- Dokonał pan we współpracy z wykonawcami związanymi z Gdańską Fundacją Twórców i Wykonawców Muzyki Współczesnej dzieła prekursorskiego. Nagrał pan cykl płyt z muzyką Piotra Lacherta, wybitnego kompozytora polskiego pochodzenia, obecnie działającego we Włoszech.
- Cieszę się, że nasza praca, która wciąż trwa, przynosi wiele satysfakcji.
- Od czego zaczęła się pana współpraca z Gdańską Fundacją Twórców i Wykonawców Muzyki Współczesnej?
- Dziesięć lat temu pianistka Justyna Philipp poznała mnie w Radio Gdańsk. Miała zamiar nagrywać utwory - nieznanego mi wtedy zupełnie kompozytora - Piotra Lacherta. Przyniosła domowy - sporządzony na starej, trzeszczącej „Hani” - swój zapis jego jazzowych etiud na fortepian. Frapująca muzyka! Poziom techniczny nagrania był nie najlepszy. Umówiliśmy się w studio żeby spróbować na przykładzie jednego, dwóch utworów, jak się nam współpracuje. Zorientowałem się, że to będzie jej pierwsze nagranie studyjne. Mamy świetny sprzęt techniczny, najwyższej klasy mikrofony, znakomity fortepian. Moim zamierzeniem było zaprezentować Justynie, jak w profesjonalnych warunkach zagrany przez nią dźwięk może zabrzmieć. Sądziłem, ze będzie to epizod, że na tym wszystko się zakończy.
- Ale współpraca dopiero się zaczęła.
- Właśnie. Były wakacje. Justyna wysłała płytę do kompozytora. We wrześniu zjawiła się w Radio Gdańsk z teczką nowych nut Piotra Lacherta pod pachą, które od niego otrzymywała. Chciała grać i nagrywać kolejno przysyłane przez twórcę utwory. Okazało się, że muzyka współczesna jest szalenie trudna. W klasyce jestem w miarę osłuchany. Mogę łatwo zrozumieć Bacha, Vivaldiego. Wczuwam się w klimat tej muzyki i jej styl. Tutaj - wszystko było nieznane. Musieliśmy dopracować technologię nagrywania do konkretnych utworów. Spędzaliśmy w studio wiele godzin. Justyna grała. Ja siedziałem za konsoletą. Wspólnie poszukiwaliśmy obrazu artystycznego dzieła. Tworzyliśmy aurę dźwiękową.
- Od którego momentu praca zaczęła pana wciągać?
- Justyna przychodziła przez dłuższy czas do studia z tymi samymi utworami. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego? Czy pianistka jest z siebie niezadowolona? Czy ja coś źle nagrałem? Dopiero po pewnym czasie Justyna pokazała mi treść korespondencji z kompozytorem, który, otrzymując kolejne płyty, wnosił wciąż nowe sugestie do wykonania. Pianistka opowiedziała mi o swoim spotkaniu z kompozytorem w Zakopanem i fascynacji jego muzyką. Postać Piotra Lacherta - znanego już na świecie kompozytora - zaczęła mnie coraz bardziej interesować. Od tego momentu ta muzyka stawała się dla mnie ważna.
- Jakie wrażenie wywarły na panu jego Etiudy jazzowe?
- Co chwila następuje zaskakująca zmiana nastroju. Utwory - trudne w zapisie – bardzo melodyjne. Tworzył się we mnie coraz bardziej wyrazisty obraz kompozytora, Polaka tworzącego na obczyźnie muzykę europejską, światową, internacjonalną, ale głęboko polską.
- Słuchał pan z płyt utworów Piotra Lacherta wykonanych przez innych artystów?
-Nie z płyt , ale z Internetu, są perfekcyjne i wirtuozowskie , czasem ostre , wykonane brawurowo. Ciekaw jestem czy którykolwiek z muzyków stosował metodę konsultacji z twórcą, jak Justyna, co słychać w jej brzmieniu bo muzyka Piotra Lacherta jest w odbiorze raczej krystaliczna, pastelowa i delikatna w wyrazie.
- Pan również miał kontakt z twórcą?
- Tak , co prawda nie osobisty, ale mailowy. To mnie podbudowywało, mobilizowało do dalszej pracy. Uznałem, że ten kontakt z wielkim polskim artystą, w dodatku żyjącym - jest ważny. Sugestie kompozytora chłonęliśmy jak gąbka, a efekty stawały się coraz bliższe ideału. Moja satysfakcja z uczestnictwa w pierwowzorze nagrania, zgodnie z zamysłem kompozytora - ogromna. Pomyślałem, że za dwadzieścia lat te nagrania będą miały historyczną wartość.
- Jak kształtował pan w studio brzmienie muzyki kompozytora?
- Przy każdej następnej sesji nagraniowej fortepian stał w innym miejscu. Zmieniałem mikrofony, miejsce ich usytuowania i odległości. Stawiałem mikrofony wewnątrz, głęboko w fortepianie, żeby zarejestrować różne niuanse brzmieniowe. Ciągle wspólnie szukaliśmy jakości dźwięku. Bardzo przydatne były dla mnie doświadczenia w pracy nad słuchowiskami.
- Zwłaszcza w XIV Sonacie, w której na tle muzyki pojawia się poezja włoska. Ciepły głos aktora cudownie koresponduje z brzmieniem muzyki.
- Praca nad tą materią dźwiękową była dla mnie szczególnie dużym wyzwaniem i inspiracją. Justyna przyniosła partyturę i powiedziała: „Słuchaj, do tej muzyki Piotr Lachert napisał poezję. Konieczna jest recytacja aktora”. Trzeba było - zgodnie z zarysowaną zaledwie sugestią kompozytora - zsynchronizować obie warstwy brzmieniowe pianistki i aktora. Osiągniecie pożądanego efektu okazało się bardzo trudne. Tekst trzeba było czytać raz wolniej, raz szybciej i coraz dynamiczniej. Lektor języka włoskiego z Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki, Marco De Lisi, czytał tekst. Pracowałem z nim jak w czasie nagrywania słuchowiska radiowego. Fragmenty tekstów powinny być dopasowane do nastrojów muzyki. Raz muzyka stanowiła pierwszy plan, za chwilę stawało się odwrotnie.
- W rezultacie recytator czyta tekst wyraziście, który idealnie wpisuje się w muzykę.
- Okazało się, że Marco De Lisi jest wyjątkowo podatny na sugestie. Dał z siebie całą świeżość i przekazał całą głębię myślenia kompozytora. Wczuł się w nastrój. Dla mnie ważna była odległość recytatora od mikrofonu. To samo słowo można powiedzieć trochę ciszej, krócej, dłużej, bliżej i zupełnie inaczej brzmi. Ważne jest gdzie są zatrzymania, oddechy. Nad tym wszystkim starałem się panować i inspirować aktora.
- Na płycie pojawia się równocześnie polskie tłumaczenie wiersza, co pomaga w jej obiorze.
- Delikatnie na recytację Marco De Lisi nałożyliśmy głos gdańskiego aktora, Cezarego Rybińskiego, który czytał polskie tłumaczenie poezji, dokonane przez pana Marco, któremu na fortepianie towarzyszyła przez cały czas recytacji Justyna Philipp.
- Pianistka twierdzi, że odegrał pan ogromną rolę w jej życiu.
- Ona słyszy utwór od środka, ja mam perspektywę, dostrzegam różnorodność brzmienia z różnych kierunków, od środka i w przestrzeni. Dyskutowaliśmy, próbowaliśmy. Wiedząc jakie są intencje kompozytora, dodawaliśmy jeszcze coś od siebie. Wspólnie tworzyliśmy obraz utworu. Jak stwierdziła Hanna Lachert, siostra kompozytora - podczas wizyty i rozmowy ze Stanisławą Grażyńską w Radio Gdańsk - praca nad utworami Piotra Lacherta wymaga czasu. Nie da się ich od razu zinterpretować. Trzeba do nich dojrzeć, rok, dwa i było tak, jak powiedziała. Warto podkreślić, że nie mieliśmy pierwowzoru. To olbrzymia satysfakcja, że twórca docenił nasz wkład w pracę nad dźwiękiem. Zadowolony jest z efektu, jaki osiągnęliśmy. Miałem szczęście uczestniczyć w zamianie partytury w pierwowzór dźwiękowy myśli autora.
- Zrealizował pan cykl płyt archiwalnych z muzyką Piotra Lacherta w wykonaniu solistów i kameralistów związanych z Gdańską Fundacją Twórców i Wykonawców Muzyki Współczesnej. Szkoda, aby tak wielka praca uwieńczona sukcesem, pozostawała poza zasięgiem szerszego kręgu odbiorców.
- To bodziec do dalszego działania. Jeżeli znaleźlibyśmy sponsora w Polsce, który pokryłby koszty wydania płyt i mogłyby one ukazać się nakładem któregoś z naszych wydawnictw, bylibyśmy bardzo szczęśliwi. Jeszcze w tym roku, w czasie obchodów 70. rocznicy urodzin Piotra Lacherta, GFTiWMW zamierza wydać płytę kameralną z utworami kompozytora. Jesteśmy w trakcie realizacji, pracę zakończmy w sierpniu tego roku. Plan jest taki by płytę, którą stworzymy, wysłać dla polonii włoskiej, która niezwykle zainteresowana jest naszymi wykonaniami muzyki Piotra Lacherta. Za granicą wydanie płyt ma znacznie większe szanse. U nas nawet profesjonaliści często pytają, kim jest Piotr Lachert. Na Zachodzie to postać bardzo znana. Jego muzyka w Polsce jeszcze się nie przyjęła. Na Zachodzie - od dawna kwitnie.
Jacek Puchalski
Absolwent kierunku Realizacja Dźwięku na Wydziale Elektroniki Politechniki Gdańskiej. Od dwudziestu czterech lat pracownik Radia Gdańsk, S.A. Laureat Głównej Nagrody za realizację dźwięku na Festiwalu Polskiego Radia i Telewizji Polskiej „Dwa Teatry” w Sopocie w 2001 roku.
Ma na swoim koncie nagrania płytowe czołówki polskich muzyków m.in. Leszka Możdżera.
Więcej szczegółów na stronie informacyjnej: http://www.musiclovers.civ.pl
Działalność j. Puchalskiego w latach 1993 - 2007
Realizacja koncertów live, m.in. ( John Mc Laughlin, Lester Bowie, Chick Corea, Shannon Jackson, Stefania Toczyska, Zbigniew Namysłowski, Maanam, Perfect, Emil Kowalski, Leszek Możdżer.
Realizacja wielu nagrodzonych reportaży
Laureat Bursztynowego Mikrofonu – odznaka przyznawana wybitnym osobowościom radiowym za szczególne zasługi dla rozwoju publicznej radiofonii na Wybrzeżu (1995)
Realizacja ponad 100 płyt CD – głównie jazzu i muzyki poważnej ale także folkloru , pop i rocka dla wielu wytwórni płytowych
Realizacja słuchowisk gdańskich twórców m.in. „Wyjazd” – Pawła Huelle (wyróżnienie na festiwalu Słuchowisk PR Rzeszów 2000), ”Wróżby kumaka” Guntera Grassa ( wyróżnienie na festiwalu Teatru PR i TV – Sopot 2001), „Dante” – Andrzeja Piszczatowskiego ( nagroda za realizację dźwięku na festiwalu Teatru PR i TV – Sopot 2002 ), ”Jubileusz” - Andrzeja Piszczatowskiego i „Melisa”- Daniela Odiji (obydwa wyróżnione na festiwalu festiwalu Teatru PR i TV – Sopot 2003) oraz wielu reportaży i audycji dokumentalnych.
Kolejne wyróżnienia za zrealizowane słuchowiska na Festiwalach Teatru PR i TV – Sopot 2004,2005,2006,2007
Prowadzenie zajęć radiowych dla studentów Politechniki Gdańskiej, Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu, Wyższej Szkoły Bankowej w latach 2000 – 2007
Napisz komentarz
Komentarze