Zaginięcie pracownika zgłosili w środę wieczorem jego koledzy. Zaniepokoili się, że nie wraca po pracy ze stanowiska do szatni. Zauważyli pozostawione w szatni ubranie oraz samochód na parkingu - mówi rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni Hanna Kaszubowska. - Do akcji poszukiwania użyto psów ratowniczych.
Z wstępnych ustaleń policji wynika, że stoczniowiec mógł zginąć podczassprawdzania numerów blachy okrętowej. Wówczas metalowa płyta upadła i go przygniotła. Z wstępnych ustaleń wynika, że nie było działań osób trzecich.
Ciało stoczniowca zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku, gdzie ustalana jest bezpośrednia przyczyna zgonu.
Okoliczności i przyczyny tragicznego wypadku bada policja i Państwowa Inspekcja Pracy.
Władze stoczni nie komentują tragicznego wypadku. W stoczni jest żałoba. Rodzina stoczniowca została otoczona opieką.
Napisz komentarz
Komentarze