Ma dwadzieścia lat. Studiuje w Poznaniu. Niedawno wygrała wybory Miss Kociewia. Siedemnastego maja wystartuje w Miss Pomorza. Stamtąd może trafić do wyborów Miss Polski.
Rozmawiamy z Beatą Szyszką.
- Od roku startujesz w konkursach piękności. Co chcesz w ten sposób osiągnąć, jakie masz plany?
- Do wystartowania w pierwszych wyborach namówił mnie mój chłopak. Myślał, że wystartuję raz i na tym koniec. Teraz jest trochę zazdrosny. Później jeszcze kilka razy uczestniczyłam w takich imprezach. Tam jest zawsze świetna atmosfera, a robię to dla własnej przyjemności. Później będę się miała czym dzieciom chwalić, pokazywać zdjęcia.
- Takie występy wymagają określonego trybu życia. Trzeba się bardzo pilnować. Z czym musisz u siebie najbardziej walczyć?
- To prawda. Od roku mam zmienioną dietę. Trzeba ją stosować przez cały czas. Nie są to jednak jakieś radykalne metody. Poza tym chodzę na siłownię.
- Co się czuje, gdy się wychodzi przed tylu ludzi i pokazuje swoje wdzięki?
- Najgorsze jest wyjście w stroju kąpielowym. Nawet jak ktoś jest zadowolony ze swojej figury, to i tak się krępuje. Pamiętam jak pierwszy raz wyszłam na scenę w stroju kąpielowym, bardzo się denerwowałam. Teraz już jest lepiej. Przy tym wszystkim bardzo ważne jest, żeby pamiętać o tym, jak należy się ruszać czy o choreografii. Przed każdymi wyborami mamy dwudniowe zgrupowanie, na którym przygotowujemy się do wyborów.
- Jakie są Twoje marzenia? Chciałabyś robić karierę w show-biznesie?
- Nie, konkursy to jest takie dodatkowe zajęcie. Gdybym z tego powodu miała problemy na uczelni, to bym sobie odpuściła. Chciałabym dostać się do finału Miss Polski. O tym, co by było potem, nie myślałam. W zeszłym roku miałam propozycję od jednej poważnej agencji, ale nie skorzystałam, takie umowy trzeba podpisywać bardzo uważnie.
- Co robisz poza nauką i startami w konkursach piękności?
- Bardzo lubię sport. Uczę się pływać na desce, ale nie w Charzykowach, tylko w Zatoce Puckiej, tam jest płycej. Poza tym gram w tenisa ziemnego. I oczywiście często spotykam się z moimi koleżankami.
- A w Chojnicach jesteś często?
- Staram się przyjeżdżać jak najczęściej, gdy tylko mam przerwę w szkole.
- Co się w domu mówi o Twoim startowaniu w wyborach miss?
- Rodzina nie ma nic przeciwko. Rodzice zresztą bardzo mnie wspierają. Jeżdżą na pokazy, oglądają. Zawsze też towarzyszy mi mój chłopak.
- Teraz przed Tobą wybory Miss Pomorza.
- Tak, 17 maja w Tczewie. Mam nadzieję, że na wybory przyjadą chojniczanie i będą mi kibicować. Mam nadzieję też, że uda mi się awansować do wyborów Miss Polski.
Beata Szyszka urodziła się w Chojnicach. Ma 20 lat. Studiuje towaroznawstwo i zarządzanie jakością na poznańskiej Akademii Ekonomicznej. Jej pierwszy udział w wyborach zakończył się zdobyciem tytułu wicemiss Ziemi Środkowo-Pomorskiej. W tym roku wystartowała w wyborach Miss Kociewia i wygrała.
Ma 175 cm wzrostu, w biuście - 90 cm, w talii - 65 cm, w biodrach - 90 cm.
Reklama
Najpiękniejsza Chojniczanka chce być Miss Polski
CHOJNICE. - Najgorsze jest wyjście w stroju kąpielowym. Nawet jak ktoś jest zadowolony ze swojej figury, to i tak się krępuje. Pamiętam jak pierwszy raz wyszłam na scenę w stroju kąpielowym, bardzo się denerwowałam – mówi Beata Szyszka, Miss Kociewia.
- 29.03.2008 03:06 (aktualizacja 01.07.2023 10:03)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze