Ks. Tomasz Lubaś SSP: – Które stwierdzenie jest prawdziwe: „Ojciec Pio był wielkim świętym” czy też „Ojciec Pio jest wielkim świętym”?
Wanda Półtawska: – Osobiście nie mam wątpliwości, że był i jest świętym. Człowiek nie staje się świętym poprzez fakt kanonizacji, ale zostaje przez Kościół kanonizowany, ponieważ był święty. Przecież sam proces kanonizacyjny uzasadnia świętość tego właśnie człowieka – i świętości nie da się ukryć. Ludzie, którzy obcują ze świętym, widzą jego świętość. Powiedzieć można, że świętość promieniuje z człowieka, a Ojciec Święty Jan Paweł II mawiał: „Święci rodzą świętych” – i dał mi przykład świętego Franciszka.
– Kiedy po raz pierwszy usłyszała Pani Doktor o Ojcu Pio?
– O Ojcu Pio dowiedziałam się od Ojca Świętego Jana Pawła II w grudniu 1962 roku. Kiedy wrócił z sesji soborowej, spytałam go, kto to jest ten Ojciec Pio. Wtedy dowiedziałam się, że jest to włoski kapucyn, stygmatyk.
– Czy po cudownym uzdrowieniu przez Ojca Pio w 1962 roku, po powrocie do domu, Mąż i Rodzina byli świadomi tego, dlaczego Pani naprawdę wyzdrowiała? Kiedy Pani Doktor uświadomiła sobie, że było to cudowne uzdrowienie i czy można zapytać, co Pani wtedy czuła?
– W 1962 roku, po wyjściu ze szpitala, byłam przede wszystkim zaskoczona, ale to nie jest w ogóle temat, o którym chciałabym mówić – a w każdym razie nie w tak powierzchownym ujęciu. Wobec zjawisk, które przekraczają możliwość zrozumienia, można tylko pochylić głowę albo uklęknąć, a nie drążyć dziennikarskimi pytaniami.
– Pani Doktor mówiła czasem, że Ojciec Pio jest Pani prywatnym świętym. W czym to się objawia?
– Właśnie – nie tylko tak mówię, ale tak myślę. Co to znaczy? Na to, żeby zrozumieć, co to znaczy, trzeba być człowiekiem wierzącym – wierzyć w „świętych obcowanie”. Taki akt wiary daje własny kontakt z niebem, z jakimś szczególnym, wybranym świętym. Mówić o tym komuś, kto nie wierzy, to jest jak mówienie ślepemu o kolorach. Dla mnie jest to kontakt ze znaną mi osobą. Po prostu on mnie zna, a ja coś o nim wiem.
– Czy można powiedzieć, że Ojciec Pio i Karol Wojtyła mieli jakieś cechy wspólne?
– Myślę, że pomimo zasadniczych różnic można znaleźć między tymi gigantami ducha pewne podobieństwa: głębia wiary niedostępna dla zwykłego człowieka, głębia zawierzenia Matce Bożej – i to ze szczególnym odniesieniem do Tej zwanej Fatimską – obaj ujawniali kult właśnie do Niej. Pełne oddanie ludziom, chęć niesienia pomocy. Jan Paweł II mówił o sobie: Servus servorum sum. A Ojciec Pio jest wzorem wręcz heroicznego posłuszeństwa, a posłuszeństwo jest dziś cnotą zapomnianą.
– Jaki był stosunek Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojca Pio?
- Ojciec Święty Jan Paweł II od swego pierwszego spotkania z Ojcem Pio był nim w pewnym sensie zafascynowany i już wtedy był pewny, że spotkał człowieka świętego.
Dnia 5 kwietnia 2002 roku Jan Paweł II podyktował mi list do San Giovanni Rotondo, w którym napisał m.in.: „Ojciec Pio zapisał się głęboko w mojej pamięci – pamiętam ten dzień w 1948, gdy wieczorem kwietniowego dnia jako student Angelicum przyjechałem do San Giovanni Rotondo, żeby zobaczyć Ojca Pio i uczestniczyć w jego Mszy świętej i, jeśli to możliwe, żeby się u niego wyspowiadać. (…) To pierwsze spotkanie z żywym jeszcze stygmatykiem z San Giovanni Rotondo uważam za najważniejsze i za nie w szczególny sposób dziękuję Opatrzności”.
– Co czuje dziś, po latach, osoba cudownie uzdrowiona przez Ojca Pio?
– Pytanie takie nie ma sensu. Nie można oderwać tego, co czuję dziś, po 46 latach, od tego, co czułam dotąd, bo nie są to przeżycia chwilowe. Zresztą nie chodzi w ogóle o odczuwanie, ale o sens życia. Ojciec Pio wszedł w historię mojego życia i jest w nim. Życie jest procesem i to, co wpływa głęboko na sens życia, zostaje na zawsze i trwa w nim po prostu w każdej chwili.
– W tym roku przypada 40-lecie śmierci Ojca Pio, a jego ciało wystawione będzie na widok publiczny. Czy wybiera się Pani do San Giovanni Rotondo? Warto zachęcać innych, aby tam pojechali?
– Nigdy nie wybieram się specjalnie do San Giovanni Rotondo, ale zawsze, kiedy jestem w Italii, staram się tam wpaść. Mam tam zresztą swoje przywileje – Ojciec Gwardian daje mi klucz do celi Ojca Pio i mogę tam spokojnie pobyć w miejscu świętym. Bo miejsca nabierają świętości przez obecność świętych.
Oczywiście warto jeździć do miejsc świętych – znacznie bardziej niż do zwykłych terenów turystycznych. Miejsce, ziemia, nasiąka niejako promieniowaniem świętych. Każdy człowiek pragnie mieć swoje święte miejsce. Jan Paweł II powiedział do Polaków: „Każdy ma swoje Westerplatte”. Teraz Polacy mają swoje miejsce święte – grób Jana Pawła II, a oprócz niego także San Giovanni Rotondo.
Cudownie uzdrowiona...
UZDROWIENIE. Świętości nie da się ukryć. – W 1962 roku, po wyjściu ze szpitala, byłam przede wszystkim zaskoczona... Wobec zjawisk, które przekraczają możliwość zrozumienia, można tylko pochylić głowę albo uklęknąć... - mówi doktor Wanda Półtawska– cudownie uzdrowiona przez Ojca Pio na prośbę Karola Wojtyły.
- 02.02.2008 00:12 (aktualizacja 01.04.2023 03:05)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze