Przy stole zasiedli: Kazimierz Koralewski - radny Rady Miasta Gdańska z ramienia PiS, Władysław Łęczkowski - były radny RMG z ramienia SLD, Bogdan Oleszek - przewodniczący RMG z ramienia PO oraz Marian Szajna - reprezentant Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”, wiceprezydent Miasta Gdańska w latach 1991 - 1993, kandydat na prezydenta Miasta Gdańska ostatniej kadencji.
Red. - W Radzie Miasta Gdańska zdecydowaną większość mandatów posiadają radni reprezentujący Platformę Obywatelską. Nic więc dziwnego, że decyzje, nawet kontrowersyjne, zatwierdzane są większością głosów. Rajcy opozycji pozostają bezradni?
Pomyłka o 300 milionów złotych?
Władysław Łęczkowski:- SLD w ostatnich wyborach samorządowych uzyskało około 15 tysięcy głosów. Nie ma dzisiaj nikogo w Radzie Miasta Gdańska mimo że przez wiele kadencji liczyło się jako drugie ugrupowanie czy po AWS czy po PO. Jest tylko jedna opozycja, która nie ma nic do powiedzenia. Mamy 21 radnych PiS, z których 3-4 aktywnie zabiera głos na 34 radnych PO. Więc wiadomo, że każda decyzja przedstawiana przez swojego prezydenta będzie przyjmowana. Opozycja może sobie mówić, stawiać wiele różnych wniosków i niewiele z tego konkretnego wynika. Mówiąc prawdę - opozycja, która dzisiaj jest w postaci PiS - się nie liczy. Ostatnie uchwały budżetowe - na temat podniesienia opłat za wodę, wywóz śmieci i odprowadzanie ścieków zapadły jednogłośnie. Jeden radny się odważył zaprotestować, Sylwester Wysocki z PO, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Południe”.
Marian Szajna:
- Mam kontakt ze środowiskiem ludzi, którzy głośno krzyczeli, że nie może szermować wodą. Prezydent Miasta Gdańska dwa lata temu, kiedy były wybory, wspominał nawet o podwyżce ceny wody. I - ciekawe zjawisko - teraz jest propozycja podwyżki około 18 procent. I trzeba się do tego przyzwyczaić, że przeważnie SNG S.A. Saur Neptun podwyższa więcej, niż Rada wydyskutuje. Z moich różnych rozmów z tymi, którzy kiedyś funkcjonowali w Saur Neptun, albo mają z kontakt z pracownikami firmy, wynika, że można jeszcze coś wynegocjować, że proponowane podwyżki są za duże. Wzrost ceny wody nie maja podstaw ekonomicznych. Cały czas opozycja w postaci PiS bombarduje jak podwyżka cen wody ma się do powołania spółki infrastrukturalnej miasta. Pozornie wszyscy mówili o tym, że spółka miasta powstaje po to, żeby - mówiąc skrótowo - odciążyć miasto od obrotu tak zwanym vatem. Natomiast nikt nie bierze pod uwagę faktu, że w dyspozycji tej spółki infrastrukturalnej jest majątek w postaci rur. Rury musi wynająć Saur Neptun na podstawie umowy i za to zapłacić. Dopiero wtedy doprowadza wodę, czy odprowadzać ścieki. Dzisiaj wyraźnie widać, że ta spółka strukturalna się pomyliła w propozycji umowy niebagatelnie - prawie o 300 milionów złotych. I jest cisza.
Redakcja:
- Za pana kadencji było inaczej?
- Pamiętam czasy za mojej kadencji, gdy ktoś nie wpisał opłaty za oświetlenie i trzeba było wyłączyć światła na ulicach na parę dni. Zrobiła się histeria, mało nas nie rozstrzelali. Mówię to po to, aby uświadomić wszystkim, że opozycja - nawet niekoniecznie sarkastyczna, czy destrukcyjna - dla czystości działania w demokracji musi istnieć. Czy chce, czy nie chce. Żeby po pierwsze nie powodować nagłego poczucia dobrze spełnionego obowiązku na przykład z powodu uruchomienia linii tramwajowej na Chełm. Bardzo dobra sprawa. Tylko trzeba pamiętać, że za chwilę na osiedlu Gdańsk - Południe będzie mieszkało 150 tysięcy ludzi. A na Chełmie mieszka 15 czy 20 tysięcy osób.
Władysław Łęczkowski:
- W momencie tworzenia Saur Neptun dyskutowaliśmy czy ta spółka jest potrzebna. Miało tam pracować trzech, później pięciu ludzi. A dzisiaj to już jest firma. Restrukturyzacji nie było. Bo pan prezydent mówi, że każda spółka prawa handlowego ma prawo w taki a nie inny sposób się rządzić i rządzi. A generalnie za mało się robi. Rur ołowianych i azbestowych się nie wymienia. To samo jest jeżeli chodzi o jakość wody. W Wieloletnim Planie Inwestycyjnym było zapisane, że na Czarnym Dworze będzie wybijane co najmniej trzy nowe studnie głębinowe. Bo gdy studnia jest eksploatowana trzydzieści lat jakość wody, nawet tej kredowej, się psuje. Na rurach osiadają szkodliwe związki. Ale Saur Neptun Gdańsk ma swoje koszty dość pokaźne. To, co dyrektor firmy i jego ludzie przedstawią, rada może przedyskutuje, ale Saur Neptun uzyska to co chce. I mieszkańcy są zbulwersowani, że takie podwyżki, zwłaszcza w tym roku, będą musieli udźwignąć. Trzeba wziąć pod uwagę, że Sejm na ostatniej kadencji zaserwował nam jeszcze zmianę w ustawie o ochronie środowiska. Na tej podstawie wywóz śmieci i nieczystości wzrósł prawie o 150 procent. Do tego trzeba dodać podwyżki za ogrzewanie, które - również sprzedana przez miasto - spółka infrastrukturalna GPEC - nam funduje. Ławo obliczyć radykalny wzrost kosztów utrzymania. Tworzy się czarny obraz.
Bogdan Oleszek:
- Nie moja ani Platformy Obywatelskiej wina, że nie weszliście do Rady Miasta Gdańska. Ja też z tego powodu nie jestem zadowolony. Dobrze jest, jak jest opozycja. Przyznaję wam rację. Powiem szczerze - wcale nie jest komfortem, jeżeli wiemy, że mamy przewagę, możemy wszystko przegłosować. Mam wrażenie, że bardziej się teraz dyskutuje w klubie PO, niż wtedy, kiedy było kilka ugrupowań i można było odpowiedzialność rozłożyć na inne ugrupowania. Dzisiaj trzeba sobie powiedzieć „tak, to my decydujemy” i wcale nie myślcie, że jest łatwo. Nie dalej jak wczoraj były kłótnie na różne tematy. Sporo młodych ludzi weszło. Jestem radnym trzecią kadencję, tylu posiedzeń klubowych przed sesjami dotąd jeszcze nie było. Wczoraj siedzieliśmy długo, dziś będziemy siedzieć i jutro to samo. To nie jest tak, że wszyscy wewnątrz klubu PO klaszczą i mówią, że jest dobrze. Nie pamiętam z wcześniejszego okresu tak zażartych dyskusji.
Tygiel i co dalej?
Marian Szajna:
- Dobrze, ale co z tego wynika? Z całym szacunkiem. Podrożała woda. To powinno być tak: mówimy i działamy, żeby była tania woda, żeby ceny komunikacji miejskiej były niższe. Chcemy mieć więcej tramwajów, lepsze drogi i tak dalej.
Bogdan Oleszek:
- Widzę, że poza Marianem Szajną i Władysławem Łęczkowskim niewielu jest przeciwników podwyżki cen wody. Co do śmieci - jest to samo. Ale jak fontanna ma stanąć za 700 czy 800 tysięcy, to ją chcecie, a w zamian można by było przeznaczyć te pieniądze na inne cele.
Marian Szajna:
- My chcielibyśmy z piętnaście fontann.
Bogdan Oleszek:
- Oczywiście! I- zdaniem opozycji - na fontanny mają być pieniądze! Czy wy wiecie, że na Stogach ludzie muszą nosić wodę?
Marian Szajna:
- Wiemy. Na Olszynce też wodę noszą.
Bogdan Oleszek:
- Nie śmiejmy się. Byliście u władzy i nic nie zrobiliście.
Marian Szajna:
- A kto w Letniewie zrobił kanalizację i doprowadził wodę?
Bogdan Oleszek:
- Tam trzeba wszystko od początku robić. Tak to się kiedyś robiło i teraz trzeba to robić od początku.
Marian Szajna:
- Mówisz coś, a nie wiesz o co chodzi! Ja to fizycznie robiłem.
Bogdan Oleszek:
- Panowie, rozumiem, opozycja ma prawo płakać, narzekać i tylko hasła rzucać. Jak się mówi coś, trzeba wiedzieć do końca. Do tego, co mówił Władysław Łęczkowski., na pewno też byśmy chcieli, żeby była nowa głębinówka. To nie będzie za darmo, do tego się trzeba przygotować. Trzeba się zastanowić czy lepiej wprowadzić podwyżki kilkuprocentowe w kilku etapach czy lepiej zrobić jednorazową np. 70 czy 80 proc. Myślę że lepiej etapami. Marian Szajna mówi, że o 300 milionów pomylił się GIWK. Najłatwiej rzucić takie oskarżenia. Szkoda, że nie wziąłem pisma, w którym są wyjaśnienia prezydenta skąd się wzieła ta suma. Rząd stwierdził, że wszystko odbywało się prawidłowo. To znaczy, że rząd się myli? Jeżeli ktoś tak twierdzi, tzn. że jest bardziej wiarygodny od rządu. Niezależnie od tego, kto jest przy władzy - był PiS czy SLD - jakieś podwyżki, także wody, niestety, będą. Jeżeli chodzi o sieć wodną i kanalizacyjną to jest rozwijana. Ja wiecie powstał program, który zakłada realizację zadań do 2013 roku. I po tym okresie trzeba zrobić rozliczenia. Olszynka jest jedną z pierwszych dzielnic przewidziana do zakładania wodociągów.
Nie można mówić, że się nic nie robi. Nie ma nic za darmo. Ja też jestem zwolennikiem, żeby w Radzie Miasta nie było polityki. Chciałbym żeby były jedno mandatowe okręgi, w których mieszkańcy powinni decydować czy chcą takiego czy innego radnego. A nie żeby to partie zwyciężały. Podczas obrad sesji czasami bierze górę interes partyjny. Patrzy się - aha, zgłasza się PO, więc musimy być przeciwni. Nieważne, czy to dobre, czy złe dla miasta. I odwrotnie. Wszystkie strony robią to samo.
Dyskusja na marne
Redakcja:- Czy, zdaniem panów, władza w Gdańsku prowadzi aktywną konsultację z mieszkańcami? Czy są przykłady podejmowania decyzji w konsultacji ze społeczeństwem? Czy jesteśmy społeczeństwem obywatelskim jedynie w deklaracjach władzy i na papierze?
Władysław Łęczkowski:
- Władza musi się liczyć ze społeczeństwem, czy to jest PO, PiS, SLD, czy ktoś inny. Przykłady są. Chociażby weźmy wodę. Saur Neptun Gdańsk organizuje w Biurze Rady narady, na którą się woła prezesów spółdzielni mieszkaniowych, środowiska ochrony środowiska. Jest dyskusja. Ale z niej nic nie wynika, bo mówi się o różnych sprawach a zostaje tak, jak było. I potem władza mówi, że konsultacja się odbyła, ale my jesteśmy potentatem na tym terenie i robimy tak jak chcemy. Ja wiem, że dzisiaj PO jest ciężko, bo ma tyle głosów, że wywołuje to odczucia, iż opozycja się nie liczy, że PO to co chce, zrobi. To widać na sesjach Rady, na które chodzę regularnie jako obserwator. Bo jeżeli pan prezydent referuje, a później po dyskusji prezydent, albo przewodniczący klubu PO stanie i powie: pan, pan i pan nie ma racji. To po co ta wielogodzinna dyskusja?
Marian Szajna:
- A więc musimy przyjąć założenie, że PO bierze na siebie odpowiedzialność za to w jaki sposób się miasto będzie rozwijało. I w porządku. Tylko trzeba pamiętać o tym, że są również inne spojrzenia na pewne rozwiązania. Mieszkam na Gdańsk - Południu i czekam, żeby powstała tam szkoła. Być może żeby ruszył tramwaj, bardzo dobry pomysł. Trzeba pamiętać, że tam nie ma drogi. Jest Małomiejska zakleszczona, Świętokrzyską jedzie się półtorej godziny. Gdy ktoś chce uciekać na odcinek Świętokrzyskiej na Przywidzą - nie da się teraz przejechać, bo pełno tirów wyjeżdża z budowy i na nią wjeżdża, ponieważ powstaje tam ogromny. Carrefour. Dobrze, że się buduje, nic przeciwko temu nie mam. Ale uliczka, którą ludzie próbowali się do pracy dostać jest nieprzejezdna. I nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu.
Kolejna sprawa. Dowiedziałem się, że rozpisano konkurs na realizacje utylizatorni śmieci na Szadółkach. Fajnie. Przez kilkanaście lat - nieważne czy opozycja, czy rządzący - wszyscy o to walczyliśmy. I - ku mojemu zaskoczeniu - dowiedziałem się, że inwestycję będzie prowadziła firma, która ma się zajmować składowaniem śmieci. To jest przedsięwzięcie, które, moim zdaniem, powinno być poza tą spółką infrastruktury. Już wiem, że to nie będzie utylizatornia z założenia do spalania w plazmie. Ona nie załatwi problemu w Gdańsku. Przeraża mnie to. Wręcz twierdzę, że jest to jakaś bomba, która, być może, wybuchnie. A co zrobić w sytuacji zagrożenia? Nie można między jednym samochodem ze śmieciami a drugim prowadzić taki zespół.
Rośnie pokolenie garbatych
Redakcja:
- Dlaczego nie słychać w Gdańsku głosu opozycji? Dlaczego nie znajduje ona płaszczyzny do wyartykułowania swoich racji?
Kazimierz Koralewski:
- Jako działacze samorządowi staramy się przekazywać mediom nasze poglądy, program i to co uważamy w Gdańsku za do tej pory nie zrealizowane. Natomiast - to jest trend ogólnopolski - trudno się przebić naszym ugrupowaniom w mediach. Panuje hurra optymizm przez ostatni rok, że program PO jest uniwersalny dla całego kraju, również dla gremiów lokalnych. Więc - nasze argumenty trafiały do tej pory w próżnię. Przecież my cały czas mówiliśmy, że odpowiedzialność za zapaść komunikacyjna w Gdańsku ponosi Platforma Obywatelska jako władza w mieście od z górą dziesięciu lat. Jeżeli dzisiaj mówimy o zaniedbaniach to nie są to zaniedbania z czasów PRL, tylko z okresu po reformie samorządowej. A więc pytanie, czy w roku 1995, 1996, 1997 przewidywano takie trendy, taki rozwój? Oczywiście były prognozy, były opracowania wykonywane między innymi przez Politechnikę Gdańską. Są materiały dostępne w Biurze Rozwoju Miasta Gdańska, gdzie działa specjalna katedra zajmująca się potokami ruchu w mieście. A zatem to nie była niespodzianka. W czasie kampanii wyborczej samorządowej osią dyskusji był niedowład komunikacyjny jako klęska dla przedsiębiorstw tutaj pracujących i dla mieszkających tu ludzi. Większość kosztów przerzucono na barki przedsiębiorstw, czy mieszkańców. Bo jeżeli mówimy, że remont kosztował na przykład 30 milionów Podwala Grodzkiego, to pewnie drugie tyle strat ponieśli ci, którzy użytkują te drogi. Nie tylko chodzi o koszty paliwa, ale o czas, który ci ludzie spędzali stojąc w korkach. Tak więc, nie można powiedzieć, żeby nas w ogóle nie było słychać. Rzeczywiście mamy problem z mediami, które lubią PO, które w Gdańsku rządzi od 10 lat. Tym bardziej jeśli mówimy, że sytuacja w Gdańsku kiedyś będzie groziła kryzysem komunikacyjnym. Jestem radnym już sześć lat i wiem, że te głosy do tej pory grzęzły gdzieś w atmosferze. A przecież o tym wszystkim się mówiło.
Startowałem w 2002 roku z taka ideą, żeby walczyć o połączenie drogi nr 1 z droga nr 7, czyli żeby postała Obwodnica Południowa Gdańsk. Droga ta faktycznie nie leży w gestii miasta ponieważ przerasta nas finansowo. Ale była to idea, którą należało forsować, lobować. Czyniliśmy zarzuty prezydentowi, że nie ma go w ministerstwie, nie rozmawia z ministrami, z aktualnymi członkami rządu. Że nie forsuje budowy, która jest miastu potrzebna. I teraz nagle, kiedy wybuchło Euro 2012 nagle się okazuje, ze bez tego ani rusz. A przedtem mówiliśmy o tym w kontekście samego portu chociażby i wyrzucenia transportu tranzytowego z miasta. A więc nie zgadzam się z tezą, że nie głosimy swoich poglądów. Problem jest w tym, żeby to echo było gdzieś słyszalne na mieście.
Bogdan Oleszek:
- Może trzeba tematyczne spotkania w Radzie Miasta Gdańska organizować? Jestem za. Możemy zapraszać zainteresowane strony.
Marian Szajna:
- My - Koło PiS Morena we Wrzeszczu, przy wsparciu Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk” regularnie co miesiąc mamy w różnych dzielnicach miasta spotkania. Są wśród nas lekarze, inżynierowie, konstruktorzy Stoczni Gdańskiej, sportowcy. Oni wyłapują ze środowiska różne tematy i problemy mieszkańców. Stąd mam te informacje, którymi dzielę się teraz z wami. Przygotowujemy się do spotkania w Osowej w lutym. W szkole, czy w innym miejscu będzie dyskusja z mieszkańcami.
Redakcja
- Czy nie wydaje się panom, że sfera publiczna - sport, kultura - zaczyna być tak skomercjalizowana, ze przeciętny obywatel nie ma do niej na co dzień dostępu? Coraz mniej osób może sobie pozwolić żeby pójść na basen, czy skorzystać po pracy z kortów, boiska?
Marian Szajna:
- Zaplecze jest znikome, natomiast nasi sportowcy są mistrzami świata. Wystarczy powiedzieć, że jeden basen - na Chełmie - przez dziesięć lat udało nam się wybudować. Boiska. Nie chcę za dużo się rozwodzić. Powiedział premier - ma być kilkanaście boisk z trawą sztuczną w Gdańsku. Czekam, chcę to zobaczyć.
Kazimierz Koralewski:
- Zaczęliśmy od basenów. Rzeczywiście to jest sfera, którą zainicjować powinna gmina, potem trzeba szukać operatora, żeby obiekt przynosił jakiś dochód. Żeby miasto mogło czerpać z eksploatacji obiektu środki i budować następne obiekty. Ludzie współcześni potrzebują rehabilitacji, a przebywanie na basenie, pływanie, gimnastyka w wodzie to jest to, co ich fizycznie rehabilituje. Jeżeli nie będzie możliwości masowego korzystania z wody, to, niestety, stan zdrowia mieszkańców się pogorszy. Popatrzmy na młodzież, jak wielu cierpi na wady postawy. Jeżeli mówimy o boiskach, korzysta z nich młodzież. Gdy będzie ich więcej będziemy mieli mniej chuliganów, którzy biegają po klatkach schodowych.
Marian Szajna:
- Bardzo potrzebne są w Gdańsku odkryte dwa baseny, proszę o to pana, panie przewodniczący.
Bogdan Oleszek:
- Te baseny mają szansę powstać gdybyśmy znaleźli inwestorów. Co do boisk ogólnodostępnych - są w planie. Mówił o tym prezydent Paweł Adamowicz na spotkaniu noworocznym z biznesmenami.
Kazimierz Koralewski:
- Trzeba uwzględnić dwie sprawy - plany i rzeczywistość. Pod koniec roku dowiedzieliśmy się, ze przez to, że urzędnicy podali złą lokalizację dwóch boisk w Gdańsku, do których miało być dofinansowanie rządowe w wysokości 600 tysięcy złotych, inwestycja nie zostanie zrealizowana. Wybrano tereny zabagnione, wymagające zbyt wysokich nakładów finansowych. I - niestety - te pieniądze przepadły. Mówi się, że w przyszłości się zrobi, ale tych pieniędzy się nie odzyska! Czy ktoś wyciągnął konsekwencje z tego?
Jeżeli Klub PO nie mobilizuje władzy wykonawczej za błędy, opóźnienia, niedociągnięcia, to zrobi to opozycja. Być może jest niezręcznie radnym z klubu PO publicznie atakować urzędników.
Bogdan Oleszek:
- Robimy to, tylko nie na sesji, przy dziennikarzach. Od tego są komisje merytoryczne i posiedzenia klubów politycznych a nie sala obrad., wypełniona dziennikarzami przy których można zaistnieć
Kazimierz Koralewski:
- No tak, opozycja robi to przy odkrytej przyłbicy.
Napisz komentarz
Komentarze