Rozmowa z Krzysztofem Jabłońskim, kapitanem żużlowej drużyny Lotosu
- Obecny sezon będzie piątym, który spędzisz w Gdańsku. Obecnie trudno znaleźć zawodnika, który jeździłby w tym samym klubie tak długo nie będąc jego wychowankiem. Co decyduje, że na kolejne sezony zostajesz w Gdańsku?
- Myślę, że solidność .Poza tym zadomowiłem się już w Gdańsku, a dobrego pracodawcy raczej się nie zmienia.
- Czy z perspektywy czasu nie żałujesz, że pięć lat temu przeniosłeś się z Gniezna do Gdańska?
- Nawet przez chwilę nie żałuję.
- Z gdańską drużyną walczysz głównie o awanse. Nie żałujesz, że nie trafiłeś do drużyny, która walczyłaby o medale mistrzostw Polski?
- Przyjdzie i czas na medale. Pewnych stopni rozwoju zawodnika czy klubu nie da się ot tak przeskoczyć. Swoje trzeba objechać i nabrać doświadczenia.
- Od trzech lat jesteś kapitanem Lotosu. Jak postrzegasz tą funkcję?
- Pomijając fakt, że jest to fikcyjna funkcja, bo podczas zawodów nie ma żadnych uprawnień typu rozmowa z sędzią, to staram się ogarniać jak tylko mogę całą drużynę i wprowadzać team spirit.
- Spędzisz w gdańskim klubie piąty sezon czy czujesz się w jakimś stopniu gdańszczaninem? Czy miałeś okazję poznać trochę miasto?
- Tak. Troszkę pozwiedzałem. Jak wcześniej mówiłem, czuję się tu jak w domu.
- Dziesięć lat temu byłeś o włos od awansu do Grand Prix. Jak obecnie oceniasz swoje szanse na występy w gronie najlepszych zawodników świata?
- Każdy zawodnik chciałby się tam znaleźć. Ci, którzy mówią że nie chcą to kłamią. Do końca kariery będę próbował dostać się do GP. Ten cel, jakże wysoki, powoduje że ma się zapał do trenowania, testowania, tworzenia i ścigania. A to jest częścią mojego życia.
- W tym roku przypada piętnastolecie twoich startów na żużlu. Jakie momenty najbardziej zapadły ci w pamięć z tego okresu?
- Hmm. Wiele. Jest ich tyle, że nie zmieściłoby się na kilku kartkach. Jeśli ktoś chciałby je poznać to odsyłam na moją stronę http://www.jablonskiracing.pl do zakładki Racing Story.
- W jakim stopniu czujesz się spełniony jako zawodnik?
- Cóż. W połowie. Nie zdobyłem medali Indywidualnych Mistrzostw Polski i nie zostałem Mistrzem Świata. Do póki tego nie osiągnę, nie poczuję się spełniony.
- Przed tobą jeszcze wiele lat startów, ale czy zastanawiałeś się nad tym co będziesz robił po zakończeniu kariery?
- To wiedziałem już kilka lat wcześniej i starannie się do tej chwili przygotowuję. Wybudowałem warsztat motocyklowy, wyposażony w wiele potrzebnych urządzeń, które w przyszłości potrzebne będą do obsługi motocykli crossowych i enduro. Przede wszystkim jednak będę zajmował się silnikami żużlowymi. Mam zamiar w ciągu 3 lat mieć najnowocześniej wyposażony warsztat w Polsce. W ubiegłym sezonie nawiązałem już małą współpracę z Jasonem Crumpem, który podczas 3 meczy na moim silniku stracił tylko 3 punkty. To przekonało mnie, że podążam w dobrym kierunku.
- Z Gniezna wywodzi się wiele żużlowych rodzin. Wśród żużlowych klanów, które obecnie mają swoich przedstawicieli w drużynach ligowych są Jabłońscy, Fajferowie, Gomólscy. Czy jeśli będziesz miał syna to pozwolisz mu na uprawianie żużla?
- Jabłońscy to nie klan, to ród hehe. Jeśli Pan Bóg pozwoli, to chciałbym mieć zdrowe dzieci, to jest najważniejsze. Na pewno z żoną zaszczepimy w nich sportowy sposób na spędzenie życia, bo jest on ciekawy, kształtujący i ekscytujący.
Reklama
Czuję się tu jak w domu
TRÓJMIASTO. - Jabłońscy to nie klan, to ród hehe. Jeśli Pan Bóg pozwoli, to chciałbym mieć zdrowe dzieci, to jest najważniejsze – mówi Krzysztof Jabłoński, kapitan żużlowej drużyny Lotosu. - Na pewno z żoną zaszczepimy w nich sportowy sposób na spędzenie życia, bo jest on ciekawy, kształtujący i ekscytujący.
- 26.03.2008 00:54 (aktualizacja 20.08.2023 04:44)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze