Uwagę na banner z posłanką Jolantą Szczypińską (PiS) wiszący na murze kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski zwrócił Marcin Wenta, radny miejski. Radny Wyborczego Forum Samorządowego oburzył się na to, że po raz kolejny w jego parafii prowadzona jest kampania wyborcza. – Moja reakcja podyktowana była m.in. tym, że grupa osób świeckich próbuje zawłaszczyć sobie miejsce, które dla katolików jest święte i wykorzystywać je do swoich partykularnych interesów. Zareagowałbym tak samo na każdy inny plakat wyborczy – zapewnia Marcin Wenta.
To nie proboszcz wieszał plakat
Radny WFS powiadomił o tym fakcie chojnickie media, Andrzeja Mielke z ChRS oraz Diecezję Pelplińską. Z księdzem Aleksandrem Kłosem nie rozmawiał. – Nie rozmawiałem z księdzem proboszczem. Nie czuję się upoważniony do pouczania księdza proboszcza Aleksandra Kłosa. Przede wszystkim z tej racji, że jest osobą duchowną, a na dodatek moim proboszczem. Jako konserwatysta reprezentuję postawę posłuszeństwa i karności wobec niego – mówi Marcin Wenta – Poza tym przecież to nie on jest pomysłodawcą plakatu i jego realizatorem. To określona grupa osób świeckich za tym stoi i ja się na to nie godzę.
Nie agitowaliśmy, zachęcaliśmy
Andrzej Mielke jest zaskoczony zarzutami. – To nie był banner posłanki Szczypińskiej tylko ChRS – mówi Mielke. Wyjaśnia, że to był banner zachęcający do wzięcia udziału w wyborach. – Jolanta Szczypińska nie zapraszała przecież na tym plakacie do głosowania na siebie – podkreśla Andrzej Mielke. – Nie widzę nic złego w tym, że banner wisiał na płocie kościoła. Jeśli miał spełniać swoją funkcję, to musiał wisieć w widocznym miejscu.
Ksiądz: kościół to miejsce właściwe
Nic złego w zawieszeniu plakatu z twarzą posłanki Szczypińskiej nie widzi także proboszcz parafii MBKP, ksiądz Aleksander Kłos. – A czemu nie miał wisieć? Nie traktujcie księży jak obywateli drugiej kategorii – mówi Kłos. – Tu nie chodzi o PiS. Ja nie zrobiłem tego dla tej partii, tylko dla ludzi, którzy zasłużyli się dla naszej parafii. To oni przyszli o to poprosić i zawiesili plakat. Ksiądz Aleksander Kłos nie widzi nic dziwnego w tym, że na terenie kościoła trwała kampania wyborcza. – To zupełnie odpowiednie miejsce. Gdy wychodziliśmy z komuny, ludzie gromadzili się w kościołach – mówi ksiądz Kłos. – W Gdańsku wszystko działo się w kościołach, a teraz ludzie się o to obrażają.
Napisz komentarz
Komentarze