Michalina mieszka w Bobowie. Niedawno rozpoczęła zaoczne studia licencjackie w Elblągu.
Na czesne i dojazdy
- Gdyby nie pani Regina Bonk, kierownik biblioteki w Bobowie to miałabym spore kłopoty, aby opłacić wszystkie koszty związane ze studiowaniem - mówi Michalina Gierszewska. - Pani Regina jest moją sąsiadką. Zna mnie i naszą rodzinną sytuację. Wiedziała, że zrobiłam maturę i szukam pracy. Wiedziała też, że jakoś nikt nie chce zatrudnić osobę, która studiuje. Pracodawcy mają swoje powody. Pewnie uzasadnione. Student nie może pracować przecież przez 7 dni w tygodniu. W soboty i niedziele studiuje. Nadgodzin też się studentowi nie da, bo przecież musi mieć czas na naukę. Pracodawca ma więc ze studentem tylko same kłopoty. No chyba, że zatrudni bezrobotnego studenta na staż. Wtedy ma z tego tytuły nieco korzyści ekonomicznych. I właśnie pani Regina zaproponowała mi staż w bibliotece. Przyjęłam tę propozycję z radością. W bibliotece mogę pracować i uczyć się jednocześnie. Mam pod ręką półki pełne książek. Dostanę wynagrodzenie. Właśnie mija miesiąc mojej pracy. Zarobię na opłacenie czesnego i na dojazdy. Czesne nie jest zbyt wysokie - 750 zł na dwa miesiące.
Studia za kredyt
- A na stypendium socjalne nie mam szansy - mówi Michalina. - Teraz jestem sama z rodzicami. Mama i tata pracują więc mamy za wysoką średnią dochodu na członka rodziny. Myślałam o wzięciu kredytu na studia. Przez cały okres studiów dostaje się co miesiąc określoną kwotę. Można wybrać kwotę 400 zł albo 600 zł. Wypłata jest realizowana przez 10 miesięcy w roku. Ten kredyt spłaca się dopiero 2 lata po ukończeniu studiów. I wysokość spłaty jest o połowę mniejsza od wysokości stypendium. Odsetki wynoszą tylko połowę stopy redyskontowej NBP. Mnie by ten kredyt by przysługiwał bo warunkiem jego uzyskania jest kryterium dochodowe w wysokości około 2 200 zł. Jeszcze do 15 listopada można składać wnioski o kredyt.
Gabinet masażu po studiach
- Po studiach chciałabym rozpocząć własną działalność gospodarczą zgodną z kierunkiem moich studiów czyli z fizjoterapią - snuje plany Michalina. - Na to będą potrzebne spore pieniądze. Liczę trochę, że znowu pomoże mi Powiatowy Urząd Pracy. Po studiach będę dalej osoba bezrobotną. PUP bardzo pomaga w tak zwanym "samozatrudnieniu". Można dostać od nich spora kwotę pieniędzy na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Chcę z tej możliwości skorzystać. Myślę, że mój biznes plan zostanie zaakceptowany. Zamierzam otworzyć w Bobowie gabinet fizjoterapeutyczny. Krótko mówiąc, gabinet masażu. Dotychczas nie ma u nas takiego gabinetu a osób chcących korzystać z masażu jest coraz więcej. Na brak klientów nie powinnam narzekać. Przecież żyjemy coraz dłużej i chcemy być jak najdłużej sprawni fizycznie. Smarowanie się maściami przeciwbólowymi pomaga tylko chwilowo. Ale myślę także o specjalnych masażach dla dzieci, młodzieży i osób pracujących. Osobną grupa klientów będą rekonwalescenci. Szczególnie osoby po różnego typu wypadkach. Bardzo chciałabym aby z masażu korzystali także rolnicy. Oni często nawet nie myślą o takich "luksusach" jak masaż. Cierpią w milczeniu. A masaż może ulżyć ich dolegliwością.
Rząd powinien coś zrobić, aby ulżyć pracodawcom i zachęcić ich ekonomicznie do zatrudniania studentów. Może jakieś ulgi podatkowe, czy składkowe. Pracodawca musi mieć korzyść z tego, że zatrudnia studenta. Myślę, że tylko w takim wypadku pracodawca prawdziwie polubi studenta.
Pracodawcy nie lubią studentów
KOCIEWIE. Staż jest ich jedyną szansą. Gdyby nie staż z Powiatowego Urzędu Pracy to nikt by nie zatrudnił Michaliny i nie miałaby pieniędzy na czesne. W podobnej sytuacji jest wielu tegorocznych maturzystów.
- 30.10.2008 00:01 (aktualizacja 01.04.2023 11:16)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze