Ukraiński inwestor ISD, który niedawno kupił pakiet większościowy akcji Stoczni Gdańsk jest zaskoczony decyzją Komisji Europejskiej o gigantycznej kwocie zwrotu do Skarbu Państwa tzw. pomocy publicznej. Stoczniowcy zapowiadają ostry protest w Brukseli. Ukraińcy zastanawiają się, czy wycofać się z tego „trefnego” interesu.
W grudniu ubiegłego roku ISD Polska, spółka należąca do Związku Przemysłowego Donbasu kupiła Stocznię Gdańsk za 400 mln zł – pisze Renata Dudała (wnp.pl). - Komisja Europejska oczekuje jednak, że ukraiński inwestor zwróci Skarbowi Państwa pomoc publiczną w wysokości aż 700 mln zł. Albo zgodzi się na redukcję mocy produkcyjnych (wyłączenie z produkcji statków pochylni).
Rząd Tuska może zarobić na tym interesie
Przedstawiciele ISD są zaskoczeni decyzją Komisji Europejskiej. Liczyli się ze zwrotem pomocy, ale nie w takiej kwocie. Natomiast związkowcy ze Stoczni Gdańsk zapowiadają ostry protest przed siedzibą Komisji Europejskiej w Brkuseli. Czy rząd polski wstawi się za „kolebką” „Solidarności”, a właściwie za firmą ISD należącą do ukraińskiej Grupy DONBAS, która jest właścicielem Stoczni i która miała uratować stocznię przed upadkiem? Instytucje rządowe zrobiły już jeden interes - sprzedały akcje Stoczni Gdańsk Ukraińcom i pozbyli sie problemu z "kolebką" "Solidarności". Teraz rząd może jeszcze dostać w prezencie potężną kwotę zaserwowaną przez Komisję Europejską jako zwrot tzw. pomocy publicznej... Świetny interes!!!
- Jesteśmy zaskoczeni tym, co się stało w Brukseli. Tak naprawdę nie rozumiemy o co chodzi Komisji Europejskiej - wyznał Jacek Łęski, rzecznik prasowy ISD Polska.- Z żadnych danych finansowych, do jakich mieliśmy dostęp, nie wynikała tak ogromna kwota. Maksymalna, jaka pojawiała się wcześniej w rozmowach, to 192 mln zł, ale wchodziły w to pieniądze jakie państwowe firmy wnosiły do stoczni przy obejmowaniu swoich udziałów. I tak musimy te udziały odkupić. Więc rzeczywista kwota pomocy do zwrotu jaką braliśmy pod uwagę na podstawie przekazywanych nam oficjalnie danych nigdy nie przekraczała pułapu 60 mln zł. Liczyliśmy się jednak z koniecznością zwrotu pieniędzy, bo nie chcemy ograniczenia produkcji.
Zamknąć pochylnie i zwinąć interes okrętowy?
Aby uniknąć płacenia tak astronomicznej kwoty Komisja Europejska oczekuje ograniczenia produkcji i zamknięcia dwóch z trzech działających pochylni. Problem w tym, że w perspektywie kilku lat pochylnie i tak będą zamknięte, a zamiast nich ma powstać zupełnie nowy ciąg produkcyjny.
- Sprawa wymaga więc dalszych poważnych rozmów i wyjaśnienia sobie nawzajem jaki ma być sens decyzji KE wobec zakładu i jak miałyby w praktyce wyglądać ograniczenia – powiedział w rozmowie z reporterem WNP J. Łęski. - Kupując zakład planowaliśmy produkcję statków, a nie całkowitą zmianę profilu produkcji. Jeżeli jednak w zamian KE zażąda 750 mln zł, będziemy musieli rozważyć taką zmianę, a nawet wycofanie się z transakcji. Chcemy w najbliższym czasie spotkać się z przedstawicielami załogi i poinformować ich dokładnie o tym jak wygląda sytuacja i jakie są nasze długoterminowe zamiary wobec stoczni.
Donbas chce inwestować?
Ukraiński inwestor deklaruje 700 mln zł inwestycji w Stocznię Gdańsk - czytamy w Pulsie Biznesu. Kwestionuje natomiast żądania Brukseli.
W piątek ISD Polska, inwestor Stoczni Gdańsk, ma przedstawić plany restrukturyzacji i rozwoju polskiej spółki.
- 8 lutego zamierzamy ogłosić przetarg dotyczący wyboru firmy, która zajęłaby się budową fabryki wież wiatrowych. Koszt tej inwestycji to około 200 mln zł. Wkrótce ruszymy też z produkcją konstrukcji stalowych - mówi w "Pulsie Biznesu" Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska.
Kolejną dużą inwestycją planowaną przez Ukraińców miałaby być budowa pływającego doku i platformy. Jej koszt to około 500 mln zł. Plany tej inwestycji utrudniają jednak żądania Komisji Europejskiej, która chce, by stocznia oddała 750 mln zł wsparcia.
Przedstawiciele stoczni i inwestora uważają jednak te żądania za bezzasadne.
- Pracujemy nad planem "B". Alternatywą może być ograniczenie zdolności produkcyjnych i położenie większego nacisku na rozszerzenie produkcji wież wiatrowych i konstrukcji oraz zmniejszenie zaangażowania w budowę statków. Jednak takiego rozwiązania wolelibyśmy uniknąć i rozwijać także produkcję stoczniową - mówi Konstanty Litwinow.
Inwestor ma też przedstawić program motywacyjny dla załogi. Wydajni pracownicy będą mogli zarobić więcej, a mniej efektywni będą musieli liczyć się z obniżką wynagrodzeń.
"Kolebka" kupiona z kotem w worku?
GDAŃSK. Czy Stocznia Gdańsk upadnie w wyniku decyzji Komisji Europejskiej o zwrocie rządowi gigantycznej kwoty tzw. pomocy publicznej naliczonej przez urzędników w Brukseli? Stoczniowcy zapowiadają ostry protest w Brukseli. Nowi ukraińscy właściciele stoczni czują się oszukani. Na decyzji KE może zarobić rząd Tuska - gdy otrzyma w prezencie zwrot 700 mln zł...
- 02.02.2008 00:01 (aktualizacja 04.08.2023 13:54)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze