachować dotychczasowe standardy zaliczenia pracy nauczycielskiej.
- Niż demograficzny pociąga za sobą likwidacje szkół.
- Jestem zdania, że trzeba i temu przeciwdziałać. Szkoła w mniejszych miejscowościach jest tak ważna jak kościół. To ośrodek spotkań, kultury, rozrywki. Gdy odchodziłem z MENiS, zostawiliśmy projekt statusu domu edukacyjno - kulturalnego. Takiego, w którym by było przedszkole, klasy I, II i III. Chodzi o to, aby nauka odbywała się w małych zespołach klasowych jak najbliżej miejsca zamieszkania. W domu tym funkcjonować powinny po południu różnego rodzaju stowarzyszenia i prowadzone być mogą zajęcia pozalekcyjne. Nawet gdy byłem w MENiS precyzowałem, jakie powinny być kwalifikacje nauczyciela od zajęć pozalekcyjnych. Myślałem, aby w takiej szkole był nauczyciel - korepetytor, który odrabia z dziećmi lekcje. Trzeba by to dopracować, ale w tym kierunku należałoby iść.
- Jak wyobraża pan sobie zmiany w wychowaniu przedszkolnym?
- Część moich kolegów z LiD mówi o obowiązku przedszkolnym dla dzieci młodszych, niż sześć lat. Uważam, że trzeba mówić o prawie dziecka 3 - 4 - 5 letniego do wychowania przedszkolnego. Niekoniecznie o obowiązku. Dziecko ma prawo. W ogóle jestem zwolennikiem, żeby rozszerzać zakres praw.
- Zdobył sobie pan popularność jako organizator konkursu plastycznego dla dzieci, który przerodził się w plastyczno-literacki.
- Było dziesięć konkursów. Za granicę wyjechało około 150 laureatów i paru nauczycieli. Na przykład pan Damian Myszk, zdobywca I Nagrody konkursu plastycznego pod hasłem „Cisza” jest na drugim roku studiów. Uważam, że to jest kawałek sympatycznej pracy tym bardziej, że tematyka była specyficzna.
- Pojęcia abstrakcyjne jako tematy przysporzyłyby nie lada trudności dorosłym.
- Jestem matematykiem, to specyfika tej dziedziny nauki. Moim zdaniem najtrudniejsza była edycja pod hasłem „Wieczność”. Kiedy wymyśliłem, że dzieci będą rysowały duszę, miałem wątpliwości, czy ksiądz biskup Tadeusz Gocłowski nie będzie miał pretensji. Ale nie miał. Myśmy u niego byli z laureatami, przyjął nas. Myślę, że kościół powinien być zadowolony, bo trzeba było rozmawiać z uczniami o duszy, sumieniu, wieczności, intuicji. Wyprodukowaliśmy kilka maskotek według dziecięcych rysunków. Za najbardziej udaną uważam „Inteligencję”.
Rozszerzać zakres praw
WYBORY 2007. Rozmowa z Franciszkiem Potulskim, nauczycielem matematyki, posłem II, III, IV kadencji Sejmu, byłym Sekretarzem Stanu w MENiS, kandydatem do Sejmu z ramienia LiD
- 18.10.2007 09:07 (aktualizacja 21.08.2023 05:15)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze