Paweł Woliński, Fundacja Mamy i Taty: Są dwie aspekty tej sprawy. Po pierwsze, niemieckie władze zdecydowały się na krok, który my postulujemy od dawna w Polsce. Rodzice powinni mieć w praktyce wolny wybór. Obecnie jest tak, że dziecko pozostające w domu z rodzicami jest dyskryminowane. Jeśli idzie do żłobka czy przedszkola placówka otrzymuje subwencję na jego opiekę. Gdy to samo dziecko zostałoby w domu, żadne pieniądze nie idą na jego opiekę czy rozwój. Takie dziecko jest niewidoczne dla systemu. Rozwiązanie niemieckie, które stosuje również wiele innych państw, jest sprawiedliwe. Jeśli rodzice nie chcą posłać dziecka do przedszkola czy żłobka, to również powinni mieć szansę na wsparcie rozwoju swojej pociechy przez państwo. W tej sytuacji pieniądze trafiają do kieszeni rodziców.
Warto przenieść takie rozwiązania do Polski?
Takie pomysły są. Chodzi o to, by zostawić rodzicom wolność wyboru, by nie dyskryminować tych dzieci, które nie korzystają ze żłobka czy przedszkola. One obecnie są dyskryminowane, ponieważ państwo nie wspiera ich rozwoju. Jednak pytanie, czy warto takie rozwiązania wprowadzać w Polsce, jest trudne. Nie wiadomo, czy kierowanie dzieci do żłobków, szczególnie poniżej 3. roku życia, to w ogóle dobry pomysł. Może się okazać, że wyższe koszty społeczne państwo musi potem ponosić w związku z koniecznością niwelowania skutków trudności, jakie mają dzieci chodzące do żłobków.
O jakich trudnościach Pan mówi?
Często mowa nawet o poważnych schorzeniach osobowości, o zaburzeniach psychospołecznych. I potem koszty społeczne związane z leczeniem takich schorzeń są wysokie. Mamy bowiem duży odsetek uczniów z problemami w szkole, są gorzej edukowani, mają problemy z socjalizacją itd. Pytanie, czy promowanie wysyłania dzieci do żłobków i przedszkoli, oznacza wzrost kosztów dla państwa i jak wygląda zatem bilans całego systemu.
Czy zatem należałoby pomyśleć o powrocie do rodzin wielopokoleniowych? Pomijając możliwości, to jest dobry pomysł?
Z punktu widzenia finansów publicznych wysyłanie dzieci do przedszkoli, czy żłobków i dotowanie tego zawsze jest droższe niż pozostawanie dzieci w rodzinie. Lepiej również dla dzieci, by one pozostawały w domu, nawet z opiekunką. Taką możliwość mają rodzice we Francji. I oni coraz częściej na to się właśnie decydują. To rozwiązanie najtańsze i najlepsze, również dla dzieci. Wydłużenie urlopu macierzyńskiego, czy przesunięcie subwencji do kieszeni rodziców to propozycje, które należy rozważyć. Obecnie subwencja to ponad 1000 złotych miesięcznie na dziecko. To spore koszty, a dodatkowo trzeba uwzględnić koszty utrzymania infrastruktury itd. Obecny system jest więc kosztowny, nieoptymalny dla dzieci i w dodatku niesprawiedliwy.
Rodzice powinni mieć wolny wybór
Fot. wPolityce.pl
Stefczyk.info: Niemiecki rząd od 1 sierpnia wprowadza rewolucję w polityce prorodzinnej. Tak przynajmniej przedstawiany jest plan, by rodzicom 2-letnich i 3-letnich dzieci zagwarantować miejsce w żłobkach i przedszkolach. Ci, którzy wolą zostać z dziećmi w domach i opiekować się nimi tam, otrzymają finansowe wsparcie. Obecnie 100 euro, a w 2014 roku 150 euro miesięcznie. To dobre rozwiązanie?
- 07.08.2013 10:00 (aktualizacja 18.08.2023 15:59)
Napisz komentarz
Komentarze