Prowadzący - Władysław Zawistowski - zaprosił do wspólnego stołu: Pawła Huelle i Krzysztofa Skibę. Debata odbyła się w Sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego. Adresowano ją „szczególnie gorąco twórców i odbiorców kultury, wszystkich, którym jej sprawy i przyszłość są bliskie”.
Jak wiadomo, PO złożyła w Sejmie wniosek o odwołanie wszystkich w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Arkadiusz Rybicki jako odpowiednik Kazimierza Michała Ujazdowskiego w gabinecie cieni, przygotował uzasadnienie.
- Minister szczególną misję kultury jaką powinien sprawować, podporządkował polityce swojej partii - mówił Arkadiusz Rybicki. - Przede wszystkim zmienił ustawę o KRRiTV i podporządkował sobie media publiczne na skalę, jakiej dawno nie było. Drugi symboliczny zarzut - to fakt, że zamienił wybitnego artystę, reżysera Opery Narodowej, Mariusza Trelińskiego, na kulturalnego funkcjonariusza - Janusza Pietkiewicza.
Po trzecie - ulubione hasło ministra brzmi „silny mecenat państwa”, co w wielu przypadkach oznaczało scentralizowanie pieniędzy na cele kulturalne, trzymanie ich w jednym ręku, stwierdził dalej Rybicki. Skutek - miasto Wrocław i Dolny Śląsk - jest to okręg wyborczy Ujazdowskiego - otrzymują na kulturę ogromne pieniądze. Każde 20 tysięcy złotych minister przydziela sam.
Jeszcze ważniejszym zarzutem sformułowanym przez Rybickiego pod adresem Ujazdowskiego jest fakt, że minister, jako intelektualista w tym rządzie, przyłączył się do twórców i propagatorów specyficznie rozumianej polityki historycznej.
Historia ideologiczna
- W 2004 roku PiS podjął uchwałę, która z tak zwanej polityki historycznej uczyniła oficjalny program kulturalny partii rządzącej. - mówił Rybicki. - Polityka historyczna w wydaniu PiS opiera się na przekonaniu, że najważniejszym celem państwa jest budowanie wspólnoty narodowej. Ten wzniosły cel osiągnąć można jednak prezentując tylko bohaterskie fragmenty historii Polski, pomijając te wstydliwe. To jest postulat uprawiania historii, ale ideologicznej.
- Według ministra Ujazdowskiego, o czym mówił w telewizji „Trwam”, przypominanie prawdziwej historii Polski po1989 roku zaczęło się dopiero po dojściu PiS do władzy - kontynuował Rybicki. - Że to fałsz i żeby się o tym przekonać, proponuję krótka wycieczkę po Warszawie. I oto w III Rzeczpospolitej zbudowano całą wielką patriotyczną Warszawę. Można przejść Alejami Prymasa 1000 - lecia, pod pomnik Jana Pawła II, Aleją Solidarności pójść pod Pomnik Powstania Warszawskiego. Potem pójść do Pomnika Poległych i Pomordowanych na Wschodzie, pod Pomniki De Gaule’ a, Armii Krajowej, Dmowskiego i zrobić sobie odpoczynek pod pomnikiem Piłsudskiego pod Belwederem itd. itd. Nie inaczej wygląda wycieczka po Wrocławiu, Krakowie, czy Gdańsku. Ta przestrzeń publiczna świadczy najdobitniej o polityce historycznej III Rzeczpospolitej.
Wielki lęk i wielkie dzielenie
Wymazuje się działalność takich ministrów, jak: Władysław Bartoszewski, Aleksander Hall, Andrzej Zakrzewski, czy Wiesław Chrzanowski, mówił dalej Rybicki. Albo - wyrzuca się na śmietnik - działalność Ośrodka KARTA, Fundacji Solidarności, Archiwum Solidarności, czy wreszcie setek tysięcy książek i artykułów o czasach wojny i PRL. To dzięki nim znikły z Polskiej historii dziesiątki białych plam.
- Polityka historyczna w wydaniu praktycznym, której rzecznikiem jest Jarosław Kaczyński, to wielki lęk i wielkie dzielenie Polaków - kontynuował Arkadiusz Rybicki. - To jest dziadek z Wehrmachtu, Niemcy jako nasz odwieczny wróg. Ubeckie teczki jako najbardziej wiarygodny materiał historyczny. To oskarżenia przeciwników twórców III Rzeczpospolitej o brak patriotyzmu. Pytanie dzisiejszej debaty brzmi „Czy kultura może być obszarem zgody narodowej?”. W kulturze powinny być jak najostrzejsze dyskusje. Natomiast jeżeli kultura służy takim podziałom, jakie są dzisiaj tworzone, to z tym się na pewno nie możemy zgodzić.
Łączyć nie dzielić
- Zgadzam się argumentami, które Aram przedstawił - powiedział Krzysztof Skiba. - Ten rząd nie realizuje polityki historycznej, tylko uprawia propagandę, która ma nabić punkty konkretnej partii, konkretnej władzy. Jestem przerażony tą polityką hurra patriotyczną. Kiedyś taką twórczość nazywano dworską, czy reżimową. Teraz, żeby dostać pieniądze na film trzeba przedstawić scenariusz mocno patriotyczny, historyczny. Wiadomo, że władza sypnie groszem, tam, gdzie będzie mogła propagandowo uzasadnić swoje tezy. Myślę, że ten siermiężny patriotyzm - lansowany w mediach - w istocie przede wszystkim młodzież odtrąca od patriotyzmu. Patriotyzm w wykonaniu PiS przypomina mi Cepelię w wersji z najgorszych czasów PRL.
- Mnie trochę dziwi nazwa Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - mówił Paweł Huelle. - Kiedy dobrze się zastanowiłem przypomniałem sobie, że największą potęgę polityczną i ekonomiczną miała Rzeczpospolita przedrozbiorowa. A to wielkie dziedzictwo pierwszej Rzeczpospolitej było dziedzictwem nie tylko Polaków, ale wielu narodów, kultur i języków. Jeśli my rzeczywiście patrzymy w przeszłość i chcemy przywoływać stamtąd wszystkie dobre wartości literackie, humanistyczne, artystyczne, filozoficzne, religijne to dziedzictwo nie może być określone mianem „narodowe”. Bo co to znaczy? Czy na przykład Rosjanin, który czuł się Rosjaninem, ale pisał po polsku w XVI wieku należy do tego dziedzictwa narodowego, czy nie? Pierwszym postulatem moim byłaby zmiana nazwy. Niech się nazywa Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Rzeczpospolitej.
- Gdyby to był tylko patriotyzm to mechanizm byłby zupełnie inny. To jest polityka historyczna - wtrącił Władysław Zawistowski. - Czyli jeszcze jest ktoś taki, kto decyduje, co było patriotyczne, a co nie. Na tym polega problem.
- Jeśli zostanę parlamentarzystą, będę działać tak, aby kultura łączyła a nie dzieliła - mówił Arkadiusz Rybicki. - Kultura powinna być obszarem sporów artystycznych, ale nie może być używana do tworzenia ideologii, która głęboko dzieli. By my nie powinniśmy być teraz podzieleni, tylko mając historyczną szanse rozwoju, ją wykorzystać. Minione dwa lata były czasem walki, która nie sprzyjała tworzeniu ustawodawstwa, które by nas pchało do przodu. Opozycja jest w trudnej sytuacji, rzeczywiście wielu projektów nie wnieśliśmy nie widząc żadnych szans ich realizacji. Skupialiśmy się natomiast na łagodzeniu tych projektów, które ta koalicja proponowała. Więc obiecuje działanie w duchu nie walki, ale kompromisu, bo to daje szansę na pchnięcie Polski do przodu.
Patriotyzm siermiężny
WYBORY 2007. „Czy kultura może być obszarem zgody narodowej?”. Pod takim hasłem w Klubie Politycznym Aleksandra Halla zorganizowano otwarte spotkanie z Arkadiuszem Rybickim - posłem i kandydatem Platformy Obywatelskiej.
- 18.10.2007 09:09 (aktualizacja 21.08.2023 05:15)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze